Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2009, 09:11   #221
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomysł do najszlachetniejszych nie należał.
Lepiej by było zabić Rożyńskiego w walce, albo i żywego katu oddać. Jeśli jednak zły był z nim, to ognia użyć trza było, jako że zły, chociaż z płomieni pochodzi, ognia niczym wody święconej się boi.

Przez pacholika prowadzeni do piwnic zeszli. A dragoni, związanych kozaków ze sobą zabrawszy, do piwnic owych ich znieśli, by nikt przed czasem znaleźć ich nie mógł i alarmu nie podniósł.

Dużo tej oliwy imć Rożyński nie miał. Gospodarzem, co już wcześniej zauważyć się dało, kiepskim był. Mimo tego na spalenie złego starczyć powinno...
Każdy z nich bukłaczek niezły zabrał ze sobą, a dragon jeden antałek nawet malutki z oleum wyszukał, którego z sobą zabrał, po czym do kuchni wrócili, zaś pan Jaksa drzwi od piwnicy na zamek zamknął i klucz zabrał ze sobą.

Z dragonów jeden, głowę wystawiwszy, podwórzec zlustrował. Nie dostrzegłszy nikogo, na resztę skinął, po czym ku wieży ruszyli, z bronią do użycia gotową.
Wejście do owej szybko znaleźli. Cóż stąd, skoro odrzwia żelazem okute były. I zamknięte, co panowie Bracia sprawdzili. Belka solidna alibo topór radę by sobie z drzwiami owymi dały. Proch podsypany umiejętnie takoż. Jeno nie o to szło, by zamku załogę przed czasem na nogi postawić.

- A wy kto? - głos zdziwiony zza pleców ich dobiegł.

Kozak to był jakowyś, któren przez nikogo nie zauważon ku nim się podsunął. Alarmu, trafem jakowymś, nie podniósł, nie sądząc, by wróg jakowyś do zamku niepostrzeżenie dostać się mógł.

- Do pana pułkownika przyszlim - pan Jaksa zaczął, ku kozakowi się podsuwając - jako nas i do zamku swego...

Nie dokończył, dzięki czemu ust swych kłamstwem nie skalał o zaproszeniu prawiąc. O krok od kozaka będąc szablę, co ją to za plecami schował pytanie słysząc, ku szyi owego skierował.

- A dla ciebie życiem może jesteśmy, jeśli na pytania odpowiesz.

Kozak, ostrze pod brodą widząc, oczy wytrzeszczył. Nim cokolwiek zrobić zdołał, już wachmistrz z dragonem jednym za ręce go chwycili, co by ujść nie mógł, gdyby koncept takowy do głowy mu przyszedł.

- Ilu was w zamku stoi? - pytał pan Jaksa - I gdzie są owi ludzie? Ilu w budynkach któych? I jak do wieży onej - skinął głową w stronę wieży, co za plecami jego stała - wnijść, co by hałasu nie czynić?
 
Kerm jest offline