Sabine ledwo wstała z ławeczki, kiedy poczuła w kieszeni znajome drganie. Sygnał wibracyjny komórki obwieścił jej nadejście sms-a zanim jeszcze sięgnęła po aparat i otworzyła klapkę.
Z wrażenia aż siadła ponownie na parkową ławkę, gdy ujrzała podpis: „Kurt W.”.
"Stojąc w Otchłani; będąc zanurzonym w Umbrze;
trzymając jedną ręką kurczowo świat, który widzę;
a drugą świat, który czuję;
dławiąc furię jaka targa moim sercem;
okrywając dygocący płomyczek mego jestestwa;
widząc, czując, dotykając rzeczy, których nie widzą inni...
Cóż mogę wiedzieć? Czy dane mi będzie uśmiechnąć się raz jeszcze?"
Nacisnęła przycisk cofania i przeczytała sms-a ponownie, a potem znowuż.
Tym razem to ona – medium, wróżka, nieomal telepatka czuła się jak ślepiec, który stanął przed tęczą. Nie rozumiała.
Umbra. To słowo słyszała z pewnością, ale jakoś nie potrafiła wygrzebać go z pamięci, nie potrafiła dotrzeć do znaczenia. Widać słowo to padło bardzo, bardzo dawno... dziewczynę naszło dziwne skojarzenie z zamordowanymi rodzicami, choć przecież nie było między tymi watkami żadnego połączenia.
Siedziała otępiała, nie bardzo wiedząc co myśleć, a mrok nocy coraz śmielej wymykał się spomiędzy drzew, lgnąć ku jej postaci – kruchej i drobnej w przyćmionym świetle starej latarni.
Uczuwszy drganie komórki, Sabine prawie wypuściła ją z rąk, przestraszona tym niespodziewanym ruchem. „ To tylko kolejny sms, głupia.” – zrugała samą siebie.
Znów nadawca: Kurt W. "Dziś pełnia. Uważaj na to z kim będziesz rozmawiać..."
Tym razem aparat zamknęła z rozmachem i wcisnęła do kieszeni, jakby chcąc go odepchnąć najdalej od siebie. Rozwichrzone, pocieniowane włosy idealnie pasowały teraz do jej nastroju. „ Co ten gość sobie wyobraża?! Chce się umówić z licealistką – luz, ale po kiego grzyba straszyć mnie? I to jeszcze jakimiś zboczeńcami. Zupełnie jak gdyby wiedział, że jestem w parku... Cholera, jeszcze się okaże, że to jakiś seryjny gwałciciel. Chociaż taki nie powinien raczej mieć pozwolenia na broń... akurat, to tak jak polityk nie powinien brać w łapę ani kłamać... Niech to! Ciekawe czy gaz pieprzowy mam chociaż w torebce?”
Szybko wymacała podłużny pojemniczek i odetchnęła z ulgą. Trzymając na chłodnym przedmiocie dłoń dla poczucia bezpieczeństwa, ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Zdecydowanie zbrzydła jej perspektywa samotnego spaceru.
Choć w umyśle Sabine rozegrało się kilkanaście scenariuszy, z których połowa miałaby zapewne szansę na tytuł najlepszej sensacji roku, do domu dotarła bez przygód.
Zdyszana wpadła jak strzała do ciemnego mieszkania i zatrzasnęła za sobą drzwi, przekręcając od razu wszystkie zamki. Dopiero gdy oparła się o futrynę, dotarła do niej świadomość własnego, dziwnego zachowania. Patrząc z boku na ostatnie pół godziny, jej zakonspirowana, przemykająca się postać wyglądała naprawdę komicznie w wyobraźni, a co dopiero musieli pomyśleć spotykający ją ludzie?
Dziewczyna wybuchła dźwięcznym śmiechem, dzieki temu wyzbywając się wewnętrznego napięcia, po czym, uspokoiwszy się nieco, zapaliła światło w holu luksusowego apartamentu, gdzie mieszkała. Ciotki oczywiście o tej porze jeszcze nie było – balowała. "Jak dobrze pójdzie, wróci koło północy, a jak gorzej, to i po kilku dniach. No cóż, rodziny się nie wybiera..." Sabine zdjęła buty i wyciągnęła znów telefon.
Utwórz wiadomość --> „Wszystkie dziewczyny podrywasz na stracha czy tylko te nawiedzone? Jutro koło południa będę na strzelnicy, jak to na dziwadło przystało. Jak chcesz mi się przypodobać, kup sobie antenki UFO i załóż na głowę. Pozdro!” --> Adresat: Kurt W. --> Wyślij. "Niech teraz facet spróbuje być mroczny i tajemniczy."
Dziewczyna uśmiechnęła się psotnie.
__________________ Konto zawieszone.
Ostatnio edytowane przez Mira : 16-01-2009 o 00:32.
Powód: literówki
|