- Tajemnicze towarzystwo nam się przygląda? Czyżby konkurenci? A może zwykli rabusie? Nieważne... Płomień wskaże drogę.
Mekassar zmierzył godnym spojrzeniem karczmarza. - Czy normalni? Ależ oczywiście, wszyscy jesteśmy skromnymi sługami Naszego Jedynego Pana... -...Kossutha - dodał szeptem. Niemniej jednak barda chcielibyśmy poznać.
Sin poczekał z dalszą kwestią aż właściciel gospody ich opuści, po czym rzekł dosyć cicho: - Zapewne widzieliście tych ludzi? To słudzy wody, łuna bije od nich na kilometr. Trzeba na nich uważać... Może rzeczywiście nierozsądnie postąpiłem z moją zbroją, ale w końcu to zwykły rynsztunek... - uśmiechnął się z przekąsem - przynajmniej dla mnie.
Zrobił krótką przerwę... - Nie wiem jak wy, panowie, ale ja jestem już syty. Udajemy się na spoczynek, czy może chcecie zbadać, jakie rozrywki kryje w sobie ta urocza mieścina?
__________________ ];-> |