Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2009, 17:10   #26
Harv
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Raniero Diveri



Pośrodku głębokiej nocy na skraju lasu stał wóz zaprzęgnięty w dwa konie. W ciemności rozlegało się rytmiczne brzdąkanie drumli na tradycyjna włoską melodię. Grająca postać siedziała na odwróconym wiadrze i była pochylona nad trzymanym w zębach instrumentem. Dookoła kręcił się pies wyjadając resztki z blaszanej miski. Czapka była nasunięta na oczy, których czerwony blask był jedynym, co dawało światło wśród ciemności, podobnie jak dźwięk drumli konkurował tylko z szumem drzew. Z biegiem czasu do źródła muzyki zaczęły od strony zbliżać się inne świecące oczy, na co pies reagował warczeniem, ale upomniany gestem pana uspokoił się. Gdy siedzący wypuścił z zębów drgający metal odezwały się pochrząkiwania. Z początku nieuporządkowane, potem, gdy człowiek „zabrał głos”, bardziej zaczęły przypominać dyskusję. Gdy dziki zaczęły odzywać się coraz bardziej śmiało, a ton pochrząkiwań się rozluźnił, pies niespodziewanie szczeknął. Postać wstała i zaczęła rozglądać się po okolicy, ale powróciła, aby słuchać dalszych wywodów zwierząt. Gdy skończyły, pożegnalnie chrząknął i uchylił daszka czapki, po czym wrzucił wiadro do wozu, wziął psa na kozioł i odjechał odprowadzany przez cykady grające na polach.

Wybrał nowe miejsce przy małym stawie i zatrzymał tam wóz. Zostawił konie, aby się napiły, po czym czworakach zaczął przemieniać się w wilka. Pies przyskoczył, aby się bawić, ale warknięcie zasugerowało, że wilk woli zostać zostawiony w spokoju. Rozpoczął bieg przez pola. Jego poszarzała sierść nie była podobna do lśniącej sierści psa, a oczy błyszczały tym samym nienaturalnym blaskiem co wcześniej. Biegł po to by się zmęczyć, aby jego serce zaczęło bić, albo może aby uciec? Wrócił chwilę przed świtem. Jego sierść była kruczoczarna, a pysk pokrwawiony. Konie jednak nie zlękły się bestii. Już jako człowiek otworzył wóz i zaprosił psa do środka, ale pies wolał leżeć pod wozem. Wszedł do środka, zaryglował drzwi i rzucił się na posłanie.

Normalnie oczekuje się, że po takim biegu człowiek będzie dyszał, ale ta postać tego nie robiła, leżała martwa jak kamień. W ciemności zimne palce sięgnęły po dwururkę. Pies nie spał w nogach tego człowieka, światło gwiazd nie wpadało przez zamknięte okna. W sarkofagu malowanego wozu wampir leżał sam.

Raniero Diveri urodził się w XVIII wieku w chłopskiej rodzinie we wsi której nazwy nikt już nie pamięta. Został przeistoczony w czasie wojen napoleońskich przez gangrelskiego rozbójnika. Podróżował potem z taborem cygańskim, potem odłączył się od nich i jeździł sam ze swoim wozem. Twierdzi, że w XIX wieku nabył ziemię dookoła Florencji, dzisiaj walczy o prawo do niej (podając się za potomka nabywcy). Podróżuje ze swoim wozem po okolicy, ciężko go znaleźć jeśli sam tego nie chce.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.

Ostatnio edytowane przez Harv : 25-01-2009 o 17:30.
Harv jest offline