Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2009, 10:08   #36
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Metalowe drzwi nadbudówki otworzyły się i na pokład wyszedł Marcus. Rozmowa z Clementem nie trwała długo, ale przynajmniej mógł przeczytać raport. Oparł się o balustradę spoglądając na mętną rzekę w dole.
W pewnym momencie z pomiędzy pobliskich skrzyń usłyszał dziwne dźwięki. Cicho jak kot zrobił kilka kroków w tamtą stronę i zapuścił żurawia. Ku jego zaskoczeniu między pakunkami leżeli Sophia i de Werve, a ich pomięta odzież i rumiane oblicza, aż nadto wymownie świadczyły o tym co przed chwilą między nimi zaszło. Halder uśmiechnął się na ten widok i rozbawiony pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym wycofał się najciszej jak potrafił.
Szybkim krokiem i nie rozglądając się więcej zszedł po trapie na brzeg wyciągając z kieszeni papierosa, którego zapalił. Zaczął przechadzać się powoli wzdłuż brzegu tam i z powrotem. Rozmowa z przełożonym dała mu do myślenia, choć nie wyjaśniała wiele. Nie znosił niejasnych sytuacji i niepewności, a z takim stanem miał do czynienia w tej chwili.
Clement nie wyjawił swoich zamiarów, choć obiecał to zrobić wkrótce. Marcus rzucił niedopałek na ziemię i zdusił go podeszwą buta. Widok pary kochanków przypomniał mu o własnych prywatnych sprawach. Musiał to skończyć, im szybciej tym lepiej. Nie było sensu dłużej ukrywać, że problem nie istnieje.
Energicznym, zdecydowanym krokiem poszedł w stronę wioski. Jednak im bardziej się zbliżał do dziewczyny, tym bardziej jego nogi zwalniały. Stała wciąż tam gdzie ją widział ostatni raz. Smutna, piękna. Na szczęście nie było w pobliżu tego małego bachora Mulunda.
Halder zatrzymał się i westchnął ciężko wyciągając paczkę, by za chwilę ją schować. Gdy ją zobaczył nie był już taki pewny swoich racji.
- Aniu możemy porozmawiać. – spytał wprost i nie specjalnie czekając na odpowiedź pociągnął dziewczynę za rękę ku pustej chacie w głębi wioski.
Przynajmniej na chwilę skryli się przed palącymi promieniami słońca i ludzkimi spojrzeniami.
Marcus zaczął nerwowo chodzić tam i z powrotem. Mówił spokojnie, cicho, jakby miał wszystko przemyślane.
- Jestem po rozmowie z Clementem. Wygląda na to, że nie dotrzemy do Stanleyville. Może nas tylko podrzucić parę mil w górę rzeki. Nie ma jednak wystarczającego zaopatrzenia, byśmy mogli kontynuować wyprawę. Powiem wprost. Uważam, że musisz wrócić na holowniku do Leopoldville po zaopatrzenie. Iść do przodu nie możemy, a zostawać tu jest zbyt niebezpiecznie. Masz kontakty, znasz miejscowych. Szybko zorganizujesz zaopatrzenie. – przekonywał ją podając prawdopodobne argumenty i kłamiąc gładko.
- Po za tym ktoś musi odwieźć dzieci. Tu są narażone na ataki. - zagrał nieczysto, ale musiał ją przekonać dla jej i swojego dobra.
Nie mógł jej tego powiedzieć, ale czy nie rozumiała, że nie mógł pozwolić sobie na … na słabość. Ona była jego słabością, a Halder nie mógł być słaby.
Nie patrzył jej w oczy bojąc się co może zobaczyć.
- Widzisz więc, że musisz wyjechać, to najlepsze rozwiązanie.
Spojrzał jej w oczy i to był błąd.
- Pożegnajmy się zatem.
Podszedł do niej blisko. Tylko pocałunek w policzek, nic wielkiego.
Pocałował. Bogowie jaką ona ma delikatną skórę. Pocałował drugi raz bliżej ust i trzeci w usta. Był jak narkotyk, uzależniał, gdy raz zakosztował tych ust nie mógł przestać. Jak narkoman łudził się, że tylko raz i tylko ostatni.
Całując Ankę objął ją mocniej, był nią kompletnie odurzony. Jedną rękę położył na jej plecach tuż pod karkiem, a drugą wsunął za pasek spódnicy dotykając nagiej krągłości jej pośladka. Przycisnął ją do siebie czując jak cała przylega do jego ciała.
Nadal sądził, ze wszystko przebiega jeszcze zgodnie z planem. Biedak. Nie wyobrażał sobie jak bardzo się myli.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 29-01-2009 o 10:33.
Tom Atos jest offline