Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2009, 22:48   #76
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Wędrówka ciemnymi, śmierdzącymi tunelami dłużyła się niemiłosiernie. Brago w milczeniu szedł za druidem przeklinając w myślach swoje przemoczone buty i absurd całej sytuacji. Kto by pomyślał, że przyjdzie mu łazić po jakichś kanałach w ślad za gadającą ze szczurami istotą, której rasy nawet nie znał? Na swoje nieszczęście nie znał jednak żadnej alternatywy. Gnom, który zdawał się mieć rozeznanie w podobnych lokacjach wcale się tutaj nie przydawał. Może wszechobecny fetor uszkodził jego zmysł powonienia, dzięki któremu odnajdywał drogę? Nie byłoby w tym z resztą nic dziwnego, skrytobójca sam miał już tego serdecznie dosyć.

W końcu, gdy Ustinov zaczął już wątpić w umiejętności lidera, a nawet zastanawiać się czy ten nie prowadzi ich w pułapkę, gdy pod ich stopami zachrzęściły pogruchotane ludzkie kości, dostrzegł jakieś przejście znajdujące się kilkanaście metrów przed nimi.
- Tam! - powiedział na głos. Halaz również to zauważył i zatrzymał się w miejscu. Na pytające spojrzenie mężczyzny przywódca odpowiedział jedynie skinieniem głowy - to było to, czego szukali.

Z jasnego korytarza dało się słyszeć stłumiony krzyk, a po nim dziwny odgłos przypominający syczenie węży. Wielu węży...

- Uważajcie teraz, miejcie oczy i uszy otwarte! - zwrócił się do drużyny druid. - Jak słyszeliście, coś czai się w tamtych korytarzach, a ja teraz muszę wykonać pewien rytuał, który pozwoli nam pozbyć się najbardziej uciążliwego problemu.

Wszyscy czekali w napięciu, aż Halaz zakończy swój zabieg. Ustinovowi nie podobało się to wszystko. Odnosił wrażenie, że z tych szczurów może być równie dużo pożytku co kłopotów. Poza tym karmienie zajęło dłuższą chwilę, a syczący odgłos coraz wyraźniejszym echem odbijał się w korytarzu przed nimi. Cokolwiek tam było zbliżało się.

- Almirth, Brago! Idziecie na przedzie, skręcamy w lewo w stronę Wieży Ośmiu Węży, nie oszczędzać nikogo.

Dwaj wojownicy, nie spoglądając nawet na siebie ruszyli naprzód za wysłaną przez druida szczurzą armią. Z wyciągniętą bronią - Almirith z sejmitarami, zaś Brago ze swoim mieczem - wkroczyli do nowego korytarza, gotowi w każdej chwili podjąć walkę. Przejście wiodące najwyraźniej do wieży było dobrze oświetlone i, jak im się wydawało, niezbyt dobrze strzeżone. W każdym bądź razie nie widzieli żadnego strażnika. Z głębi tunelu wiodącego pod miastem ciężko było cokolwiek wyłowić wzrokiem. Ich czujne zmysły nie pozwalały im jednak odwrócić się do niego plecami i zgodnie z wolą przywódcy udać się w lewo, wprost do wieży.

- Są za blisko... - rzekł skrytobójca.

Elf zrobił jedynie krok w kierunku, z którego dochodziły dziwne dźwięki, z każdą upływającą sekundą coraz wyraźniejsze i bardziej przerażające. W chwilę później coś wyskoczyło z ciemności atakując Almiritha. Wojownik sparował atak obydwoma ostrzami, posyłając podłużne stworzenie na ścianę przy Ustinovie. Dopiero teraz zabójca mógł się przyjrzeć temu z czym ma do czynienia. Wąż, przypominający swymi rozmiarami ramię rosłego mężczyzny leżał nieruchomo na kamiennej posadzce. Przypominał bardziej rzeźbioną płaskorzeźbę niż żywą istotę. "To niemożliwe by to coś..." - nie dokończył swej myśli Brago gdy bestia poderwała się z miejsca rzucając się na jego nogę. Mężczyzna, podobnie jak jego towarzysz odparł atak za pomocą miecza. Cios, który wyprowadził powinien z łatwością przeciąć tę istotę na pół, jednak tak się nie stało. Ostrze uderzyło w podłużne cielsko krzesząc iskry jakby trafiło na litą skałę i choć udało mu się po raz kolejny posłać węża na ścianę, nie wyrządziło mu to najmniejszej krzywdy.

- Ruszajcie się! Szybko! - krzyknął Almirith do idących z tyłu i zaraz po tym dało się słyszeć kolejne uderzenia jego zakrzywionych kling. Tym razem nie były to już pojedyncze sztuki.

Brago tymczasem sieknął jeszcze kilka razy pierwszego z węży, szybko zdając sobie sprawę z tego, że nic w ten sposób nie wskóra. Wykorzystując okazję z całej siły kopnął małego potwora posyłając go do jego kłębiących się w mroku korytarza kolegów. Skrytobójca ruszył naprzód, by zrównać się z elfem i mało brakowało by trafiła go kolejna z bestii, odbita od sejmitarów Almiritha. Ta jednak, upadając na kamienie wydała z siebie ostatni syk protestu i rozpadła się na kawałki.

- Celuj w oczy! - rzekł wojownik, zanim Ustinov zdążył go zapytać w jaki sposób tego dokonał.

Mężczyzna zastosował się do rady szermierza i kolejne bestie zaczęły padać z obu stron korytarza. Trafienie w ślepia choć skuteczne, nie było wcale łatwym zadaniem, zwłaszcza w wąskim i spowitym mrokiem tunelu, toteż wiele prób kończyło się fiaskiem. Węże trafione w tułów po prostu odbijały się od ostrzy opadając na ziemię tylko po to, by po chwili znów uderzyć. Wojownicy uwijali się jak w ukropie, jednak bestii z każdą chwilą przybywało, a co gorsza obaj odnosili wrażenie, że główne źródło dźwięku, który słyszą już od jakiegoś czasu jeszcze do nich nie dotarło.

Zaledwie chwila dekoncentracji wystarczyła by jeden ze stworów prześlizgnął się przez obronę skrytobójcy i chwycił szczękami nogawkę jego spodni. Brago nadepnął go i szybkim pchnięciem pozbawił życia, z ulgą przyjmując to, że nie został zraniony. W końcu te stworzenia mogły, i zapewne roznosiły, gorsze trucizny niż jakiekolwiek z normalnych węży...

Było oczywistym, że nie utrzymają się tutaj długo. Zabójca nie zamierzał wcale zgrywać bohatera i zginąć tutaj osłaniając ucieczkę pozostałym i miał nadzieję, że elf również nie jest aż tak głupi.

- Wycofujemy się! - powiedział do wojownika, gdy kolejna z istot odbiła się od ostrza jego miecza.
- Słyszałeś?
- Zdążę - odparł w końcu wojownik przesuwając się na środek korytarza, by móc zatrzymać falę ataku samodzielnie. Jego sejmitary wciąż wirowały szaleńczo, jednak Brago zauważył, że ich ruchy stały się nieco wolniejsze niż wcześniej.
- Idź!

Ustinov zupełnie nie pojmował zachowania elfa, jednak nie mógł już dłużej czekać i nie wiedział co mógłby jeszcze zrobić. Ruszył biegiem za pozostałymi.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline