Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2009, 11:51   #53
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Dwa dni później...

Vlad siedział na swoim tronie i tryumfował nad rodzajem ludzkim. Przed nim obdarci, w łachach, klęczeli na grochu, zaczynając od lewej: Murzyn Obama, Gazowy Putin, Cesarz Okinawa, Angela Merkel i Lech Kaczyński. Fidel Castro serwował tymczasem drinki, ubrany w czerwony smoking i muszkę.
- Jak długo jeszcze mam czekać, żebyście wydali mi tych prostaków! - krzyknął Vlad i dźgnął berłem murzyna pod żebro.
- Panie mój, nasze siły robią co mogą - Putin zaskomlał rzewnymi łzami.
- No to się za mało starają! - wybuchł Vlad - Jam jest potomek Faraonów! Syn Ra i władca Atlantydy! Nie będę więcej czekał!
- Panie mój! - Matka Teresa wychynęła potajemnie zza kolumny - Namierzyli ich! Są w Wielkopolsce, po lasach się chowają!
- A gdzie to ku[rde] jest?!
- No, w Polsce...
- A... - Vlada ogarnął jęk zrozumienia - Ty chyba grubciu jesteś z Polski?! - berło Vlada wylądowało na głowie Lecha.
- Słucham mojego pana.
- Teraz ubierzesz ten kubraczek i zrobisz to co ci powiem... - to mówiąc, wyciągnął kamizelkę pełną semtexu.

- Kur[de] jak oni nas znaleźli?! - warknął Bartłomiej.
- Mówiłem, żeby spedalony kot nie kupował wacików kartą na stacji - zbulwersował się Leonidas.
- Oj, no pryszcz mi wyskoczył... A kto do żony na komórkę, do Sparty dzwonił?!
- Muszę dzwonić, zanim Persowie nie zaczną zagłuszać!
- Morda! - krzyknął Bartłomiej - Na glebę lamusy! Psy jadą!
Padli w krzaki. Kotecek jęknął, kiedy gałąź wbiła pod żebro. Drogą przejeżdżało kilkanaście suk policyjnych, migając halogenami po krzorach.
Ale Bartłomiej nie był byle drechem. Miał perka "chowanie się przed psami" co dawało mu +20 stealthu do klasy postaci. +30 jeżeli suka była marki Volkswagen.
- Będzie po nas, jak wyślą psy gończe - spanikował Kotecek.
- Ku[rde], gdzie jest Konan - Bartłomiej zazezowal do tyłu. Liczył w myślach obecnych. Doliczył do ośmiu, co oznaczało że brakowało mu trzech.
- Cholera, trzech mi brakuje! Wy byście poginęli na dowolnym meczu Legii, już nie mówię o jakiejś ustawce!

- Panie mój! Mamy więźnia!
Skuty w kajdany, okiełznany Konan, żywioł trensu, został rzucony na kolana przed obliczem Vlada.
- A teraz wyjawisz mi wszystkie swoje tajemnice...
- KONAN NIC NIE MÓWIĆ! MAGIA TIESTO SILNIEJSZA OD WASZA DISCO!
- To się jeszcze okaże... To się jeszcze okaże...
Matka Teresa zaszła Konana od tyłu i chwyciła go za główkę.
- You belong to us now... - szepnęła mu do ucha po elficku.

[media]http://youtube.com/watch?v=Ug8KM_nTkkU[/media]

Konan przez chwilę klęczał w milczeniu, a ślina obficie spływała mu z otworu gębowego, kapiąc na włochatą klatę.
- Teraz, Konanie z Ibizy, wytropisz Filonka i przyprowadzisz go do mnie na złotej tacy...
- TAK, MISTRZU... KONAN PRZYPROWADZACZ...

- Co jest? Co tam widzisz?
Bartłomiej wypatrywał okolicę, przez złotą lunetę Leonidasa, zdobytą na niewiernych Persach pod Salaminą.
- Psy, kogoś z suki wyprowadzają... O cholera...
- Co, psy gończe?
- Nie, jakiś grubcio z semtexem biegnie w naszym kierunku...



- Nie zdążymy uciec!
- Zdejmij go! Zdejmij go!
- Czym ku[rde]?! Chu[stą}?! Może twoim Ipodem!?
- Panowie... - rzekł Filonek - Ciągniemy losy.
Po chwili ciszy, wyciągnęli słomki. Najkrótszą miał Leonidas.
- Ku[rde], zawsze najkrótsza... Pod Termopilami też miałem najkrótszą... - mruczał Leonidas, drapiąc majestatycznie pod pachą - Panowie, słodko i zaszczytnie umrzeć jest za ojczyznę!
To rzekłszy, założył hełm hoplity i rzucił się w kierunku Lecha.
Usłyszeli tylko grzmotnięcie.
- Jest już teraz w niebie... Z resztą Spartan - Kotecek uronił łzę.
- Twardy sku[rczybyk] z niego był - rzekł z podziwem Bartłomiej.
- Uznanie na Wielkopolsce - Filonek kiwnął dziobem na znak aprobaty.
- Nie ma co czekać lamusy, dym tu zara będzie, a my nawet dobrego łańcucha nie mamy!

Bartłomiej wypluwał płuca, uciekając przez las. Nigdy jeszcze pogoń tak zaciekła. Nawet po ustawce z Arką, kiedy trzech trzeba było zakopać w lesie. Ani podczas imprezy w remizie pod Włocławkiem.
- STAĆ - Bartłomiej usłyszał znajomy głos. Drogę ucieczki zastąpił im Konan. Ubrany był w różowe kimono, a na jego skroni widniała przepaska, na której napisane było hieroglifami, coś, co w wolnym tłumaczeniu brzmiałoby "Vlad jest seksi i ma chude łydki".
- Kurde, gdzieżeś ty był jak Leonidasa rozszarpywali?! - zajęczał Filonek.
- I coś ty ze sobą zrobił kochany! - załamał łapy Kotecek - Włoski obciąłeś, a takie fajne miałeś, długie, puszyste.
- WY IŚĆ Z KONAN. WY NIE PRÓBOWAĆ UCIEKAĆ.
- Możesz być Konanem, ale i tak chu[steczka] ci w d[achówkę] - Bartłomiej wycelował w niego Ipoda.
Za sobą usłyszeli znajomy odgłos.
Cała brygada psów przeładowała za ich plecami magazynki.

Vlad ponownie tryumfował.
- Teraz, ostatnia część planu, moja Matko Tereso, mój misiu-pysiu - Vlad pomiział Fidela po pyszczku. Castro siedział mu na kolankach i mruczał donośnie.
- Zakuć ich w łańcuchy. Kurs na Mango! Lecimy po tego starego pedofila! Mam z nim osobiste rachunki do wyrównania!

Klex, dyszał ciężko schylony w pół. Przez całą noc, goniła ich Kungu-Fu Panda na swoim bambusowym rowerze.
- Kur[de], dość - powiedział Klex - Musimy coś z nią zrobić, bo mi zaraz bebechy wypłyną.
Jezus, leżący dziesięć metrów za Klexem jęknął z aprobatą.
Panda już pojawiła się na horyzoncie i była coraz bliżej.
- Wiem! - krzyknął Jezus - Musimy sobie wyobrazić coś, czego boją się Pandy!
- Ale czego mogą się bać pandy?
- A skąd ku[rde] mogę wiedzieć? Bomby atomowej?
- To i nas pozamiata...
- To może latającej piramidy!
- O, dobre! Skąd żeś to wymyślił?
- No właśnie nad nami jedna lata.
Piramida Vlada przelatywała właśnie nad ich głowami.
- O kur[de] ale w pyte faza... Nawet cień na nas rzuca... - mlasnął z zachwytem Jezus...

************************************************** **********************
BONUS:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=0op7aGCsaE4[/media]
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline