Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2009, 01:30   #13
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
Alex leżała na krawędzi łóżka, z kołdrą zaplątaną między łydkami, z palmtopem w jednej ręce i papierosem w drugiej. Czerwone cyfry na suficie pokazywały 18:15. Tak, to dowód, że rzeczywiście, warto by było wpaść jeszcze kiedyś do „IX”, klub z klasą. I można było znaleźć zawsze swoje klimaty. Płynnym ruchem przewróciła się na brzuch i spojrzała rozdarta na rysik, który niemal zaginął w gęstym włosiu dywanu. Papieros wyglądał lepiej, ale zdecydowanie nie zrobi nim żadnej notatki. Chyba, że wypali sobie na czole „bezdennie głupia” albo „totalna wariatka”. Zaciągnęła się i oparła dopiero co odpalony papieros w kiczowatej i okropnie ciężkiej, kryształowej popielniczce, która stała na dywanie.
- Karl Sthall – wymówiła cicho, przesuwając rysikiem po ekranie palmtopa. Uniosła brwi, zdziwiona odnalezionym wynikiem. - Federalny Urząd Podatkowy. Podsekretarz stanu. No po prostu... ja pierdziele.
Dziewczyna zwlokła się z łóżka, narzuciła na siebie bluzę i zabierając wszystkie zgromadzone wokół rzeczy, na bosaka, przeszła do stołu w kuchni. Jednym pstryknięciem urochomiła ekspres do kawy i usiadła z podkulonymi nogami na drewnianym krześle. Włożywszy sobie do ust papierosa, wzięła ponownie palmtopa i zaczęła przeglądać inne wyniki. Nie, nie mogło chodzić o innego Karla Sthalla, którego zdjęć, dziwnym trafem nigdzie nie było. Byłaby totalną idiotką, gdyby napisała o rozmowie z kimś postawionym na takim stanowisku, mimo, oczywiście, nagraniu tejże na dyktafon. Uśmiechnęłą się do siebie, widząc już oczyma wyobraźni serię swoich artykułów o prominentnych mieszkańcach Essen, którzy lecą sobie w kulki z prawem. Potem... potem mogłaby zająć się po prostu śmietanką polityczną.

Po kawie i prysznicu, jeszcze zawinięta w puchaty ręcznik, włączyła swojego laptopa i wysłała maila do szefa.

"Słoneczko,
walnę Ci taki artykuł, że cały nakład będzie wykupiony. Chcę oczywiście pierwszą stronę. Steker - kim naprawdę był, jego fundacja jako pralnia forsy dla handlarzy narkotyków, a on sam - ofiara wewnętrznych porachunków. Co Ty na to? Informator puścił farbę i to informator z klasy pierwszej. POSTAWIONY! Prosił o nieujawnianie nazwiska. Myślisz, że rodzina Stekera mogłaby nam walnąć sądem po oczach za oczernianie po śmierci? Gówno i tak mnie to obchodzi, bo Informator jest MEGA, ale muszę rozglądnąć się możliwie jak najszybciej za cwanym adwokatem, w razie czego ofc Dobrze puszczony artykulik, a Informator umówi mnie z innym kolegą i polecą kolejne. Najz.
I tak, liczę się z tym, że Informator może być kutafonem, który mnie nieco wystawia, ale sam wiesz, że samodzielnie doszłam do tego, że cała sprawa z fundacją śmierdzi.
Jutro wpadnę do redakcji i będę grzebać i szukać wszystkiego co mnie zainteresowało. No i mam parę nowych wątków do sprawdzenia, które wyskoczyły mi właśnie wczoraj, podczas spotkania z Inf.
Tak, czy siak, do jutra, Twój,
AS"

Po kliknięciu „wyślij”, ubrała się i w zasadzie nie wiedząc czemu, ale ufając instynktowi, zaczęła gromadzić zebrane już przez siebie informacje o Stekerze i jego „fundacji” w jednej teczce, którą opisała jako wykłady z prawa prasowego i włożyła do jednej ze skrzyń stojących w najdalszym kącie salonu, gdzie trzymała wszystkie swoje notatki ze studiów z zamiarem przejrzenia i pozbycia się ich lwiej części. Zaś folder w laptopie opisała jako Tori Amos, zahasłowała i włożyła między inne mp3ki, zmieniając również nazwy plików. Wszystko i tak znała już prawie na pamięć.
Zdecydowana na zrobienie sobie śniadanio-kolacji przed zajęciem się pracą, Alex otworzyła lodówkę i jęknęła. Tak, może dziennikarskie sprawy miała całkiem nieźle zorganizowane i to zawsze, ale wyglądało na to, że była beznadziejną panią domu, co było widać gołym okiem – rzadko robiła zakupy i chyba jeszcze rzadziej sprawdzała zawartość lodówki. Matka padłaby na zawał, gdyby wiedziała, że którekolwiek z jej dzieci stołuje się głównie na mieście i mieszka samotnie tylko dla nieskrępowanego imprezowania, chodzenia bez kapci i braku trucia nad głową. Panna Spatz, która właśnie się zastanawiała, czy kiedykolwiek przestanie być z takim podejściem, panną, jednym ruchem ręki opróżniła półki do worka na śmieci i wskoczywszy w tenisówki, wybiegła z mieszkania, wsiadła do samochodu i pojechała na szybkie supermarketowe zakupy.

Ta, taki chłop własny, to by się zdecydowanie przydał do noszenia siat, pomimo windy i parkingu niedaleko – pomyślała Alex, uśmiechając się z, miała nadzieję, dużą dozą wdzięczności do usłużnego sąsiada z mieszkania obok, który podał jej zakupy pod drzwiami.
- Ogromnie dziękuję panie Plies, naprawdę, sama bym sobie z tym nie poradziła – dodała z mrugnięciem i weszła na swoje włości.
Chwilę później, uprzednio przyrządziwszy sobie pomiodory z mozzarellą i kolejną kawę, Alex naszykowała pod ręką nową paczkę papierosów, wysłała smsa do Bena „Pamiętaj, że chcę znać przyczynę zgonu S” i zasiadła do pisania. Trzy godziny później, zdecydowana się przewietrzyć, mimo niezdecydowanej pogody, dziewczyna wzięła swoją torebkę i postanowiła pójść na papierosowo-wzywający wenę spacer. Rundka po osiedlu jeszcze przecież nikomu nie zaszkodziła...
 

Ostatnio edytowane przez Crys : 15-01-2009 o 01:39.
Crys jest offline