Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2009, 00:22   #72
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Pieniądze… Czemu pieniądze pojawiają się na każdym kroku i w każdym aspekcie życia? Fundusze drużyny były poważnie nadszarpnięte, po zaledwie dwóch dniach tej „przygody”. To właśnie pieniądze sprawiły, że się znalazł właśnie w tej sytuacji. To one zadecydują o jego dalszym życiu.
Jednak Kruk nie mógł narzekać. Informacje, za które słono zapłacił okazały się bardziej pomocne niż mógł oczekiwać. To, co powiedział strażnik było bardzo interesujące. Szczególnie wzmianka o wężach śpiących w kanałach. Kruk uznał to za bardzo prawdopodobny fakt, ponieważ wcześniej dowiedział się, że niższe poziomy kanałów są tak stare jak wieże. Dziękował szczęściu i swoim towarzyszom, że zdecydowali się nie wchodzić do podziemi.

Zmartwił się jednak słysząc, że „specjalnych” więźniów wywożą w wozach pancernych. Tylko głupiec nie uznałby, że Wyszemir kwalifikuje się do takiego rzekomego zaszczytu. To oznaczało, że jeżeli chcą odbić starca to okazję będą mieli tylko przed samą egzekucją, gdy będzie odsłonięty.

-A po cóż szanownemu panu taka wiedza hmm?- Strażnik wyrwał mężczyznę z rozmyślań.

-Jestem po prostu ciekawskim podróżnikiem. Lepiej wiedzieć gdzie się nie szwendać.- Powiedział to z wymuszonym śmiechem. Wiedział, że tępy strażnik mu nie uwierzy, ale nie miał zamiaru mu się konkretnie tłumaczyć.
Jego ciekawość mówiła Krukowi, że należy zakończyć rozmowę. Już miał się żegnać, gdy nagle ciekawski strażnik zrobił jeszcze bardziej tępą i przerażoną minę.

– O kurwa nie gadaliśmy...- zanim Kruk zdążył się odwrócić, strażnika już nie było.

- „Co jest do cholery?”- pomyślał, a kiedy się odwrócił zobaczył, że w kierunku czekającego na niego Aarona zmierza grupa zbrojnych. Nie byli to zwykli strażnicy, wyglądali na dużo większe zagrożenie.

Nie minęła chwila, gdy towarzysz zaczął uciekać. Mężczyzna instynktownie chwycił za jeden z noży do rzucania z zamiarem zwrócenia na siebie uwagi części zbrojnych, aby wspomóc Aarona i odciągnąć część prześladowców od niego.


Natychmiast się powstrzymał, gdy zdał sobie sprawę, że wszystko co robił jego przyjaciel miało na celu sprawienie wrażenia, że się w ogóle nie znają. Cały czas trzymał się z tyłu, idąc kilkanaście kroków za nim. W najgorszym przypadku ktoś mógłby pomyśleć, że go śledzi. Prawie go nie znał, a jednak wziął na siebie tak ogromne niebezpieczeństwo.

Po kilku minutach ruszył, skręcając w pierwszą boczną uliczkę. Staniem w miejscu mógł tylko pogorszyć sytuację. W końcu on też był mieście „obcym”, więc przebywanie w pobliżu wieży mogło wydać się komuś podejrzane.

Szybkim krokiem- prawie biegiem zmierzał w kierunku Placu Czaszek. Musiał opowiedzieć o wszystkim Vincentowi i Rizzenowi o całym zajściu i o tym, czego się dowiedział. W miarę, gdy zbliżał się do celu zauważył, że po mieście kręci się zdecydowanie więcej straży. Mogło być to spowodowane nadchodzącą egzekucją, lub czymś innym…
Na samym placu było jeszcze gorzej- podburzony tłum wykrzykiwał obelgi kierowane do władcy. Ta sytuacja aż prosiła się o interwencję zbrojnych. Po kilkunastu minutach przedzierania się przez cały ten burdel, Kruk odnalazł najpierw jednego, a po dłuższej chwili drugiego towarzysza. Stanął z nimi gdzieś na uboczu, aby porozmawiać.

-Sytuacja się komplikuje…- zaczął posępnie- Aaron wpakował się w nie lada gówno. Ma na karku kilkunastu zbrojnych- miejmy nadzieję, że wyjdzie z tego bez szwanku.- zawiesił głos opuszczając wzrok- Jeżeli chodzi o naszą misję to poszło znacznie lepiej. Hoffer powiedział, że ktoś zszedł już do kanałów- prawdopodobnie nasza konkurencja. Krążą też plotki, że węże, które w nocy oplatają wieże, w dzień przesiadują w kanałach. Nie wiem czy to prawda, ale cieszę się, że wybraliśmy tamtej drogi.
Teraz konkrety. Wyszemir będzie prawdopodobnie przewieziony między wieżą a placem w pancernym wozie, więc będziemy musieli czekać, aż do samej egzekucji. W mieście jest pełno straży, więc nie wiem ile ich będzie tutaj, gdy zacznie się przedstawienie. Już teraz jest znacznie więcej patroli.
Nie sądzę by Aaron nam pomógł nawet, jeśli uda mu się uciec. Na jego miejscu zaszyłbym się gdzieś, a kiedy wszystko ucichnie zniknąłbym z miasta. Jest nas więc trójka i mamy tylko jedną szansę na odbicie starca. Jak wam poszło?- zapytał- Macie wszystko czego potrzebowaliście?
 
Zak jest offline