Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2009, 22:53   #306
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


Oślizgła, zielonkawa, porośnięta dziwnymi naroślami skóra, wielkie wyłupiaste, nieruchome ślepia i pysk szeroki niczym nie przymierzając spory krasnolud, choć pozbawiony zębów, a do tego odór... Ciężki bagienny zaduch wymieszany ze zgnilizną oddechu potwornego drapieżnika. To właśnie na Was czekało i ku temu stworowi powoli zmierzaliście gotując dopiero co dobyte ostrza.

Ropuszysko choć wielkie i na wygląd niezgrabne okazało się wcale szybkie i całkiem niegłupie. Pozbawionymi powiek oczyma wodziło za największym Manfennasem niby nic sobie z hobbitów nie robiąc. A gdy Sokolnik skoczył by szybkim cięciem żabie łapę odjąć ta odskoczyła w tył rozchlapując na około bagienną wodę. Z jej wnętrza dało się słyszeć żałosne jęki biednego khazada. Lecz nim Manfennas zdołał choćby pomyśleć wielkie żabsko otworzyło szerzej swoją paszczę i sycząc przy tym złowieszczo wystrzeliło długaśnym różowym jęzorem wprost w nogi młodego myśliwego oplątując je przy tym i podcinając go paskudnie.

Gruchnęło gdy ciężkie ciało Sokolnika padło na ziemie, a długaśny jęzor powoli począł ciągnąć go ku szerokiej paszczy, z której co raz to ciszej dobiegał głos Balthima. I wtem! Błysnęło ostrze kreśląc szeroki łuk bezbłędnie wprost w ropuszy jęzor trafiając. Polała się obficie żabia posoka. Olegard ryknął zwycięsko i ku następnemu atakowi chciał ruszyć. Ale oto już na bestii siedział dzielny Teliamok raz za razem dźgając paskudną poczwarę co raz to próbując trafić ją w obrzydliwe ślepia. Lecz o zgrozo ropuszysko nad wyraz widać zaskoczone obroną towarzyszy krasnoluda poczęło powoli zanurzać się w wodzie, unosząc przy tym swój dopiero co schwytany posiłek...



Galdor nie umiał porozumieć się z bagiennymi ludźmi. Z niemałym trudem odnalazł ich przycupniętą nad samym bagniskiem chałupę i przystań. Lecz teraz żaden z mieszkańców lichej, pochylonej nad lustrem rozlewiska chatynki nie chciał z nim rozmawiać. Choć eldar skrył swój majestat w cieniu głęboko osadzonego kaptura nijak żaden ze spotkanych ludzi nie mógł znieść jego choćby ulotnego spojrzenia. Kilkoro nawet uciekło z żałosnym krzykiem. Zdawali się niezwykle przerażeni...

Zirytowany miał już wrócić do reszty drużyny gdy poczuł tuż obok siebie gorący oddech. Powoli zwrócił się w stronę, z której ciepło zdawało się go dochodzić i dojrzał wyszczerzone, żółte zębiska osła, który to radośnie zarżał na widok elfa...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline