Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2009, 17:20   #56
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja

- Ależ drogi Lucku, nie jestem zadufany czy jakiś tam... Bardzo mnie dziwi, że potrafisz rozróżnić zaklęcia po sposobie składania palców, przyznam, że dla mnie jest to wciąż trudna umiejętność. Tym bardziej, że każdy mag nieco inaczej składa znaki, nieco inaczej inkantuje formę zaklęcia no i często używane są składniki zamienne. Wszystko to służy temu aby utrudnić rozpoznawanie rzucanego zaklęcia innemu czarownikowi. Dlatego pierwszą moją myślą było, że jesteś magiem. Nie miej do mnie żalu, przyjacielu, bo nie miałem złych intencji wobec Ciebie. - Przemowę zakończył wystudiowaną uniżoną miną.
- Jeśli mag jest dość potężny i doświadczony, by naznaczać zaklęcia osobistymi wpływami. Ale tacy nie zniżają się do omamiania zwykłych kupców. Są na to zbyt potężni i zbyt bogaci...by bawić się w drobne oszustwa. Ale zwykłe najemne kapelusze muszą trzymać się reguł, składać palce w te same układy i używać identycznych składników materialnych. Pod tym względem magia jest jak gotowanie. Aby uzyskać konkretny wynik musisz ściśle trzymać się przepisu, przynajmniej dopóki nie nabierzesz wystarczająco doświadczenia, by go poprawić. –odparł Lucek, zaskakując maga zadziwiająco dużą wiedzą na temat magii.
Wspomnienia rozmowy z niziołkiem pobrzmiewały w głowie Inglorima przez całą drogę do uczelni magicznej.

Dzielnica Reprezentacyjna, Uczelnia Magiczna


Uczelnia magiczna miała za sobą wielką tradycję i wspaniałą nazwę „Uniwersytet Subtelnych Sztuk Magicznych i Mocy Umysłu”. Jednak długie rządy Histamiusa fatalnie odbiły się na uczelni. Uczelnia straciła na znaczeniu...Psioników od lat nikt tu już nie szkolił.
A i samej nazwy, nikt nie pamiętał...nawet członkowie władz uczelni. Wszyscy nazywali Uniwersytet, Uczelnią Magiczną. Jednak same budynki nadal były imponujące, jak za lat świetności placówki. A brama wejściowa do głównego budynku, pokryta złowieszczymi, ale skrupulatnie wykonanymi motywami, robiła imponujące wrażenie.

W środku, za olbrzymim biurkiem w obszernej sali, znudzony adept magii pełniący funkcję sekretarza wysłuchał do końca biadolenia półelfa o jego sytuacji. Napisał czerwonym piórem coś na drewnianej deseczce...Pismo świeciło przez chwilę jasnym blaskiem, po czym znikło. A po chwili pojawiło się znowu. Tyle że był to inny tekst.
- Rektor Saclira przyjmie pana . Proszę wejść po schodach, tych na lewo. Na czwarte piętro, poczym iść korytarzem do końca i zaczekać przed drzwiami. Rektor powinien przyjąć pana za momencik.- rzekł usłużnym acz służbowym tonem głosu. sekretarz.
Gdy dotarł na miejsce, przed wysokie drzwi, zabezpieczone magicznymi symbolami, usiadł na ławie obok ściany i czekał. Ów momencik trwał aż dwie godziny...Dopiero po tym czasie, pojawił się wysoki osobnik w bogatych szatach, z klejnotami wprawionymi czaszkę i dźwigający imponującej wielkości księgę. Oraz coś, co wydawało się pełnić rolę zarówno laski magicznej jak i ognistej włóczni.

