Wątek: Bad Company!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2009, 19:11   #27
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Bad Company
S01E03
„What the fuck!?”

2012, 3 maj, las, w drodze do Rzeczycy
19:25


Dwanaście dni. Dopiero w tej chwili dezerterzy, do tej pory nieznający słowa „pośpiech”, zaczynali rozumieć wagę czasu. Oczywiście, ich jeniec później uściślał, że to „czas minimalny”, jeżeli gdziekolwiek wystąpią działania wojenne trasa będzie zmieniana albo transport będzie zawracał do konkretnej bazy. Jeżeli ktoś dokona próby przejęcia wozów, zakończonej niepowodzeniem, będzie podobnie – powrót, przegląd zawartości, ocena uszkodzeń przez biegłych, plombowanie itd., itp... Rusom się nie śpieszy, Rus poczeka – taka ich mentalność, ot co.

Mimo to wszyscy zaczęli coraz częściej rozmawiać o jakimś środku transportu. Nawet nie musieliby go kraść, każdy ma trochę dolców i rubli, kupiliby jakiegoś zdezelowanego vana… Ze Starym było inaczej, z nim to nie było potrzebne – i tak wędrowali jego skrótami, zawsze bezpiecznymi… No, prawie zawsze. Jeden nie był…

Ale teraz – co im grozi przesiąść się w coś bardziej praktycznego? Czasu mało… Szczególnie, że niebawem skończą się urokliwe lasy, a zaczną się stepy i bory, w których nawet Tyskie będzie czuł się niepewnie...

Wędrując dalej, rozmyślali.

***
2012, 3 maj, obwód Kaliningradzki, rosyjska baza rakietowa
20:20

Groźby prezydenta Miedwiediewa i rządu premiera Putina spełniono zadziwiająco szybko. Mówiono „Tarcza antyrakietowa w Polsce? To rakiety w Kaliningradzie!”. Mówiono i słowa te spełniono. Jeszcze zanim instalacje dla antyrakiet GBI zostały oddane do użytku w Polsce, przy jej granicy już powstała baza z rakietami RS-24, rzekomo zdolnymi do pokonania każdej tarczy. Zresztą, w 2012 antyrakiet w Polsce było ledwie 10, a w samym obwodzie Rosjanie przygotowali 50 bolesnych niespodzianek…

Na doskonale zabezpieczonym lądowisku osiadł potężny, uzbrojony helikopter. Wszyscy żołnierze wiedzieli, że będzie to ktoś ważny. Ale nikt nie zapowiadał swojego przybycia…

Spokojny, starszy facet – pomyślałby każdy. Potem zobaczyłby ordery. Potem zorientowałby się, że to generał. A na końcu, że to generał Sorovnikow. Jedna z niewielu osób, których bał się prawie każdy żołnierz. Stary choleryk z grupą żołnierzy, która idzie za każdym jego rozkazem. Ulubieniec Breżniewa, służył już za jego czasu. Człowiek, który w jednej z ankiet na rosyjskim pop-politycznym portalu dostał 97 procent głosów w ankiecie dotyczącej prawdopodobieństwa rozpoczęcia zamachu stanu.

- Generale! Melduje, że… - tutejszy major zasalutował, stając na drodze generała i jego chłopców. Po chwili rozległ się dźwięk towarzyszący otwieraniu bramy, a potem z rykiem silnika na dziedziniec bazy wjechały dwa transportery opancerzone, z których wyskakiwali kolejni komandosi generała.

- Wypierdalać stąd. Przejmujemy tę placówkę. – wrzasnął Sorovnikow

- Ale rozkazy…

- A w dupie mam rozkazy!

- Nie… Ja nie mogę. Mamy obowiązek kontrolowa… - nie dokończył major, gdy seria z karabinu jednego z komandosów zapewniła mu kilkanaście dziur w brzuchu.

Żołnierze oddelegowani do ochrony bazy rakietowej z przerażeniem spoglądali po sobie. Sorovnikow zaś doskonale wiedział, że w tym momencie dopuścił się zbrodni wojennej, za którą dostanie kulkę w łeb. Albo kolejny order. Zależnie od wyniku jego działań. W Rosji wszystko od tego zależy…

- Koniec zabaw. Technik! – po chwili do dowódcy podbiegł jeden z żołnierzy – Uzbroić rakiety. Równo o północy mają wylecieć. Pięć w Polskę, osiem w Niemcy, pięć we Francję. Tak na dobry początek. Niech zobaczą, co jest warta ich tarcza, jak liczą się dla nas ich traktaty…

A potem zniknął w jednym z pomieszczeń, a na dziedzińcu rozpoczęła się pacyfikacja wciąż zszokowanych dawnych „opiekunów” bazy…




***
2012, 3 maj, las, w drodze do Rzeczycy
22:11


Niedługo będą musieli odpocząć. Maszerują szybciej i dłużej, ale w końcu padną. A do Rzeczycy mogą dojść już jutro, w nocy, więc muszą być wypoczęci. Ale nikt nie chciał proponować snu, nikt nie chciał zmniejszać swojej szansy na położenie łap na złocie. Bo, nie zważając na przeciwności, część z dezerterów była już pewna, ze tony sztabek należeć będą tylko i wyłącznie do nich.

- Dobra, tu chyba możemy się zatrzymać. – oznajmił w końcu Billy, a reszta z radością na to przystała. Czekali na tę propozycję.

Gdy po chwili wszyscy zrzucili na ziemię bagaże, a Rumun zabrał się za rozpalanie małego ogniska, Tyskie zawołał:

- Ktoś tu idzie!

Na raz wszyscy chwycili swe bronie i odbezpieczyli. Whiskey pochylił łeb i zawarczał, w swoim mniemaniu groźnie. Chwila trwała, trwała i trwała, po chwili wszyscy już słyszeli kroki zbliżających się tu ludzi… Ludzi!?

- Ja pierdolę, żywe trupy! – wrzasnął nagle Rumun

- ZOMBIE! Kuuuuurwa! – potwierdził Biały

Co?! Jak!? Skąd!? Przecież to nie istnieje! Co-to-tu-robi!?
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 11-02-2009 o 18:13.
Kutak jest offline