Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2009, 13:22   #174
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
L & M

Wyprawę za miasto wziął za dobrą monetę. Nie dość, że było zabawnie to jeszcze poznali w końcu kogoś kto w całym tym kipiącym garnku miejskich małostek wydawał się sympatyczny. Alexa, jak kazała na siebie wołać, wyjaśniła więcej niż było trzeba i kwestia dalszego planu znów była prosta. Pójść na bagna i odnaleźć zaginionego Kallora. Prawdziwe bagna. Koło Talgi nie było nawet trzęsawiska, nie mówiąc już o bagnach z prawdziwego zdarzenia. Myśl, że w końcu zobaczy i pozna tak niebezpieczne miejsce podsycała w nim zapał i podniecenie i w efekcie chłopak całkiem już zapomniał o utraconych oszczędnościach. Pogwizdując sobie gdy wracali do miasta widział już oczami wyobraźni podtopiony łęg olchowy i porastające go, las trzciny i mięsożerne rośliny, o których Jasper czasem wspominał gdy potrzeba było nastraszyć gówniarzy. Obszar niezbadany z natury, który mieli zbadać...

Silia zaproponowała, że skoro i tak wybiera się na targ, to postara się sprzedać wspomniany ekwipunek. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zachować sobie jednego z mieczy tak jak Aldym postąpił z kuszą, ale jakoś tak stal mu specjalnie nie leżała w ręku i w końcu odparł tylko, że w takim razie z przyjemnością pomoże jej taszczyć ten cały osprzęt. I tak po krótkim umówieniu się u Małego Johana po chwili zostali sami we dwójkę. Jens wziął miecze i jedną z kusz przełożył poprzecznie za łuk. Silia wzięła ostatnią kuszę, a drugą ręką chwyciła łowczego za dłoń i pociągnęła go pospiesznie, bo już widziała na sobie ten cudny materiał w odcieniach zieleni i koniecznie chciała mu się pod nim zaprezentować.

Targowisko mogłoby swoim rozmiarem pochłonąć całą Talgę. Było w tym coś przerażającego zważywszy na fakt, że Silia obejrzawszy parę sukni, w niskiej granicy cenowej, stwierdziła że żadna do niej na razie nie przemówiła. Cokolwiek by to miało znaczyć. Przy piątym już straganie włókienniczym, Jens obwiązał całe uzbrojenie, którego jeszcze nie spieniężyli, swoją liną i położył przy swoich nogach. Zapowiadało się, że szybko stąd nie odejdą. Bardzo pomocna handlarka pokazywała oczarowanej półelfce cały świat sukni z najtańszego włókna lnianego i nieco droższej wełny. Ta z kolei co i rusz brała którąś do ręki i przykładając do siebie pytała łowczego, czy dobrze by leżała, czy nie za bardzo wykrojona, czy nie za skromna, czy pasuje pod kolor oczu, czy dobrze w talii wcięta i tym podobne pytania. Łowczy z początku patrzył z rozbawieniem na jej zaaferowanie, ale już wkrótce senność zaczęła go morzyć i raz po razie musiał się odwracać, by nie zauważyła jak ziewa. Nie chciał psuć jej przyjemności. Jego uwagę natomiast przykuł stragan obok. Na stołach porozkładane były skóry zwierzyny łownej zarówno w formie surowej do dowolnych zastosowań jak i wytrawionej do celów grzewczych i ozdobnych. Z tyłu na krześle siedział niebyt imponująco ubrany starszawy mężczyzna, który bez większego zainteresowania przyglądał się ludzkiemu kłębowisku przewalającemu się przez bazar.
- A ta??? - Silia przyłożyła do siebie kolejną sukienkę i kołysząc nią i swoim ciałem spojrzała na Jensa wyczekująco.
- Ładna – rzekł obrzuciwszy okiem niczym chyba nie różniący się od poprzednich, fason – Kolor mi się podoba – dodał by wykazać nieco więcej czujności. Półelfka jednak spojrzała na nią raz jeszcze z przekąsem i odłożyła, by dalej czegoś szukać.
Uwaga Jensa na powrót skupiła się na sąsiednim straganie. W końcu nie wytrzymał i zapytał handlarza:
- Skupujecie też skóry, czy tylko sprzedajecie?
- Sprzedaję –
odparł krótko handlarz i obrzucił wzrokiem łowczego i po chwili dodał wskazując na małej wielkości skórę o srebrzysto szarym odcieniu – No chyba, że ci w ręce wpadnie takie cudo.
- To jakiś gronostaj? –
spytał łowczy przyglądając się skórze – Nie widziałem jeszcze takiego.
- Pewno że gronostaj. Biały. Ludziska często o niego pytają. Latem ma bure futro, a zimą białe. Zanim jednak całkiem zmieni, wygląda o właśnie tak. Jest go trochę na mokradłach na północy, a i na naszych można uświadczyć. Jak upolujesz, to przyjdź do mnie. Dogadamy się.
- Ta chyba za szeroka, nie? - głos Silii zmusił go by znów zainteresował się sukienkami – Co myślisz?
Odpowiedział zupełnie szczerze i nie pierwszy już dziś raz:
- Wolałem cię w tej jasnej – po czym nagle uśmiechnąwszy się szatańsko, dodał – choć najbardziej w skórce własnej.
Zaśmiała się na te słowa i szepnęła mu do ucha:
- Jeszcze mnie bez sukienki nie widziałeś... - niewinnie zamrugała oczami – I pewnie prędko nie zobaczysz – dała mu kuksańca w głowę za zbereźne myśli i wręczyła trzy srebrne monety handlarce.

Jak to z babami bywa, przed dobrą godzinę przejrzała tuziny sukienek a ostatecznie kupiła obcisłe spodnie, koszulę i kurtkę.
- Sukienki cudne, nie przeczę, ale spodnie bardziej praktyczne.

Wreszcie dotarli do miejsce, gdzie mieli sprzedać broń. Stragan obfitował we wszelakiego rodzaju używaną broń poczynając od zwykłych noży, a kończąc na wyszczerbionych toporach. Kupiec musiał zapewne mieć jakiś dobry układ z lokalnym kowalem i nie margał specjalnie na jakość zaproponowanych produktów. Łowczy rozwiązawszy pakunek jeszcze przez chwilę wahał się, czy nie zabrać dłuższego z brzeszczotów. Wziąwszy go do ręki zmarszczył jednak brwi i odłożył na stół.
- No weź ten miecz uparte nasienie! - Silia ponownie wcisnęła mu broń do ręki – Samym łukiem się nie zawsze obronisz. Łuk jest dobry tylko do ataku z dystansu. Możesz też sobie go używać żeby zapolować w lesie, ale jak dojdzie do zwarcia to sobie łukiem możesz co najwyżej w nosie pogrzebać! Albo co, wroga strzałą w oko dźgniesz? Bądź że rozsądny. Bierz ten miecz po prostu. Poćwiczysz trochę z Lillą i Elevem żeby chociaż względnie leżał ci w dłoni. -Wiesz, tak żeby w ostateczności był pod ręką.
- Aleś ty mucha natrętna. Ino opędzić się nie da jak sobie co ubzdurasz boś większa. -
odłożył miecz z powrotem na stół handlarza - Nie chcę miecza. Mierzi mnie stal. Ciężkie to, zimne, rdzewieje... eeee. Nie i już. Już prędzej sobie jakąś włócznię sprawię, albo kij solidny na początek. A łuku ty się nie czepiaj, bo jeden sprawny łucznik lepszy trzech wojów w zbroje okutanych.
- Dobrze, ale zanim sobie tą włócznie sprawisz weź na razie miecz. Zawsze będzie czas go później sprzedać, a w między czasie może się nadać
– zgarnęła miecz ze stołu i znów wcisnęła mu w dłoń.
- Aaaaaaa! Skaranie boskie! Nie, rzekłem. Nie chce miecza i koniec! Ja z mieczem to prawie jak Ty z... nie wiem... z tym korbaczem Aldyma. - odłożył miecz ponownie tym razem dalej od niej zastawiając dostęp do niego swoim ciałem. Gdy Silia sprytnie sięgnęła po drugi ze sprzedawanych, handlarz nie wytrzymał:
- No to ile tych mieczy będzie w końcu?
Odpowiedzieli niemal równocześnie:
- Jeden!
- Dwa!

Mężczyzna popatrzył na nich ze zrezygnowaniem, ale nic nie rzekł. Sam miał babę w domu.
- Dwa Silia. Nie wezmę tego żelastwa i jeszcze słowo na ten temat, a normalnie wyjdę z siebie i stanę obok.
Zaplotła ręce na piersi wyraźnie naburmuszona:
- Sprzedamy dwa – a do Jensa syknęła jeszcze z przekąsem – A jak ktoś będzie szarżował na ciebie i łuk cię zawiedzie to pomnisz me słowa. A ja cię ratować nie będę. No... Przynajmniej nie od razu. Może jak cię kto w ten łeb uparty parę razy zdzieli to coś do ciebie dotrze i lekcję jakąś wyciągniesz.

Silia mocno się targowała przy ustalaniu ceny i wreszcie stanęło na tej, którą wcześniej zasugerowała Aleksa. Półelfka jednak nie rezygnowała. Wzięła sobie chyba za punkt honoru, aby wyciągnąć od niego choćby ze dwie sztuki srebra więcej. -Handlarz był cierpliwy ale i jego zaczęła czarodziejka w końcu irytować swoją nieustępliwością.
- Mówię, czterdzieści srebrnych i ani miedziaka więcej.
Jens w końcu wziął do ręki oferowaną zapłatę i energicznie pociągnął rozgadaną półelfkę za sobą rzucając krótkie:
- Dobrze z panem robić interesy.

- Co myślisz o Aleksie? Ładna jest. - spojrzała na niego spod lekko ściągniętych brwi gdy powoli opuszczali targowisko w Midd - Ładniejsza ode mnie, prawda?
- Alexa? Aaaaa Alexa... - wywrócił oczami szukając odpowiedzi po najbliższych straganach - No wiesz... ma takie śmieszne oczy...
- Śmieszne? – takiej odpowiedzi się nie spodziewała, w efekcie zaśmiała się w głos – Masz rację, są trochę dziwne... - zadowolona z, -poniekąd mało błyskotliwej, ale bardzo dyplomatycznej odpowiedzi Jensa złapała go za rękę przeciskając się przez tłum przechodniów. - Sprawy ważne załatwiliśmy. Mamy trochę wolnego czasu, masz jakiś pomysł jak go spędzić? - spojrzała na niego wymownie i prowokacyjnie oblizała językiem usta. -
- Aaa wiesz... - błysnął porozumiewawczo białymi zębami - Skoro o tym mowa to chyba nie chce mi się wracać do tego Johana, a widziałem nie daleko domu Minillo dość spory park i taką fikuśną kamienną budowlę z wodą. Może się przejdziemy i zobaczymy? - i jeszcze dodał ciszej - tylko schowaj gdzieś te monety dobrze.
Odebrała od niego mieszek i przywiązała do paska dodatkowo zakrywając go połami płaszcza. A potem ujęła Jensa ufnie za rękę i z uśmiechem szepnęła:
- No to prowadź do tego parku. Zimno trochę co prawda, ale to nie przeszkoda, bo ja nie planuję nawet płaszcza zdejmować – zachichotała rozbawiona, ale widząc lekkie rozczarowanie na jego twarzy puściła mu oko i dodała – Chociaż, jeśli park będzie wyludniony to może się poświęcę. Zrzucę tą zmaltretowaną sukienkę i włożę nowiuśkie ubranie. Nie po to je w końcu kupiłam żeby teraz w plecaku nosić.

Na takie dictum tym razem on ją złapał za rękę i wybiegłszy spod okrywającego targowisko płótna, ruszyli biegiem przez leniwie padający kapuśniaczek, w kierunku przyświątynnego parku. Nie uszli jednak nawet pięciu metrów gdy drogę zastąpił im człowiek o pewnym siebie wyrazie twarzy i wręcz nachalnie wyciągniętym do półelfki bukietem kwiatów. Jens sięgnął po zatknięty za pas nóż.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 21-01-2009 o 19:39. Powód: usunięto zbędne informacje;]
Marrrt jest offline