-In-glo-rin...tak? Jestem rektor Saclira.- rzekł na powitanie. – Ale nie lubię tego formalnego tonu, poza zebraniami oczywiście. Możesz mi mówić Karzoug.
Dotknął drzwi dłonią, klejnoty na jego ręce rozbłysły i wrota się otworzyły, ukazując przytulną komnatę pełną obrazów zazwyczaj z nagimi ponętnymi kobietami, biblioteczkę pełną magicznych tomów oraz stylowe biurko z wygodnym fotelem. A także dwóch kamiennych golemów pełniących rolę strażników po obu stronach drzwi.
Kolejny ruch dłoni sprawił, iż biblioteczka rozsunęła się na boki, ukazując ukryty za nią barek. Rektor wsunął swą laskę w dłoń jednego z golemów, księgę odłożył na biurko. Po czym wyjął z barku karafkę pełną wina i dwa kieliszki. Nalawszy sobie i półelfowi napoju, siadł za biurkiem i ujmując swój kieliszek zapytał.- A więc, jakie to sprawy sprowadzają cię przed moje oblicze?-
Wysłuchał uważnie słów Inglorina, zamyślił się i dopiero po chwili rzekł.- Śmierć mistrza Xarkusa była szokiem dla całej magicznej społeczności Allracji. Do dziś opłakujemy jego stratę, ale...Twój mistrz musiał ci rzec, iż zostanie osobistym uczniem maga to wielki zaszczyt. Jest tu wielu młodych i ambitnych magów marzących o takiej promocji. I wątpię by ktokolwiek chciał brać ucznia o nieznanym potencjale i charakterze, nawet z poręczeniem innego maga. Takiej możliwości nie ma...Mógłbyś co prawda zacząć normalne studia , jak inni uczniowie, licząc na to że zostaniesz zauważony. Oczywiście najpierw musiałbyś zliczyć egzamin kwalifikacyjny, opłacić czesne za pół roku z góry...Ale, wymagałoby to zjawienia się kilka miesięcy wcześniej. A choć nie miałbym nic przeciwko przyjęciu cię teraz, to Rada Uczelni może mieć na ten temat inne zdanie. Jest wśród nich dużo formalistów, ściśle trzymających się reguł. Chyba, że...cóż...gdybyś zasłużył się dla dobra kilku magów, albo uczelni...Ale, rozumiesz. To byłoby niemoralne z mojej strony, wymagać od ciebie wykonania kilku misji, które mogłyby narazić twoje zdrowie i życie na niebezpieczeństwo. Jesteś jeszcze młody.-

Dzielnica Reprezentacyjna, Tuż nad włazem kanału


Ersack, pod jednym względem okazał się dobrym szefem. Był konkretny i dobrze zorganizowany. Wyposażył siva w dwie mapki, jedna obrazującą wycinek Dzielnicy Reprezentacyjnej z zaznaczonym wejściem do kanałów. I drugi przedstawiający wcinek sieci, prawdopodobne miejsce zatkania z zaznaczoną drogą do miejsca zatkania. Wspomniał tez kiedy może odebrać pieniądze... ”Następnego dnia po rozwiązaniu problemu. I zanim przyjdziesz po wypłatę...umyj się dokładnie.”
Maahrowi nie pozostało nic innego, jak zanurzyć się w obcy mu świat kanałów.

Dzielnica Reprezentacyjna, Kanały




Śmierdziało...Siv co prawda potrafił utrzymać się na powierzchni wody. O ile to po czym się poruszał można jeszcze było nazywać wodą. Ale mimo to, wydawało mu się, że przesiąkł smrodem aż do samych kości. Było tu dość ciemno i to mimo drobnych świecących kryształów, porozmieszczanych regularnie, co kilka metrów.
Siv w podróży do swego celu, minął kilka chodzących zwłok.

Były to zombie służące do udrożnienia kanałów. Stworzenia dobrze radziły sobie z prostymi sprawami. Ale większe zatory przerastały intelektualnie te bezmózgie stworzenia. Nie zareagowały na jego widok, tak jak utrzymywał Ersack. Półork twierdził też, że jak się sprawdzi to może awansować i dostać pod komendę kilka takich stworów. Tylko czy władza nad kilkoma rozkładającymi się zwłokami, o wartości bojowej małego pieska, może być szczytem marzeń?
Wkrótce dotarł na miejsce...Ersack miał rację...zator był w tym miejscu, które zaznaczył mapie. A spowodowany był przez zwłoki, dość świeże, kobiety z rasy ludzi. Z pięknym naszyjnikiem na szyi. Chyba to było srebro z jakimiś zielonymi kamieniami szlachetnymi. Co za szczęście! I to w pierwszym dniu roboty! Łapa Maahra sięgnęła po naszyjnik. I gdy tylko go zerwał, usłyszał.-Gdzie z łapami prostaku!
Zwłoki ożyły! No, może nie ożyły. Kobieta nadal wyglądała na martwą, choć wstała i rozejrzała się po otoczeniu.- Gdzie ja jestem?! O bogowie, zostałam porwana dla okupu! A może ty chce mnie zgwałcić?! O czemuż mnie się przytrafiło?! Mnie, jednocześnie przeklętą i błogosławioną wspaniałą urodą...Coś mnie uwiera w plecy!
Sięgnęła za siebie i wyciągnęła wbity między jej łopatki całkiem spory nóż.
- Od razu lepiej! Teraz oddaj prostaku mój naszyjnik. I wiedz, że choć jestem nieprzeciętnie piękna, to jestem również bardzo bogata. I zapłacę hojnie, jeśli powstrzymasz swe zwierzęce chucie.

Mówiąc to, nadal trzymała nóż w dłoni...I Maahr stanął oko w oko, z rozhisteryzowanym i uzbrojonym, inteligentnym zombie. Ersack nie przygotował go taką sytuację.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 08-02-2009 o 23:53.
abishai jest offline