Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2009, 12:59   #552
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ból! Ból był tym czego się zdecydowanie spodziewał. Nie spodziewał się jednak, że przy umieraniu będzie go bolało jedynie ramię.
Zdecydował się otworzyć oczy. Stał przed nim Verion. Cóż. Życie po raz kolejny zadrwiło sobie z niego. Na całe szczęście zapewne już po raz ostatni.

Z ust demona popłynęła kanonada oskarżeń pod adresem orka. Barbak usłyszał jakim to jest, jaki nie jest. Demon pojechał mu, a także kilku pokoleniom wstecz (obrażając nawet jego Babunię!) czerpał z tego prawdziwą satysfakcje. Napawał się chwilą, opluwając go wszystkim czym chyba tylko mógł.
- You understand, don`t you?
- A jakie to ma w tej chwili znaczenie? Martwisz się tym że ork nie przejrzał Waszych planów? Przecież jestem jedynie parodią wojownika światła. Nie za wysoko stawiasz mi poprzeczkę?

Verion podniósł Maleństwo i wycelował z niego.
- Hm, zdaje się, że władam Światłem lepiej od ciebie!
- Biorąc pod uwagę, to co powiedziałeś przed chwilą to raczej nie jest trudne. Powiedz mi, na co w takim razie czekasz? Pośpiesz się. Strzelaj! Zaraz się wykrwawię i nie będzie zabawy!
- Would you describe for me what your paradise looks like?
- A po co? I tak nie zrozumiesz.
Barbak mówił bardzo spokojnie. W jego głosie nie było podenerwowania, nie było strachu. Ból był, oczywiście. Ale był to jedynie ból fizyczny. Dlaczego?

To nie Verion był osobą, która będzie go sądzić. Sądzić będzie go światło ze wszystkich jego występków. To światło będzie decydować o tym czy zasłużył sobie na spoczynek, czy też na potępienie. Wszystko co mówił Demon mogło być jedynie grą słów. Grą, która zapewne miała swoją logikę, którą można by zapewne przyjąć jako jakąś tam prawdę... ale która mogła być wyssana z palca, która mogła być jedynie grą słów. I zapewne tak było. Tak czy inaczej poczynania Veriona i jemu podobnych doprowadził do aktualnego stanu rzeczy. Czy doprowadziło do tego jego postępowanie? Nie mógł tego wykluczyć. Ale też nie jemu to oceniać. Miał świadomość swojej ułomności. Miał świadomość tego, że w swoim życiu popełnił całą masę błędów. Wiedział też że głęboko wierzy światłu. Zaufał mu, powierzył mu swoje losy. Światło było tym, co decydowało o jego istnieniu. Jeśli światło zdecyduje, że ma się do niego udać. Uczyni to i będzie szczęśliwy.

- Strzelaj! Powiedział raz jeszcze spokojnie. A może się boisz? Dodał i delikatnie uśmiechnął się. Uśmiech trwał jedynie przez chwilę, bowiem zaraz potem poczuł zawroty głowy. Przed oczyma zaczynały już pojawiać się gwiazdy. Krwi zdecydowanie zaczynało mu już brakować. Zdobył się na ostatni wysiłek. No szybciej, szybciej. Nie dużo czasu już zostało. Trzeba napiąć tę linkę, która się nazywa cięciwą, wycelować tym co trzymasz w dłoni... to strzała. Potem puścić cięciwę i będziesz się mógł śmiać demonicznie.

Światło. Nie jestem godzien nosić miana dziecka Twego,
Jednak dziś w obliczu śmierci staję przed Tobą pełen wiary.
Staję z nadzieją i z prośbą na ustach.
Daj mi siłę, abym wybaczył Kejsi i Verionowi.
Palladine? Jesteś tam? To ja. Mam nadzieje, że dane mi będzie do Ciebie dołączyć.
Życie, które przeżyłem było dobre. Dzięki Tobie. Dziękuję Ci!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline