Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2009, 14:50   #20
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rozważania, pytania, odpowiedzi...
Przelewanie z pustego w próżne. Bez względu na to, jakie pytania zostały postawione, główna odpowiedź - na pytanie 'Jak się stąd wydostać?' - nie została znaleziona.

Machnął przecząco ręką, nie chcąc korzystać z żadnych 'pobudzaczy', a potem, gdy Dantlan skończył mówić, sam zabrał głos.

- Żeby sprawdzić twoją teorię o nieumarłych, Gihedzie - zaczął mówić - przydałby się jakiś królik doświadczalny. Ale zdaje się, że jednego już zużyłeś, w nieco innym celu - dodał żartobliwie.

- Prawdę mówiąc nie sądzę - poparł Dantlana - by ci tam, na zewnątrz, byli nieumarłymi. Prawdopodobnie po prostu zostali przekształceni przez magię i ten zwój okaże się nic nie wart. Ale i tak trzeba będzie to sprawdzić - dodał z wyraźnym brakiem entuzjazmu.

- Jeśli to coś, co widzieliśmy, to pojemnik na dziką magię, to może uda się go jakoś wykorzystać. Pod warunkiem, że zdołamy go zdobyć.

- Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto umie posługiwać się mieczem - zwrócił się do Dantlana - to mogę wybrać się z tobą. Mam nadzieję, że masz jakiś ciekawy plan i zechcesz go przedstawić. Powiedz jeszcze, ile potrzebujesz czasu na przygotowania. I dlaczego sądzisz, że to właśnie Bractwo podrzuciło nam działający 'zasysacz' dzikiej magii, bo tak chyba trzeba by rozumieć twoje określenie 'katalizator dzikiej magii'. Wszak to bez sensu. Po co mieliby coś takiego zrobić?

- Plan? A jaki można mieć plan, kiedy niczego się nie wie? - odparł Dantlan. - Chyba jedynie ten najbardziej oczywisty, jak wyjście ze zwojem i sprawdzenie teorii o nieumarłych, a przy okazji złapanie jakiegoś stwora.

Jak widać Dantlan nie miał żadnego genialnego pomysłu. Z jednej strony szkoda. Z drugiej - dzięki temu Keith sam wobec siebie nie wyglądał na półgłówka.

- Po urządzenie nie warto iść, bo może się to okazać samobójstwem - kontynuował Dantlan - przynajmniej na obecną chwilę. Bez informacji wszyscy jesteśmy bezradni jak dzieci.
- Ktoś musi czekać przy drzwiach i patrzeć czy idziemy, a w razie potrzeby pomoże nam oczyścić drogę do wnętrza wieży - wzruszył ramionami.
- Co do przygotowań, to mogę iść w tej chwili.

- Jeśli chodzi o Bractwo... - mówił dalej. - Nie mam podstaw, żeby ich podejrzewać, bo przede wszystkim nie widzę powodu, dla którego miasto miałoby być zniszczone właśnie przez nich. Być może powodem jest to tajemnicze coś, co zniknęło, ale ta teoria jest mocno naciągana. W każdym razie pomyślałem o Bractwie dlatego, że to właśnie oni muszą mieć dostęp do potężnych źródeł oraz do przyrządów magicznych. Poza tym chodziło mi o katalizator wytrącania dzikiej magii. W ten sposób osoba podkładająca owy przedmiot miałaby większą pewność, że nie eksploduje tuż przy niej, w przeciwieństwie do przepełnienia, choć mogę się mylić. Katalizator wytrącania dzikiej magii miałby składać się z dwóch urządzeń. Jedną jest wytwarzanie dzikiej magii na podstawie... być może przyjaznej magii czy substancji, która przy rozpadzie wytrąca dziką magię. Drugim urządzeniem byłby katalizator, przyspieszający powstawanie dzikiej magii zależnie od sposobu jej pozyskiwania. Wydaje mi się, że Bractwo dysponuje wystarczającą siłą.

To mogło mieć sens, ale nie musiało. Urządzenie będące wytworem Bractwa mogło wpaść w cudze ręce. Poza tym, po co tworzyć dziką magię, skoro Bractwo chciało ją okiełzać.

- Sądziłęm w pierwszej chwili - powiedział Keith - że ten pojemnik chłonął magię, a gdy ilość magii przekroczyła pojemność, to cała zawartość nagle wydostała się na zewnątrz. Tak, jak było z tym królikiem... Jedyna różnica jest taka, że królik się rozpadł, a pojemnik nie.

- Wydaje się to sensownym wytłumaczeniem - odrzekł Dantlan - ale powód dalej pozostaje niejasny. Poza tym nie sądzę, żeby chłonął magię, choć według mnie może to być możliwe, skoro Wieża pobiera... W każdym razie wydaje mi się, że ciśnienie wewnątrz tego przedmiotu było tak ogromne, że wszystko zostało wypromieniowane z obiektu... lub wydostało się przez otwory? Być może ustawione pod takim kątem, że utworzyły wir? Szybko obracające się cząstki mogły dla ludzi z zewnątrz utworzyć wrażenie szybko rozprzestrzeniającego się światła - mówił, czytając tytuły ksiąg na półkach i przyglądając się im.
- A może to jedna wielka pomyłka... Nie mam pojęcia. Trzeba to sprawdzić - dokończył, nie odrywając wzroku od ksiąg.

- Gihedzie - Keith ponownie zwrócił się do maga - w jaki sposób dzika magia działa na magiczne przedmioty? Zmienia ich własności? Tak jak z zaklęciami?

- Wyjdź na zewnątrz, to się przekonasz - powiedział Gihed. - To dzika magia, więc ognisty miecz może pokryć się lodem, zaś kołczan z nieskończoną ilością strzał może zacząć produkować widelce. Dopóki nie sprawdzisz, nie będziesz wiedzieć.

Widać było, że ta odpowiedź nie bardzo przypadła Keithowi do gustu. I nie można się było dziwić.

- W takim razie powinienem zawiesić moją ofertę. - Uśmiechnął się ciut krzywo, co dzięki zdobiącej jego twarz bliźnie zawsze przychodziło mu z łatwością. - Ale nawet jeśli nie znajdzie się kawałek zwykłej stali, to i tak pójdę. A na razie sprawdzę, czemu nasz pijaczek tak się wydziera. I co się stało z tym elfem.
- Poza tym - dodał - może właśnie on będzie miał niemagiczny oręż... Będzie jak znalazł...

Ruszył na dół.
Miał zamiar nie tylko obszukać elfa, ale również, po drodze, rozejrzeć się za jakimś solidnym drągiem. Może trzeba będzie jakiegoś stwora po prostu zdzielić w łeb i wziąć żywcem.
Dowcip polegał na tym, że jeśli zwój nie zadziała, to nie trzeba będzie daleko szukać potworów, chcących wpaść w ręce nieustraszonych badaczy. Zbiegną się natychmiast.
 
Kerm jest offline