Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2009, 21:55   #556
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Wrzuta.pl - Three Days Grace - Its All Over

Krew i śmierć, to jedyne co za sobą pozostawiał. Cierpienie, smutek i ból były tym, co dawał innym od siebie. Był uosobieniem ludzkich lęków i nienawiści, czarnym charakterem niezależnie od swoich postępków. Czy zachowywał się jak demon tylko dlatego, że wszyscy tego od niego oczekiwali? Czy był taki dlatego, że nikt nie dał mu szans by być kimś innym? Wcześniej, gdy podróżował z drużyną w rozmowach z nimi zastrzegał, że być może wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby dano mu szansę. Z tego samego powodu i on dawał szanse pozostałym. Teraz jednak, gdy nikt z nich już nie przetrwał Astaroth mógł przyznać to szczerze i otwarcie. Był demonem z wyboru i cholernie mu się to podobało

Chaos. Zgromadzenie fioletowych mgieł, miejsce z którego pochodzą demony, które jest ich domem. To była wiedza oczywista, którą posiadał praktycznie każdy śmiertelnik w jego świecie. Niektórzy się z tym godzili, inni próbowali walczyć a większość miała to po prostu gdzieś usiłując żyć własnym życiem. Wiedzieli, że demony nie przychodzą bez zaproszenia, nie zdając sobie sprawy że właśnie ignorancja może być dla nich zaproszeniem. Gdy żył jako śmiertelnik ograniczały go prawa i obowiązki. Nie był prawdziwie wolny, nie mówiąc już o czasach gdy popadł w niewolę Ritha. Dopiero śmierć w grocie życia wyzwoliła go, dała mu wolność. To właśnie wyzwolenie było tym, za co tak cenił chaos. Przestał być ograniczony, prawa narzucone mu mógł w pełni wykorzystywać na swoją korzyść. Mógł dbać tylko o siebie nie licząc się z konsekwencjami. Początkowo korzystał z tego bez opamiętania, później jednak przyszła zmiana wymiaru na dom bieli, gdzie nie było już przyjaznego chaosu. Musiał się więc pohamować w swoich działaniach, zacząć działać oszczędnie i skrycie. Na szczęście miał to w swojej naturze, umiejętnie wykorzystując tych z którymi podróżował. Od chwili, gdy powstały jego własne mgły chaosu było już o wiele łatwiej. Wciąż jednak korzystał z energii, jaką wytwarzali skażeni chaosem śmiertelnicy

Charlotte, Vriess, Kejsi, Thomas, Sathem, Tevonrel, Waldorff, Barbak, Ray’gi, w znacznie mniejszym stopniu Levin. To właśnie oni utrzymywali go przy egzystencji, sprawiali że z każdym dniem stawał się silniejszy. Byli zjednoczeni wspólnym wrogiem, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Ta drużyna tak naprawdę trzymała się tylko perspektywą walki z nim, to właśnie jej oczekiwała. Bzdurą były wszelkie układy przez nich zawierane, poza układem z dwarfem. To była już inna historia, gdyż z Waldorffem znali się naprawdę długo, czego nie mógł powiedzieć o pozostałych. Wszyscy darzyli go wrogością, mniej lub bardziej ukrywaną nawet przed sobą samym. Takie były po prostu wszystkie dzieci światła. Każdy musiał mieć własnego demona, na którym można było skoncentrować negatywne emocje. Brak wroga oznacza brak działania, a bezruch prowadzi do śmierci. Drużyna znalazła sobie wroga w nim, co Astaroth skwapliwie wykorzystał. Gdy wyruszał do walki z Mistress wiedział, że nawet w razie przegranej będzie miał wystarczający zapas energii, by się odnowić. To właśnie ta wesoła gromadka pozwoliła mu wrócić do życia. Możnaby powiedzieć, że go uratowali, dzięki swojej pięknej bratobójczej walce

Teraz jednak, gdy Astaroth stał sam na pobojowisku i porównywał tę konfrontację do innych tylko jedno słowo cisnęło mu się na usta

- Nuda – ogłosił zdegustowanym tonem w próżnie

Liczył na coś więcej. Jak każdy prawdziwy łotr liczył, że w kulminacyjnym momencie jego plan zostanie przejrzany i drużyna stanie z nim do ostatecznej konfrontacji. Liczył na ten ukochany przez siebie moment, gdy jako główny złoczyńca wyjaśni swoje motywy i wysłucha umoralniających banałów przed walką. To co, że większość ,,tych złych” zadowala się skrytobójczym strzałem z kuszy w plecy. Być może i był staromodny w swoim postępowaniu. Nie mógł nic na to poradzić. Jak już czynić zło, to robić to w dobrym stylu. Tym razem będzie sobie jednak musiał darować, bo zwyczajnie nie było nawet z kim porozmawiać!

Chaos został w dobrych rękach. Wielka wojna już się rozegrała, przez co młody wymiar chaosu nie zostanie zniszczony w wojennej zawierusze. Wszyscy jego towarzysze nie żyli, zrealizował także swój ostatni plan stworzenia Legionu #2. Prościej mówiąc, nie miał już tutaj nic to roboty. Wzruszył więc jeszcze raz lekko ramionami i znikł, odchodząc do piątego wymiaru. Nadszedł czas, by zająć należne sobie miejsce
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline