Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2009, 15:59   #12
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Patrzył na miejscowe piwo jakimi raczyli się towarzysze i poczuł suchość w ustach. Nie przypuszczał aby był to mocny trunek, ale przed oczyma stawał pokój pełen walających się butelek, a w uszach wciąż przebrzmiewał wieczny brzęk pustego szkła wołającego o jeszcze. drżąca ręką wyjął kolejnego papierosa. Można sobie wmawiać, że to kwestia woli, jak tam w lotniskowej kantynie w Leopoldville, ale po ostatnich przejściach wszystko wyglądało inaczej.
Spojrzał na siedzącą obok Sophie, która najwyraźniej zamierzała się urżnąć, rozumiał i zazdrościł (choć to nie rozwiązywało problemów), ale wciąż bił się z szeptem dobiegającym od strony tykwy.
Musiał się czymś zająć, z otępienia wyrwała go muzyka Paddy'ego, uśmiechnął się lekko. Dobrze mieć ze sobą Irlandczyka.
Otworzył neseser i wyciągnął stamtąd papiery po czym zaczął coś pisać.


Po chwili wahania zrezygnował z umieszczenia na liście Podkarpackiego, może i miał zerowe szanse przeżycia, ale nic o nim nie wiedzieli.
Miał nadzieję że młody Polak odnajdzie jakiś ratunek, lub szybką śmierć.
Zerknął na jakąś murzynkę przechodzącą obok ich ogniska.
- May wapi? - spytał kalecząc lingala.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona pokazując rzekę.
- Nameli May - dodał, a w oczach murzynki odbiło się zrozumienie, zaczęła coś trajkotać nie zważając na znaki Lamberta aby mówiła wolniej, wskazała ręką w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Mówi że mają wodopój w jakimś niewielkim strumieniu - odezwał się do Silvy chowając papiery do nesesera. - tyle zrozumiałem.
Też dałby wszystko za zrzucenie z siebie brudu jakiego nie zdołała do końca zmyć rzeka podczas jego wodnej eskapady z misji do łodzi Sophie, ale wolał najpierw wiedzieć na czym stoją. W każdej chwili mógł wrócić Clement karząc się zbierać.

Sięgnął ręką do skroni. Do rany przylepiony zakrzepłą krwią był jakiś syf. Mrużąc oczy starał się delikatnie oczyścić ranę odrywając mały liść jaki zabrał się na gapę, ale przez to zerwał strup i po policzku znów popłynęła krew. Poddał się w końcu dając spokój medycznym zabiegom.
- Mężczyźni wierzą że to działa - usłyszał głos Włoszki
- Może wierzą, ale to nie działa - odezwał się miękko wciąż nie patrząc na naczynie z piwem - zapomnisz tylko na chwilę, ale wszystko wróci wraz z trzeźwością. To nie rozwiązanie Sophie.
Spojrzał na nią starając się wyczytać w jakim jest stanie, straciła z nich najwięcej, niektórym mogłoby przyjść do głowy palnąć sobie w łeb. Nie ucieszył się tym co zobaczył, ale nie było najgorzej. Zdobył się na niewielki ciepły uśmiech.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 22-01-2009 o 17:22.
Leoncoeur jest offline