Wrzuta.pl - Lulu Rouge - 04 - Ninna Nanna
"Immagino che altri mi vedano come ragazza stupida. Non me ne importa. Nella vita ci sono cose piu' importante."
(Zdaje mi się, iż pozostali widzą we mnie głupiutką dziewczynę. Nie obchodzi mnie to. W życiu jest o wiele więcej spraw ważnych.) - Papa' non arrabiarti! - szeptała wciąż i wciąż ojcu do ucha. -
Non arrabiarti.(tato nie złość się, nie złość)
Ale cóż miała robić? Nie było nic czym mogłaby się zająć. Jej przybory zostały zapakowane na pokład "una grande panino francese"
(wielkiej francuskiej bułki). Niestety definitywnie odmówiono przewiezienia jej aparatu fotograficznego. A szkoda. Część plemion uwielbia robić sobie zdjęcia. Zresztą lampa mogłaby służyć również do odstraszania zwierząt. Inne rzeczy z pewnością jednak są o wiele bardziej przydatne. W to nie śmiała wątpić.
Przybycie żołnierzy wyrwało
Chiarę z wesołości. Zamarła, a
Volta, która do tej pory bezczelnie pałętała się tragarzom pod nogami, stanęła zaraz przy swej opiekunce. Jakby dokładnie wiedziała, co należało zrobić. Nie zwracać na siebie uwagi, trzymać się blisko odpowiednich nóg, a w razie niebezpieczeństwa rzucić się do gardła napastnikowi. Per fortuna, nikt się do dziewczyny nie zbliżał.
- Non ha sentito niente? - Chiara schyliła się, łapiąc zwierza za szyję. -
Questi soldati parlano, che lui e' un uomo brutto. (Nie czułaś nic? Ci żołnierze mówią, że on jest złym człowiekiem.)
Spojrzały sobie w oczy.
- Puoi avere ragione. Non sapiamo tutto. (może masz rację. Nie wiemy wszystkiego.)- przytaknęła i skierowała swoje kroki w stronę ojca, aby się z nim pożegnać. Nuciła cicho kołysankę, którą śpiewała jej matka w dzieciństwie.
Kłopoty ponownie zaczęły się, kiedy
Volta miała wejść na pokład maszyny. Nic nie pomagało. Prośby i groźby, które już i poprzednio nie dawały efektu, wypowiadane coraz bardziej nieszczęśliwym tonem, nie przebłagały zwierzęcia.
Chiara westchnęła i usiadła na krawędzi trapu.
"Brutta cappa!" (zła koza!)
I wtedy z nieba spadła jej
Nadia, która zaczarowała
Voltę i ta grzecznie, sama nawet, weszła na "bułkę".
Chiara podziękowała serdecznie w duszy przeklinając charakterek zwierzęcia. Chociaż sama nie była lepsza. Od początku podróży zdążyła zaprezentować już cały wachlarz emocji. Do wyboru, do koloru.
Weszła do swojego pokoju i usiadła zmęczona na swoim łóżku.
Volta od razu wpakowała się obok niej, kładąc jej pysk na kolanie.
- Teraz to się nie podlizuj. -
Chiara przewróciła oczami, ale prawie od razu zaczęła drapać bestię za uchem. Sama nasunęła jej się ponownie dziecinna kołysanka, jaką jej śpiewała pierwsza opiekunka. Ponieważ to zwykle uspokajało i usypiało bestię, panienka Wodehouse zaśpiewała półgłosem:
"Ninna nanna ninna o
Questo bambino a chi lo do'
Ninna nanna ninna o
Questo bambino a chi lo do'
se lo do' all'uomo bianco
se lo tiene finche' campo
se lo do' all'uomo nero
se lo tiene un mese intero
se lo do' al lape fame
se lo tiene una settimane
Ninna nanna ninna o
Questo bambino a chi lo do'
Ninna nanna ninna o
Questo bambino a chi lo do'"
(
Kołysanka, ooo/ tego maluszka, komu go dam/ Kołysanka, ooo/ tego maluszka, komu go dam/ jeśli dam go człowiekowi białemu/ będzie go trzymał do końca świata/ jeśli dam go człowiekowi czarnemu/ będzie go trzymał przez cały miesiąc/ jeśli dam go czarownicom. będą go trzymały przez tydzień/Kołysanka, ooo/ tego maluszka, komu go dam/Kołysanka, ooo/ tego maluszka, komu go dam/)
Kiedy bestia zasnęła,
Chiara wyszła cichaczem z pokoju. Z podziwem obserwowała ziemię.
"Impossibile!" Słuchała też z zaciekawieniem rozmów, ale póki jej nie zadano pytania, nie odzywała się. W końcu większości osób zdawało się, iż niewiele mogłaby wnieść do rozmowy, prawda? Po cóż niszczyć ten piękny obrazek głupiutkiej, upartej pannicy? A tymczasem może jeszcze zaspokoi ciekawość względem latającej machiny - i zrobi kilka szkiców wnętrza. Wraz z podróżnikami, ovviamente.