Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2006, 10:32   #13
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Zieleńsza

Druga z dziewcząt, od kiedy zobaczyła pierwsze w swoim życiu miasto i tyle zwierząt i ludzi dookoła, zdawała się być przygaszona i przestraszona. Spoglądała to na miasto, to na przejeżdżających obok ludzi, a jej oczy wyrażały wszystkie uczucia nią targające - strach, obawę przed nieznanym i wahanie. Czasem patrzyła za siebie, na drogę z której przyszła i cicho szeptała "Gdyby Fenrir mógł tu być ze mną...".
Dopiero przedstawienie Torina i jego muzyka przykuły uwagę Zieleńszej i zafascynowały ją tak bardzo, że zapomniała o swoich lękach, a uśmiech znowu zagościł na jej twarzy. Przekonanie o tym, że z nowymi przyjaciółmi nic jej nie grozi zagościło na dobre w jej sercu i znowu miała ochotę na dalsze odkrywanie cudów, jakie krył przed nią świat.
Zieleńsza była piękną dziewczyną, choć niezwykle prostą i zupełnie nie znającą życia. Szlacheckość jej rysów nie pasowała do tego, kim w istocie była ta dziewczyna, mimo tego jej pogoda ducha, ciekawość świata i sympatia, jaką darzyła wszystkich pozwoliły Wam przyćmić wrażenie, że z wyglądu nie pasuje do wiejskiej dziewczyny. Była szczupła i smukła, miała gęste i bardzo jasne włosy sięgające daleko za pas (kiedy zobaczyła warkocz Gerdy poprosiła ją o zaplecenie włosów i teraz nosi taką samą fryzurę jak towarzyszka) oraz niesamowicie intensywnie zielone oczy. Pachniała ziołami, miała nawet nawyk zbierania po drodze różnego rodzaju "zielska" i chowania go do dużej torby podróżnej, którą miała ze sobą.
Na samym początku podchodziła do nowych znajomych bardzo nieufnie, ale jak tylko przekonała się, ze nikt nie chce zrobić jej krzywdy, przemieniła nieufność na dozgonną przyjaźń. Chętnie opowiadała o sobie, jeśli tylko ktoś ją zapytał. Towarzysze mogli się więc dowiedzieć, że całe swoje życie przed wyruszeniem w podróż spędziła w lesie, znając tylko ludzi z pobliskiej wioski i nigdy nie wychodziła poza obręb znanego jej świata. Nie trudno także było odgadnąć czym się do tej pory zajmowała - była zielarką. Jak dla osób, które na ziołach nie znały się wcale, można powiedzieć, że zielarką była wyborną - napój, jaki przyrządziła Wam tego ranka, rozgrzewał, orzeźwiał i stawiał na nogi nawet największych śpiochów, a do tego miał przyjemny smak.
Zieleńsza ubrana była w skromny podróżny strój - spodnie, miękkie buty, koszulę i skórzaną kurtkę. Często chodziła szczelnie owinięta opończą, jak gdyby próbowała się schować przed światem. Jej jedyną bronią był solidny kij, z którym się nie rozstawała. Mimo wszystko służył jej głównie jako podpora przy chodzeniu, gdyż nie władała bronią najlepiej. Miała także sztylet, ale nosiła go w torbie i posługiwała się nim tylko przy jedzeniu. To, co jeszcze rzucało się w oczy, kiedy patrzyło się na dziewczynę, to amulet, który zawsze nosiła na szyi, zawieszony na rzemieniu - skomplikowany wzór wykonany z jakiegoś metalu.

Kiedy Dieter, przyjaciel którego znała najdłużej i darzyła największym zaufaniem, niefortunnie upadł, rozbawiona całą sytuacją rzuciła mu się na pomoc, przy okazji ratując porozrzucane po drodze jabłka. Starała się nie śmiać za bardzo z wypadku towarzysza, jednak widok upadającego wielkiego mężczyzny i wylatujące zza jego koszuli jabłka stanowiły tak zabawną scenę, że nie mogła powstrzymać się od chichotu. Skoczna muzyka potęgowała jeszcze wrażenie, w końcu więc Zieleńsza wybuchnęła czystym śmiechem i pomogła Dieterowi się podnieść.
 
Milly jest offline