Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2009, 00:36   #49
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Amatorszczyzna... Takie strzały wytrzymują góra trzydzieści użyć... w najlepszym przypadku-po tych słowach zapadła pełna napięcia cisza.
Każdy doświadczony dyplomata trzasnąłby się ręką w czoło. Było to spalenie wszelkich rozmów, zanim one się zaczęły. W takiej sytuacji można było bardzo łatwo zginąć.
Nagle ciszę przerwał wódz.
-Aroganckie, święte, Elfie stworzenie, myślące, że zna się na wszystkim najlepiej-parsknął pogardliwie wódz.
-Brać ich-warknął, podchodząc do przodu razem z wojownikami. Z tyłu, czekając na najdrobniejszy ruch, stali łucznicy, gotowi w każdej chwili zwolnić naciągnięte cięciwy.
Drakkan postanowił nie czekać i wystrzelić z łuku. Nagły świst strzały przeszył powietrze nim Drakkan zdążył choćby podnieść, opuszczony łuk. Zobaczyliście strzałę, która tkwiła w oku waszego towarzysza, wychodząc drugą stroną głowy. Padł bez życia na ziemię.
Nagle odezwał się Marcao. Wydawało się to beznadziejną próbą, gdyż to, że nie macie złych zamiarów, zostało zaprzeczonym przez Drakkana, lecz kiedy tylko padło słowo "Solace", były wódz, przystanął na chwilę, czekając.
-Stać!-krzyknął, a wszyscy zatrzymali się. Tymczasem sam podszedł do Marcao. Był nieco wyższy nawet od waszego rosłego towarzysza.
-Caramon Majere-uśmiechnął się do siebie, po czym spojrzał na Palina, przyglądając mu się.
-Wiesz, że masz palce swojego stryja? Pewnie każdy ci to mówi-po tych słowach przyjrzał się wszystkim.
-Jestem Riverwind, a to jest moja córka Brightdawn wraz z wodzem Que-Shu, swym mężem. Tam jest starsza córka, Moonsong. To są moi najlepsi łucznicy oraz wojownicy w plemieniu-przedstawił wszystkich.
-A odpowiadając na pytanie, ostatnio kręci się tu oddział Smokowców. Wymordowali sześć rodzin z naszego plemienia. Teraz podążamy ich tropami-mruknął.
-Wybaczcie, lecz musimy iść dalej-rzekł Riverwind, a wódz dał znak do ponownego wymarszu. Kilka chwil później byliście sami. Zadziwiające jak wielcy Mieszkańcy Równin potrafią nagle zniknąć na płaskim terenie.
Krótki epizod jedynie na chwilę przerwał wypoczynek. Niestety nie można było tego powiedzieć o Drakkanie.
Wyruszyliście po pewnym czasie. Wszystko przebiegało bez zakłóceń. Zobaczyliście nawet miasto, stojąc w wysokich trawach, sięgających wam do pasa. Nagle, kiedy wydawało się, że dotrzecie bez trudu na miejsce, przed wami zamajaczył duży, drewniany wóz z materiałowym dachem. Dwaj prości mężczyźni jako woźnice, kierowali się w stronę Solace. W pewnym momencie zrównali się z wami.
-Witajcie dobrzy ludzie! Proszę oddać nam piękne koniki, a samemu wsiąść do tyłu!-odezwał się jeden z nich, a drugi, niby przypadkiem, upuścił sztylet, który zaraz schował. Obaj uśmiechali się przyjaźnie, ale ich oczy tego nie odzwierciedlały. Widniał w nich rozkaz nie znoszący sprzeciwu.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline