Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2009, 23:42   #77
MindReaver
 
MindReaver's Avatar
 
Reputacja: 1 MindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znanyMindReaver nie jest za bardzo znany
Miasto było dalekie od tego by można je było nazwać spokojnym. Od rana widać było wszędzie niezadowolone miny mieszkańców. Ludzie byli niespokojni. Coś się działo… „To zadanie wisi na włosku, nie zdziwię się, jeśli pozostali już zrezygnowali. Może ja też powinienem rzucić to zlecenie?” Z takimi myślami Rizzen wracał na Plac Czaszek, lecz zatrzymał się. Spojrzał na przestrzeń wokół siebie. Coraz więcej ludzi zmierzało w tym samym kierunku co on. Mijali go obojętnie, najwyraźniej kierowali się na egzekucję, ale było jeszcze dość wcześnie. „Może chcą zająć lepsze miejsce” dumał Rizzen lecz miny przechodniów sugerowały coś innego. Osoby wychodziły z domów i większość z nich albo szła od razu, albo zaraz po tym jak ktoś do nich coś powiedział. Wtem mężczyzna mimowolnie usłyszał o co chodzi – to wieść o majacych wzrosnąć podatkach tak wpłynęła na ludzi. „Jeśli nie odwołają teraz egzekucji to będziemy mieli szczęście” – pomyślał skrytobójca spluwając w bok na kamienną drogę. „Cóż spróbuję, jak się nie powiedzie to trudno. Uciec raczej zdołam. Trzeba jednak jeszcze coś zrobić…” Rizzen cofnął się do wypatrzonego wcześniej kupca. Na szczęście nie ruszył jeszcze w ślad za pozostałymi. Rzucił mu całą swoją ostatnią, już dość szczupłą sakiewkę i smętnym tonem rzekł do mężczyzny:
- Prosiłbym o mały wóz i konia panie, takiego co by mógł go pociągnąć. Nie wiem czy będę mógł go odebrać osobiście, więc od razu mówię, że ktoś może tu przyjść w mym imieniu. Będzie powoływał się na Rizzena, po tym pozna pan, że to on. I proszę nie dziwić się tym co ja, albo ta osoba przyniesie na wóz. Umarł mi brat ostatnio, a wiem, że na pewno chciałby byśmy jego ciało pochowali w pobliżu domu.
- Przykro mi to słyszeć panie, ale trochę mało trzosu tu widzę.
- Panie, mniej litość.
– Odparł Rizzen błagalnym tonem. – Brata ostatnie życzenie, a to wszystko co mi zostało.
- Niech będzie. Zgoda.
- Dziękuję Ci dobry człowieku.
– Skrytobójca uścisnął dłoń kupca i wyszedł. Miał tylko nadzieje, że mężczyzna nie jest oszustem. Cóż, gdyby się takowym okazał, to niedługo dane by mu już będzie stąpać po tej ziemi…

Rizzen wyszedł i pośpieszył wraz z wieloma ludźmi w kierunku Placu Czaszek. Ludzie sfrustrowani wieścią o podatkach zaczepiali jeszcze po drodze tych, którzy nie przyłączyli się do ich marszu, próbując przeciągnąć ich na swoją stronę. Skrytobójca ruszył wraz z nimi. W końcu kierowali się w tę samą stronę, a idąc wraz z nimi zmniejszał ryzyko, że go zaczepią. Nie miał ochoty zadawać się z tą tłuszczą.

Plac był pełny ludzi. Rizzen odłączył się od grupy, z którą szedł i szukał znajomych twarzy wokół tego kłębowiska. Tłum używając wielu prymitywnych słów i haseł złorzeczył księciu. Skrytobójca starał się to ignorować, ale ledwo słyszał własne myśli w tym hałasie. Zauważył w tłumie białe włosy Białego Kruka i przepchnął się przez tłum w jego kierunku. Kruk wypatrzył Vincenta i poszedł po niego, a Rizzen przekazał mu bardziej za pomocą gestów niż słów, że będzie czekał na zewnątrz tego tłumu ludzi. Wkrótce oboje do niego dołączyli i Biały Kruk przekazał swe wieści. Skrytobójca ze spokojem wysłuchał wiadomości o przymusowej ucieczce Aarona, „sam zrobiłbym to samo na jego miejscu” pomyślał. Potem beznamiętnie przyjął rezygnację Vincenta. Był gotowy na taki obrót spraw, miał jednak nadzieję, że chociaż Biały Kruk zostanie…

- Przygotowałem wszystko – rzekł Rizzen Krukowi, gdy Vincent już się oddalił. – Rozumiem jeśli chcesz zrezygnować jak Vincent. Sam też o tym myślałem, ale do szedłem do wniosku, że po tym wszystkim szkoda by było chociaż nie spróbować. Wóz będzie czekał przygotowany u kupca niedaleko południowej bramy. Podałem mu swoje miano i powiedziałem, że może go odebrać kto inny niż ja. Wytłumaczyłem mu też nasze „zamiary”, – Rizzen podkreślił to słowo, by nie było wątpliwości, że okłamał sklepikarza - raczej nie będzie stawiał pytań. Pragnąłbym twej współpracy, samemu ciężko mi będzie, ale jak już rzekłem, jestem przygotowany na Twą rezygnację. Tak więc z dachu, któregoś z budynków wystrzelę w Wyszemra bełt ze środkiem nasennym. Będę starał się nie trafić w miejsce witalne. Spowoduje to może zamieszanie, w każdym razie odciągnę ludzi od ciała i placu wzniecając po tym pożar gdzieś na północy miasta. Jedyne co masz zrobić to porwać ciało Wyszemira i uciec z miasta południową bramą kiedy ludzie będą gasić pożar. Jeśli masz jakieś obiekcje co do krzywdzenia niewinnych, to mogę podpalić pustą chatę, jakich zapewne pełno obecnie patrząc na to ilu ludzi się tutaj zebrało. Jak uważasz, że masz lepszy pomysł na swoją część to wykonaj go. Ja idę zrobić swoje. Jeśli się tego podejmiesz to mam nadzieję, że zostawisz parę śladów, bym mógł Cię odnaleźć. Jeśli nie, cóż, żegnaj.

Nie czekając na odpowiedź, choćby tylko dlatego by nie kłócić się o prawidłowość tego planu z Krukiem, Rizzen szybko oddalił się i zniknął za rogiem najbliższego budynku. „Będzie trzeba wykorzystać magię…” Myślał skrytobójca. Zamierzał zrobić dokładnie to co powiedział, a do podpalenia wykorzystać tę odrobinę wiedzy o magii jaką posiadał. Wspiął się na dach budynku, z którego zamierzał strzelać. Okrył swój płaszcz kamuflażem, i przykrył się nim, tak by żadne czujne oko nie wypatrzyło go tutaj. Mógłby wyczarować taki kamuflaż na całego siebie, lecz kosztowałoby go to zbyt wiele. Płaszcz był prostszy, a Rizzen musiał oszczędzać swoje siły, by wystarczyło mu ich na pozostałe zaklęcia jakich zamierzał użyć. Po strzale, by zaoszczędzić sobie trochę czasu zamierzał skoczyć z dachu i magią spowolnić swój upadek. Zamierzał również użyć magii by podpalić jeden z domów, a puźniej nie wiedział czy nie będzie trzeba zrobić czegoś jeszcze toteż musiał oszczędzać na czym się da. Ostrożnie nałożył dużą dawkę „leku” na bełt, który załadował na swą kuszę i cierpliwie czekał… Miał tylko jeden strzał. Musiał się skupić i odpowiednio wyczuć moment, a gdy już strzeli szybko wykonać resztę swego planu. Miał nadzieję, że Kruk jednak mu pomoże, lecz gdyby okazało się inaczej, to będzie musiał niepostrzeżenie wrócić i sam wykonać resztę planu… Po chwili Rizzen przestał w końcu rozmyślać o swych dalszych posunięciach i skupił się na najważniejszym – trzeba dobrze trafić. Koncentrował się teraz na tym właśnie przedsięwzięciu. Cierpliwie czekał na to co miało nadejść…
 
MindReaver jest offline