Złoto, złoto i jeszcze więcej złota. Ogólnie jak okiem sięgnął wszędzie było złoto, srebro, kamienie szlachetne no i Mithryl! Zabójca w stanie trochę zaniedbanym baranim wzrokiem patrzył jak rozgrywa się regularna pijatyka. Ilość złota, picia, złota, jedzenia, złota no i mihtryllu była wprost nie do wyobrażenia. Pierwsze co wydukał to.
-Eeee, nie no z Mithryllu nikt nie robi sztućców...
Rozważania na temat zastosowania najtwardszego metalu znanego we wszystkich uniwersach przerwało Piwo. Po prostu ktoś mu wetknął w rękę kufel. A on nie mógł uwierzyć w to co widział.
To było duże piwo tak ze dwa galony doskonałego krasnoludzkiego ale. Nie tych ludzkich czy elfickich sików ale prawdziwe ale. Mocno chmielowe, nieprzejrzyste i ich krasnoludzkie! A to była cecha jakiej najbardziej mu brakowało przez te lata podróży.
-O ja pierdykam, niech mnie na konserwy przerobią. Toż to Moradine, Grunghi
Na równi z innymi przy stołach siedzieli bogowie z panteonu i najnormalniej w świecie przepijali do jakiegoś innego karła. Alkohol, żarcie mimo że pałaszowane w zawrotnym tempie prawie wcale nie znikało ze stołów. Słowem Impreza na całego.
On sam po ochłonięciu postanowił nie marnować okazji i przysiadł się do najbliższego stołu. Od razu podłączył się w rytm wywrzaskiwanej piosenki. Odwrotnie proporcjonalnie do mocy głosu nie posiadał talentu do śpiewu. W sumie nikomu to nie przeszkadzało a poza tym kończył już kolejne piwo.
Wrzuta.pl - Rhapsody of Fire - The village Of Dwarves(live in Canada)
Po kilku kolejkach i zawiązaniu już pierwszych przyjaźni nagle wstał i oznajmił.
-Ja dziękuje, muszę poczekać na przyjaciela on zaraz tu przyjdzie. Zawsze mogłem na niego liczyć...