Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2009, 23:28   #557
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Oczywiście, zachowanie istoty opętanej zawsze budzi zastrzeżenia otoczenia – i, tak jak się spodziewałem, u Takich Jak Oni skończyło się na komentarzach, domysłach i machnięciu ręką. Good, very good, yhym;3
W swej łaskawości otworzyli nawet Bramę zanim powstał Piąty Wymiar, zostawili mnie bez opieki. Miałem teraz kopię zapasową, bezpieczną w Wymiarze Chaosu, Kanzeliv zginął w sycących męczarniach. Moja energia była wciąż bardzo słaba, a Świetlista osłona Wojowniczki Światła chroniła mnie przed Bielą, jednocześnie zabijając to, co zdołałem w sobie odnowić. Zmęczyłem się niemiłosiernie tym przejmowaniem inicjatywy w niektórych momentach, uczucia i Biel żywicielki przysporzyły mi nieopisanego koszmaru i bólu. Ale ostatecznie, wszystko się ułożyło. Stanąłem do walki na śmierć i życie ku uciesze mojej Pani i ukochanej Matki. Pokonałem tym samym swój lęk, z własnej woli, jak chciała, wystawiłem swą egzystencję na zagładę, dla niej i jej zachcianki. Warto było. Z wdzięcznością i umiłowaniem wynagrodziła mnie, znów zapomniała o przewinieniach swego ukochanego dziecka, czego dowodem było wygnanie Kanzela i ciepłe przyjęcie mojej energii w Wymiarze Chaosu. Jestem ocalony. Da mi energię, da mi wszystko czego zapragnę.
Wrócę. Zostanę na wieczność tu, gdzie moje miejsce. U boku Almanakh.
Jestem cierpliwy. Zawsze byłem. Oh my, yes.
The future looks good!;3
- Darling...
- Yes, Mistress?
- Potrzebujemy tu sexownego, zgrabnego, utalentowanego gospodarza!
- Oh my... A miałem PLANY na tę noc….!;3
- Hmmm, no trudno. Baw się dobrze!
- Thank you!!!;3
- Nic straconego. Chyba wiem, gdzie mogę znaleźć sexownego, zgrabnego, utalentowanego, mrocznego, srebrnowłosego...
- Hm? Czy on aby przypadkiem nie żyje...?;3
Spojrzeli na siebie ironicznie i buchnęli głośnym, drwiącym śmiechem.
* * *

W Wymiarze Bieli nowina o powstaniu Piątego Wymiaru szybko się rozniosła. Dzieci Bieli odetchnęły z ulgą na wieść, że stworzenie nowego Wymiaru powiodło się i wszystkie Wymiary były bezpieczne przed niechybną zagładą. Póki co. Zniszczenie świątyń Bieli nie było wielką stratą, albowiem wieść o zagładzie Nowego Shabranido, Ast i Arotha, przyniosła wszystkim wiele radości.

Co jednak było szokującą nowością – Almanakh głosiła nową prawdę.
Prawdę, że demony nie zawsze bywają złe.

W ocaleniu wszystkich Wymiarów zasłużyli się Wojownik Światła Barbak, Wojowniczka Światła Kejsi, nieustraszony władca Żywego Ognia Levin, rakszasa Tevonrel, przebiegły drow Ray`gi oraz bohater z Wymiaru Chaosu – tajemniczy krasnoludzki Zabójca Waldorff wyznawca Moradina [który to Moradine szybko znalazł wielu sympatyków, a jego kapliczka – młot wykuty w wapieniu, stał się natychmiast celem tłumnych pielgrzymek].

Pamięć o nich nigdy nie zaginęła. Potomni zapamiętali ich jako mężnych wojowników i szlachetnych magów [plus przepiękna wojowniczka].

Amadeusz nie był wyjątkiem. Odwiedził kapliczkę Moradine`a, a śpiewanie o bohaterach, choć zalatywało komerchą, to jednak gwarantowało napełnienie kielicha winem, a miski strawą, pozwalało przeżyć gdy czasy były ciężkie. Tak właśnie i dzisiejszej nocy bajał garstce dzieci o starych czasach. Opowiadał, postarzał słowa wypowiedziane tamtego dnia przez Wojowników Światła. Dzieci westchnęły z zachwytem. Tak. Cały Wymiar Bieli będzie pamiętał tamtych śmiałków. Nigdy nie zapomni.
Jacy oni byli, ci herosi? – dzieci ciekawsko spoglądały na barda. – Jak myślicie? Tacy Jak My?

* * *
Tymczasem, w Wymiarze Chaosu, demony za sprawą uczonych, szanowanych magów, monarchów i proroków bardzo szybko rozniosły wśród śmiertelników radosną nowinę o powstaniu Piątego Wymiaru. Początkowo chciały przypisać zwycięstwo Almanakh, by śmiertelnicy nie pomyśleli sobie, że są zdolni do czynów wyższych [prócz jedzenia, spania i odwiedzenia latryny]. Ostatecznie jednak Chaos uznał, że Astaroth bardzo pogniewałby się, gdyby w dziejach Wymiaru Chaosu zabrakło wzmianki o jego towarzyszach i ich czynach, więc jak wszyscy teraz w Wymiarze Chaosu wiedzą: bohaterscy śmiałkowie, Kejsi, Barbak, Waldorff, Levin, Ray`gi, oraz Tevonrel, poświęcili swe życia w obronie nowopowstającego Piątego Wymiaru przed Nowym Shabranido, Ast i Arothem. Wszyscy też wiedzą oczywiście, kim byli ci bezimienni... eeer... znaczy ci w pełni zidentyfikowani śmiałkowie!

* * *
W każdym z czterech Wymiarów ci sami śmiałkowie byli opisywani zupełnie inaczej! Wręcz, połowa wymiaru Pustki wiedziała co innego o Barbaku czy Ray`gim, druga połowa co innego...

Barbak...? Tak, pamiętam go. Był pewien Barbak. Chyba ork. Ale co to był za ork ! Nie taki jak te w dzisiejszych czasach. Otóż legenda powiada, że wykluł się z jaja. Tak moje drogie dzieci. Wykluł się z jaja. Wyszedł z niego i z wysoko podniesioną głową ruszył w świat. Dawno, dawno temu, podobno, razem z moim wujem obalał potężną beczkę ale w tawernie, po drugiej stronie świata. Drogie dzieci, to były czasy ! Potem... Jeżeli mnie pamięć nie myli... – dziadek podrapał się po głowie i wziął na kolana jedno z dzieci – Jeżeli mnie pamięć nie myli... Gdzieś, lecz teraz nie pomnę gdzie... uwierzył. W co uwierzył ?! Żebym ja to wiedział ! Legenda mówi po prostu, że był paladynem, czy kim takim... Fiolet bił... Wiecie... Taki rycerzyk... Ale to tylko romantykowanie i tyle... Pewnie to wszystko i tak zmyślone...

Ooo... Już późna pora, ale mogę wam i jeszcze opowiedzieć o tym brodaczu maleńkim co Barbakowi towarzyszył w podróżach, co tam k’sobie przypomne... Ano tom słyszał, co mi wuj naopowiadał... A mej zroszonej siwizną głowy nawet za to bym nie dał, bo ze starego zawsze gaduła była... Podobno ten karzeł to kapłanem kiedyś był, ale wiecie... apostata albo i co, wiary się nie wyrzekł, ale z kapłaństwa to zrezygnował i czuba se na głowie takiego zrobił, że choć niziutki był, to sufit w każdym domu zamiatał. Włóczył się on za tym zielonym, a może zielony za nim i wiecie był, jak to te krasnoludy gadajom, samobójcą jakimś co na bestyje latał jak jakąś obaczył. Więcej to wy mnie nie pytaju, bo co ktoś zapomni – to zmyśli.

Dobra, dobra, o ostatniej wam opowiem, jak mi dacie coś na gardła zwilżenie bo zaschło od tego mielenia jęzorem. Ta... Kejzi. Mi coś pamięć szwankuje, ale niesforny był z niej liliput. Leprechaun taki... Tak. Jedni powiadają, że z garńcem szczęśliwości na końcu tęczy czekała na szczęśliwca i koniczynke w kapeluszu nosiła. A tak. A wiecie... bo z nią to jeszcze jedna historyja się łączy...! Tak. Bowiem jak mi wiadomo, z ust mego wuja szacownego, to pewnego dnia jakiś ślepiec wylądował na plaży, na wyspie, której nazwy nie pomnę... No i błąka się i błąka... I błąka się i błąka... I tak k’sobie myśli: „Co ja tu się tak błąkam?” No i mu się przypomina, że ślepy jest, to z żałości padł na trawę i garściami ją rwać zaczyna, aż nagle pomiędzy palcami czuje...! Czuje...! Czuje...! – dziadek podrapał się po głowie w zadumie – Aha, czterolistna koniczyna ! No to radość wezbrała, wstaje, a tu jakieś cuda...! Bowiem nagle tęcze obaczył ! Tak właśnie, moje dzieci, wzrok odzyskał, jakem żyw...! A to wszystko dzięki Kejzi com mu wzrok dała na nowo, w zamian za czterolistą koniczynkę...! Ot niespodzianka... A ten ślepiec, to Levin był, czy jak mu tam...

No i Levin to jak wzrok odzyskał to od razu się rozbestwił. Podobno ukradł kosę w najbliższym mieście i wycinał pola w poszukiwaniu czterolistnych koniczyn... A potem to jak miał ich na pęczki to kupił kota. Ale nie takiego zwykłego, dzieciaki, o nie...! Gadającego kota, Alarona. Ale podobna zdechł, jakaś psina co zębiska większe niż moje udo go zagryzła, a niech te psy licho weźmie !

* * *
W każdym razie... Wszyscy i tak wiemy jacy są Tacy Jak Oni!

Jeśli udasz się w podróż do Piątego Wymiaru, spotkasz tam istoty z pozostałych Wymiarów, które opowiedzą ci o legendarnych herosach! Oto co usłyszysz na ich temat!!!

Kejsi. Jak Bogini. Wojowniczka Światła, mimo iż zatracona w swej bezgranicznej wierze, nieszczęśliwie zakochana, była symbolem oddania wyższej sprawie. Była niedoścignionym wzorem, dla każdej dziewczynki, która choć raz w swym życiu zapragnęła walczyć z siłami Fioletu. Pocieszna trzynastolatka, której bystry umysł nie szedł w parze z jej wiekiem, której pomysły świadczyły o jej dojrzałości i bezgranicznej wierze pokładanej w Świetle.

Kejsi? To Bogini śmierci, prawdziwy sukub udający trzynastoletnią chimerę i maskujący się brokatem! Uwielbiała uwodzić mężczyzn z ciągotami do złego i sprowadzać na nich śmierć (Kissi, Morcruchs, Raygi - zbieg okoliczności?)

Kejsi – młoda chimerka, która swoją wiarą zasłużyła na miejsce wśród Wojowników Światła. Bardzo uczuciowa. W końcowej walce niezdolna do wyboru ukochany-zdrajca/przyjaciele. Lubiąca naśladować Almanakh, nawet poprzez nieszczęśliwą miłość z chaotami, szczególnie tymi związanym z niejakim Rithem.

Kejsi – Hmmm no. Chimerka w świecie demonów... bardzo fajna.

Chimera chora na ADHD, zmieniającą mężczyzn jak rękawiczki. W ramach terapii została Wojowniczką Światła i głosząc nauki dobrego, miłościwego Światła, zabiła trzech członków własnej drużyny.

Fałszywa, fanatyczna Chimera, która nigdy nie powinna zostać Wojownikiem Światła ze względu na swój fanatyzm. Upierdliwa, denerwująca, czepiająca się wszystkiego, łatwowierna i naiwna. Te słowa świetnie opisują tą personę i aż dziw ogarnia, że przeżyła aż tyle czasu. Los jej sprzyjał.

Walldorf, krasnoludzki kapłan i kowal run, za niewiadomą przewinę obrał drogę zabójcy i imię Funghrimm. Przez dalszą część swego życia chciał zmazać swoją zmazę poprzez chwalebną śmierć. Znalazł ją w walce z Zdrajcą, ginąc samemu. To on zadał decydujący cios. Znany w pewnych kręgach jako WiValdi.

Waldorff. Fungrihmm. – E nie ma o czym gadać. Ktoś z innego świata. Ewoluował do zabójcy z najmroczniejszych sag. Zawsze wierny swemu sumieniu.

