Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2009, 11:52   #352
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po co walczysz? Dla kogo?”- słowa zapadły głęboko w głowę Portmana. Dookoła huczała bitwa, a w jego uszach nagle odezwał się głos z przeszłości.
- I po co Ci to wszystko? Sam nic nie zdziałasz, Twój partner też jest nasz, Twój szef tak samo. Łapówka? To takie brzydkie słowo. Po prostu współpracujemy.
Wstawaj, walcz! To nie Nowy Jork, mamy zniszczyć to siedlisko Zła! Pomścić naszych braci!”- odezwał się inny głos.
Artur skupił wzrok na pochylającej się nad nim wiedźmie. Poderwał się do góry i zanim, zaskoczona, zdążyła się odsunąć, trafił ją czołem w nos. Potem szybko odtoczył się na bok i podniósł na nogi.

- Tak, dziwko! Właśnie dla Księcia! Bo tak kazał mi ojciec!
I taka jest wola Boża! Amen!

Artur nie dysponował super szybkością, potężnymi szponami, ani innymi mocami, które mogłyby mu się teraz przydać. Znał za to różne brudne sztuczki, które potrzebne były do przeżycia na ulicach Nowego Jorku, a które teraz przydatne były do walki z tym pomiotem Szatana. Kopał tak, żeby złamać wiedźmie nogi, bił łokciami, używał kolan, celował w gardło i oczy. Ciężkie rany, zadawane przez szpony dziewczyny, goił za pomocą swej Vitae. Dodawał sobie sił, spalając jeszcze więcej krwi. Jeden z jego ciosów posłał przeciwniczkę po efektownym łuku na ziemię. Ale to wciąż było za mało. Była za szybka, nieludzko wytrzymała i, na litość boską, miał wrażenie, że jest w stanie przewidzieć większość jego ciosów. Czuł, że niedługo nie będzie już mógł leczyć swoich ran, a wtedy walka skończy się szybko. A jego broń leżała gdzieś tu niedaleko, w śniegu. Wiedźma wytrąciła mu ją z zaskoczenia, na początku starcia.

Po szybkiej walce znowu leżał na ziemi, a wiedźma pochylała się nad nim, przymierzając się do ostatecznego ciosu. Tym razem nie zamierzała dawać mu szansy.
Nagle przed oczami wpatrującego się w swą śmierć Artura mignął jakiś ciemny kształt. To jeden z Brujahów dostrzegł wampira w potrzebie i wybrał sobie młodą wiedźmę na kolejny cel. Z jakichś przyczyn nie użył broni palnej, tylko rzucił się na nią i przygniótł do ziemi. Był to potężnie zbudowany, gruby, brodaty harley owiec. W porównaniu z wiedźmą wyglądał jak słoń przy zebrze. A mimo to udało jej się wywinąć i upaść na ziemię obok niego. Poderwała się na nogi dużo szybciej, niż Brujah i skoczyła na niego. Potężny mężczyzna nie miał problemów z odepchnięciem jej od siebie, mimo, że przy okazji głęboko poraniła jego ramię.
W tym czasie leżący na ziemi Portman próbował się podnieść, żeby przyjść z pomocą. Nie miał dość siły. W przypływie gniewu przekręcił się na brzuch i zaczął czołgać w stronę wiedźmy.

„Poczekaj, suko! Jeśli będzie trzeba, to mogę Cię choćby zagryźć! Zaczynając od pięt!”

Nagle młoda wiedźma odwróciła się, ignorując walczące z nią wampiry. Zapatrzyła się w jakiś punkty pola bitwy a na jej twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia i strachu.
-Matko!!- krzyk nie przebił się przez otaczający ich zgiełk, ale zaskoczył pędzącego na nią Brujaha. Oboje zastygli na chwilę.

Kilka metrów dalej, Artur ponownie podniósł głowę ze śniegu. Tuż przed nosem zobaczył swój pistolet. Niewiele myśląc, chwycił go kurczowo w obie ręce i wycelował w wiedźmę.
„Dokonam na Tobie wielkiej pomsty”- Wypalił, trafiając w korpus. Dziewczyna się zatoczyła- „za pomocą srogich kar”- Kolejna kula, tym razem w głowę- „Wtedy poznasz, że Ja jestem Pan”- Wiedźma już padała na ziemię, ale Artur ciągle pociągał za spust- „gdy dokonam na Tobie pomsty.”*

Malkavianin zamknął oczy i położył głowę z powrotem na śniegu. Robiła się taka ciężka.

------------

*Księga Ezechiela, 25, 17
 
Wojnar jest offline