Alex leżała na krawędzi łóżka, z kołdrą zaplątaną między łydkami, z palmtopem w jednej ręce i papierosem w drugiej. Czerwone cyfry na suficie pokazywały 18:15.
Tak, to dowód, że rzeczywiście, warto by było wpaść jeszcze kiedyś do „IX”, klub z klasą. I można było znaleźć zawsze swoje klimaty. Płynnym ruchem przewróciła się na brzuch i spojrzała rozdarta na rysik, który niemal zaginął w gęstym włosiu dywanu. Papieros wyglądał lepiej, ale zdecydowanie nie zrobi nim żadnej notatki. Chyba, że wypali sobie na czole „bezdennie głupia” albo „totalna wariatka”. Zaciągnęła się i oparła dopiero co odpalony papieros w kiczowatej i okropnie ciężkiej, kryształowej popielniczce, która stała na dywanie.
-
Karl Sthall – wymówiła cicho, przesuwając rysikiem po ekranie palmtopa. Uniosła brwi, zdziwiona odnalezionym wynikiem. - Federalny Urząd Podatkowy. Podsekretarz stanu. No po prostu... ja pierdziele.
Dziewczyna zwlokła się z łóżka, narzuciła na siebie bluzę i zabierając wszystkie zgromadzone wokół rzeczy, na bosaka, przeszła do stołu w kuchni. Jednym pstryknięciem urochomiła ekspres do kawy i usiadła z podkulonymi nogami na drewnianym krześle. Włożywszy sobie do ust papierosa, wzięła ponownie palmtopa i zaczęła przeglądać inne wyniki. Nie, nie mogło chodzić o innego
Karla Sthalla, którego zdjęć, dziwnym trafem nigdzie nie było. Byłaby totalną idiotką, gdyby napisała o rozmowie z kimś postawionym na takim stanowisku, mimo, oczywiście, nagraniu tejże na dyktafon. Uśmiechnęłą się do siebie, widząc już oczyma wyobraźni serię swoich artykułów o prominentnych mieszkańcach Essen, którzy lecą sobie w kulki z prawem. Potem... potem mogłaby zająć się po prostu śmietanką polityczną.
Po kawie i prysznicu, jeszcze zawinięta w puchaty ręcznik, włączyła swojego laptopa i wysłała maila do szefa.
"Słoneczko,
walnę Ci taki artykuł, że cały nakład będzie wykupiony. Chcę oczywiście pierwszą stronę.
Steker - kim naprawdę był, jego fundacja jako pralnia forsy dla handlarzy narkotyków, a on sam - ofiara wewnętrznych porachunków. Co Ty na to? Informator puścił farbę i to informator z klasy pierwszej. POSTAWIONY! Prosił o nieujawnianie nazwiska. Myślisz, że rodzina Stekera mogłaby nam walnąć sądem po oczach za oczernianie po śmierci? Gówno i tak mnie to obchodzi, bo Informator jest MEGA, ale muszę rozglądnąć się możliwie jak najszybciej za cwanym adwokatem, w razie czego ofc
Dobrze puszczony artykulik, a Informator umówi mnie z innym kolegą i polecą kolejne. Najz.
I tak, liczę się z tym, że Informator może być kutafonem, który mnie nieco wystawia, ale sam wiesz, że samodzielnie doszłam do tego, że cała sprawa z fundacją śmierdzi.
Jutro wpadnę do redakcji i będę grzebać i szukać wszystkiego co mnie zainteresowało. No i mam parę nowych wątków do sprawdzenia, które wyskoczyły mi właśnie wczoraj, podczas spotkania z Inf.
Tak, czy siak, do jutra, Twój,
AS"
Po kliknięciu „wyślij”, ubrała się i w zasadzie nie wiedząc czemu, ale ufając instynktowi, zaczęła gromadzić zebrane już przez siebie informacje o
Stekerze i jego „fundacji” w jednej teczce, którą opisała jako wykłady z prawa prasowego i włożyła do jednej ze skrzyń stojących w najdalszym kącie salonu, gdzie trzymała wszystkie swoje notatki ze studiów z zamiarem przejrzenia i pozbycia się ich lwiej części. Zaś folder w laptopie opisała jako Tori Amos, zahasłowała i włożyła między inne mp3ki, zmieniając również nazwy plików. Wszystko i tak znała już prawie na pamięć.
Zdecydowana na zrobienie sobie śniadanio-kolacji przed zajęciem się pracą,
Alex otworzyła lodówkę i jęknęła. Tak, może dziennikarskie sprawy miała całkiem nieźle zorganizowane i to zawsze, ale wyglądało na to, że była beznadziejną panią domu, co było widać gołym okiem – rzadko robiła zakupy i chyba jeszcze rzadziej sprawdzała zawartość lodówki. Matka padłaby na zawał, gdyby wiedziała, że którekolwiek z jej dzieci stołuje się głównie na mieście i mieszka samotnie tylko dla nieskrępowanego imprezowania, chodzenia bez kapci i braku trucia nad głową.
Panna Spatz, która właśnie się zastanawiała, czy kiedykolwiek przestanie być z takim podejściem, panną, jednym ruchem ręki opróżniła półki do worka na śmieci i wskoczywszy w tenisówki, wybiegła z mieszkania, wsiadła do samochodu i pojechała na szybkie supermarketowe zakupy.
Ta, taki chłop własny, to by się zdecydowanie przydał do noszenia siat, pomimo windy i parkingu niedaleko – pomyślała Alex, uśmiechając się z, miała nadzieję, dużą dozą wdzięczności do usłużnego sąsiada z mieszkania obok, który podał jej zakupy pod drzwiami.
- Ogromnie dziękuję panie Plies, naprawdę, sama bym sobie z tym nie poradziła – dodała z mrugnięciem i weszła na swoje włości.
Chwilę później, uprzednio przyrządziwszy sobie pomiodory z mozzarellą i kolejną kawę, Alex naszykowała pod ręką nową paczkę papierosów, wysłała smsa do Bena „Pamiętaj, że chcę znać przyczynę zgonu S” i zasiadła do pisania. Trzy godziny później, zdecydowana się przewietrzyć, mimo niezdecydowanej pogody, dziewczyna wzięła swoją torebkę i postanowiła pójść na papierosowo-wzywający wenę spacer. Rundka po osiedlu jeszcze przecież nikomu nie zaszkodziła...