Gdy smok zaryczał i zniknął Levin przesłał, mu jedną ostatnia myśl:
"Zaszczytem było walczyć u Twego boku."
Druid w oczekiwaniu na koniec patrzył na Almanakh.
Chciał nacieszyć wzrok jej widokiem.
Chciał zachować ten obraz na wieczność.
Wiedział już po co ludziom barwy.
Uśmiechał się.
Ogień w jego oczach przygasał.
Obraz Almanakh został zastąpiony przez Światło. Na tle Bieli stał smok, piękny biały smok.
Almankh?
Levin wyciągnął dłoń i pogłaskał smoka, pióra były tak ciepłe.
Gaśniejący wzrok był utkwiony w białych oczach.
Płomień gasł. -Dziękuje.
Cichutki szept.
Płomień zgasł, niebieskie oczy przez sekundę patrzyły bez bielma, bez płomieni.
Uśmiech nie znikł z jego twarzy.
Powoli zatracał się w Bieli.
Poczucie ciepła.
Bezpieczeństwa. -Nie poddałem się.
Tym razem nie wydobył się dźwięk, usta Levina tylko sformowały słowa.
Biel go otuliła.
"Biel to Światło. Światło to Ona."
To była jego ostatnia myśl.
Z tą myślą zatracił się w Bieli.
Z tą myślą odszedł.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |