Jurgen uśmiechnął się lekko i odsunął od siebie i tak już niemal opróżniony kufel.
- Więc ruszajmy, czasu nie mamy zbyt wiele, ale jeśli się pospieszymy to damy radę. Jak zauważyłeś dragonom lepiej nie wchodzić w drogę, tym bardziej w czasie zamieszek. – spojrzał po sali roztargnionym wzrokiem, po czym ściszył nieco głos – Tutejsi zdaje się za wojskiem nie przepadają, więc rozsądniej będzie po prostu trzymać język za zębami. Rozzłoszczona tłuszcza jest nawet gorsza niż żołnierze. –
Olbrzym wstał i poprawił pas z przypiętą doń bronią. Zlustrował jeszcze raz zgromadzonych, po czym stwierdziwszy, że nie ma przeszkód, ruszył w stronę wyjścia. Po kilku krokach przystanął jednak i obrócił się.
- Na co czekacie? Skoro mamy iść to zróbmy to teraz, nim nie będzie za późno u licha. Ratte jeśli można, to idź przodem wraz z twoją znajomą i prowadźcie. Ja będę szedł na końcu, osłaniał nam plecy. – Wielkolud otworzył drzwi i gestem pokazał, żeby towarzysze opuścili karczmę. |