Kto? Waldorf? Waldorff z klanu Steelhammer, również znany pod imieniem Fungrimm! Krasnoludzki wojownik, ZABÓJCA! Jegomość, którego łatwiej przeskoczyć niż obejść, jednak absolutnie nie polecam komukolwiek przeskakiwania Dwarf'a (wysoce prawdopodobnym było złapanie jakiegoś syfa... lub zatrucie metalem o wysokiej jakości naostrzenia). Brodaty mąż ze zdecydowaną słabością do bimbru, bitki i oryginalnych okrzyków bojowych. Były kapłan, były wielbiciel wszech obecnej równowagi i harmonii. Późniejszy pogromca wszelkiego piekliszcza, powiernik topora Khemetry. Znakomity wojownik i przyjaciel w którym światło znalazło swe upodobanie (czyniąc to w sposób co najmniej dwuznaczny, przewrotny i zagadkowy sposób).

Poczciwy dwarf bez brody. Pechowo, w jakimś burdelu usłyszał o wspaniałym kosmetyku, szamponie 3w1 Head&Beard made in hell, skorzystał: on je ‘wash’, a one ‘go’! Zabójca, który nigdy nikogo nie zabił, poza ledwo stojącym na nogach drowem trafionym wcześniej błyskawicą. Minął się z powołaniem jakim było rzeźbiarstwo.

Waldorff, świetny przyjaciel i kapłan, a później zabójca. Zawsze była z nim mądrość i doświadczenie. Przebył wiele i to właśnie jemu z całej drużyny najbardziej należy się życie wieczne u boku jego boga. Niechaj zawsze kuje bronie i pije w boskim barze.

Funghrimm! Wszyscy wiemy - to krasnoludzki zabójca, szukający śmierci w mordowaniu innych. Specjalizował się w atakach z zaskoczenia, pomimo swoich gabarytów celnie atakując od tyłu.

Mistrz Ray'gi Terayatechi; niemiłosiernie sexowny z każdej strony drow. Elokwentny i pysznie złośliwy. Przekonał wszystkich, że ma plan zagłady wszechświata i zginął z tego powodu. Amator ekstrawaganckich kapeluszy i mister mokrego podkoszulka!

Słynny Ray`gi? Drow, ulubieniec Almeny. Chcący manipulować, a nie zdający sobie sprawy że sam jest manipulowany. Zakończył swoje życie widowiskowym samobójstwem.

Ray'gi, arogancki Mroczny Elf, myślący, że pozjadał wszystkie rozumy, choć trzeba mu przyznać, że Kejsi ładnie sobie podporządkował. Choć Fortuna dawała potężne znaki, że nie jest po jego stronie, siła wyższa specjalnie trzymała go przy życiu, co było utrzymywaniem na siłę.

Ray’gi – prawdziwy drow (jestem pełen podziwu i zachwytu dla jego wyczynów). Niezapomniana była jego walka z Rithem. No i podrywanie Kejsi...

Pytasz o Ray'giego? To mroczny elf, przez większość znany jako drow. Mistrz manipulacji i wszelkiego rodzaju przekrętów, psjonik. Mroczny, tajemniczy, wiecznie knujący, nieszczęśliwie zakochany. Elf, który fenomenalnie zawsze dostosowywał się do sytuacji i obracał ją na swa korzyść. Mistrz ciętej riposty, czasem patrzący na wszystkich z góry bubek.

Ray’gi – znany jako Zdrajca, po walce z Legionem zdradził drużynę i spróbował ją zniszczyć, odpowiedzialny za śmierć Levina, Funnghrimma i Teva. Zginął od krasnoludzkiego topora. Manipulował Kejsi próbując nastawić ją przeciwko drużynie. Z niewiadomych przyczyn znany jako Chlebuś. Podczas ostatniej walki sprzymierzył się z Chaosem czyniąc swoją zdradę jeszcze ohydniejszą.

Levin – ślepy druid, oddany sługa Almanakh. Zwany z początku brzytwiarzem od broni którą się posługiwał w walce. Właściciel Żywego Ognia. Nazwany Panem Glizd po walce z Legionem, kiedy to zamienił umysł większości demonów z umysłem glizd. Oddał życie za Zdrajcę, wskrzeszony potem przez Almanakh aby móc oddać życie za przyjaciół. Zginął przez podstęp demonów, twory Fioletu zabrały mu Żywy Ogień czyniąc go bezbronnym. Po śmierci jego dusza stoczyła bój z Rithem o Żywy Ogień. Podczas walki Levin bez problemu pokonał tchórzliwego demona który w ostatnich chwilach błagał o życie, zwycięstwo potwierdziło przynależność Żywego Ognia do Światła!

Levin. Druid. Ślepiec. Fajtłapa. Jedyna postać umiejąca w ułamku sekundy obezwładnić sama siebie. Jedyna postać, która przeszła tak nagłą i radykalną metamorfozę... Od postaci całkiem szarej, starającej się jak Tev zachować równowagę, stał się zatwardziałym wojownikiem... można by rzec iż stał się Wojownikiem Światła.

Wszyscy znamy Levina! – Loool się nam ślepiec rozkręcił, szkoda, że mu ptak opadł...!

Levin? Psion bez kija, co na szczęście uzupełniał faktem posiadania ptaka. Obdarzony dużą odwagą, jednak krótkowzroczny (dosłownie ) w swoich działaniach. Na pewno chciał dobrze, jednak jak to mawiają ,,wiódł ślepy kulawego"!

Levin był niewidomy, ale w otoczeniu orientował się znakomicie za pomocą swojego ptaka. Stracił ‘kija’ w walce i dziwił się, dlaczego Almanakh nie chciała już z nim obcować... Próbował odzyskać jej zaufanie ujarzmiając gigantycznego ognistego smoka. Wielką miał za to... odwagę...!;D

Levin: druid, starający się być neutralny, lecz nie patrzący obiektywnie na rzeczywistość. Kierował się własnymi opiniami, a nie obiektywnym spojrzeniem na sprawę, choć dobroci i porządności nie można mu odmówić. Dobre chłopisko, błądzące bardzo mocno.

Barbak – Niepoprawny palladyn, który nie został paladynem. No i wiecznie modlił się do smoków. A kto mądry modli się do smoków?

Wielki i zielony, Brokuł nienawidzący Bakłażanów, Wojownik Światła nawracający pięścią i kopem, a jak trzeba to i pierdem. Rozmawiał z głosami w swojej głowie i nazywał je Paladine. Jego czarny pies Reksio miał wściekliznę i pogryzł swego właściciela.

Barbak? Wiadomo! To Wojownik Światła, bratający się z demonami i przyjaźniący się z kozami. Udawał wiarę ciągłymi, publicznymi modłami podczas gdy w głębi serca najchętniej zostałby demonem.

Barbak to orczy Wojownik Światła, sprawiedliwy i bardzo opanowany. Przyjaciel Lavendera. Doskonały łucznik i oddany przyjaciel, gotów zawsze wesprzeć innych radą i ramieniem. Przyjaciel i Spamiętywacz Funghrimma. Z niewiadomych przyczyn zwany Rozpruwaczem. Zamieszany wraz z Funghrimmem w incydent noszący nazwę „Ciasne Owce”. Znany również jako Brokuł, z niewiadomych przyczyn wiąże się z nim powiedzenie: 'trafił jak strzałą w brokuł’.

Barbak: dobry Ork, któremu jak nikomu innemu należał się tytuł Wojownika Światła. W innym świecie był Bóg, który nazywał się Jezus. On też wątpił, tak jak Barbak, ale zawsze wybierał właściwie. Co prawda Ork nie zawsze dokonywał właściwych decyzji, lecz nie był też Bogiem. Jemu prawdziwie należy się życie wieczne.

Ork, który od zawsze i pewnie na zawsze będzie walczył z samym sobą. Wojownik Światła z przypadku, przez niektórych określany wręcz jako parodia prawdziwego wojownika. Postać zakompleksiona, starająca się za wszelką cenę postępować zgodnie z własnym sumieniem i własnymi zasadami. Przy założeniu, że te ostatnie zmieniały się wraz z drogą jaką przebył Barbak, postać postępująca w sposób mało przewidywalny i nie zawsze niestety właściwy.

Tevonrel. Rakszasa, zwierzak z sześcioma łapami. Miał zamiłowania do bezsensownego niszczenia wszystkiego wokół, niezrozumiałego pierniczenia o swojej sile przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek rozsądnego działania.

Tevonrel. Rakasza od samego początku starający się zachować równowagę, ład i porządek. Od samego początku, do samego końca. Wierny swym przekonaniom, rozdarty w swych dwóch osobach, oddany tak światłu jak i fioletowi. Stojący po dwóch stronach barykady i broniący się aby nie być nabitym na ostrokół (barykada -> ostrokół... rozumicie ). Postać, którą potomni winni zapamiętać, jako wiecznie podskakującego, złorzeczącego i nieustannie irytującego się.

Tev i Ravist – Tev jest rakszasą, słynie ze swego temperamentu, agresji i honoru. Ravist to alter ego teva z innego świata, opanowany, trzeźwo myślący. Znany ze swojej neutralności i pamiętliwości, był gotów umrzeć za przyjaciół. Zginął zabity przez Zdrajcę, który zbezcześcił jego ciało.

Tev? Rakszasa, który dużo tupał i skakał. W skrytych marzeniach chciał zostać baletnicą. Miał brata bliźniaka pólelfa, dorabiającego jako kuglarz z gadającymi pacynkami z czarnej materii.

Aaaaa, Tev – scena z trumną jest jedną z tych cytowanych przeze mnie gdy komuś chcę pokazać jak można się fajnie wkręcić w... eeeer...! Nonkonformista, który pracuje na rzecz grupy.

Oto i cała prawda!!!
Tacy byli Tacy Jak Oni!
* * *

W Wymiarze Bieli Dzieci Światła radowały się, oddawały cześć Światłu i Bohaterom, oczywiście... poprzez taniec! Na placach przed zburzonymi świątyniami tłumy wiernych oszalałych z radości świętowały!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=gOqUQK6L_rQ[/media]

* * *

„Śmiertelna część” Wymiaru Chaosu świętowała bez końca. Świętowała zwycięstwo dzielnych śmiałków nad Chaosem, zagładę Ast i Arotha, oraz powstanie Piątego Wymiaru – boskiej drogi ku nowym, nieskończonym możliwościom i niepoznanym bogactwom!
Demony zacierały łapki.
Nie omieszkały także zjawiać się licznie na wszystkich imprezach z okazji tryumfu Chaosu khym znaczy tryumfu Bieli! [a nawet wyprawiły przewspaniały koncert na cześć jakiegoś Last Soulbreakera – ale nikt nie pytał, wszyscy byli zbyt spici] [drowy wykupiły wszystkie bilety!]

[media]http://www.youtube.com/watch?v=26N6hQoJQyU&feature=related[/media]

Gdzieś w tłumie, podskakująca rudowłosa elfka macha do srebrnowłosego wokalisty: [kopie i targa zaciekle za włosy inne fanki] SQEEEE!!! OMGILOVEYOUFHHH!!! MERRYMEEEH!!!

* * *
W Wymiarze Pasm...
W Wymiarze Pasm świętowano oddalenie zagłady Wymiaru Pustki.
Naprawdę. Nie chcecie wiedzieć jak wygląda Wymiar Pasm... Ale imprezy mają jak ta lala!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7Z0pD5NNxew&feature=related[/media]

Reznor; [odstawia drinka z palemką] Shall we dance, Mistress?
Mistress; [zdejmuje słoneczne okulary] Why not ~_^ W końcu jestem na wakacjach...!;3
[w tle: wojownik Piórkowaty który wspierał Astarotha w walce z Isoethehem]; AAAAARIVAA!!!
rudowłosa elfka [rzuca się na scenę i goni w kółko przerażonego sexownego srebrnowłosego wokalistę] KISSMEEEEH NOW!!!
* * *
W Wymiarze Pustki... Err... Próbowano... Ale w Wymiarze PUSTKI mają PRAWDZIWE kłopoty z dekoracjami i choreografią...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=wt-lrguXO8k&feature=related[/media]

rudowłosa elfka [dołącza się do tańca] ~_^
wokalista.. [zrezygnowany, nie ma dokąd uciekać]
elfka: Yay! ^__^ [chwyta wokalistę za wdzianko] Now let`s make out mwahahahah!!!
wokalista..O__O

THE [happy?] END!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline