Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2009, 17:02   #61
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mondeus Crudusa 5466 CK, Allracja


Targowisko, Karczma Szczurza Nora


Ratkin nie był sam...Razem z nim przy barze stała kobieta. Szczupła i gibka, w ściśle dopasowanym stroju z mocnej skóry, farbowanym na czerwono i czarno. Na widok wchodzącego Krisa (a raczej wpadającego) i Groka...ledwo poruszającego nogami. Błyskawicznie ustawił a się w pozycji bojowej, sięgając po dwa krótkie miecze. Nie pasowała tu, w przeciwieństwie do Ratkina. Wydawała się być bardziej częścią otaczających miasto bagien, niż dzieckiem miasta.

Miała długie białe włosy, wręcz śnieżnobiałe, uszy długie...za długie, nawet jak na elfkę, miała źrenic, jedynie dwie szmaragdowe sfery w miejscu oczu. Także jej brwi były przerośnięte i długie. Choć najbliżej tej kobiecie było do elfa...to nawet Kris musiał się domyślić, iż płynie w jej żyłach spora domieszka planarnej krwi.
- To nie obcy Różyczko.- rzekł Ratkin, uspokajając dziewczynę, która spoglądała na Krisa i Groka z morderczymi zamiarami.- To goście,właściwie klienci.
Kobieta schowała swe krótkie miecze, a Ratkin kontynuował.- Szkarłatna Róża, lub Róża, jak kto woli...Kris i jego goblin maskotka. Chyba nie spodobało im się w Porcie.Różyczko, mogłabyś zanieść goblina i opatrzyć jego rany?-
Kobiecie drgnęły wargi w poirytowaniu, ale podeszła, szarpnięciem wzięła od Krisa goblina i zaniosła na górę.
- Na koszt firmy..- rzekł Ratkin nalewając czegoś do kieliszka.- W przeciwieństwie do bandaży i cierpliwości Różyczki...A i uważaj: dla ciebie to Roża, lub Szkarłatna Róża. Nie każdemu pozwala na zdrobnienie swego przydomku. Uważaj, jest bardzo mocne.
I rzeczywiście było...Alkohol zwalił z nóg Krisa, po jednym drinku.

Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja

Dzielnica Reprezentacyjna, Uczelnia Magiczna, gabinet rektora

Karzoug w milczeniu wysłuchał długiej przemowy półelfa. Jego twarz tkwiła cały czas w tym samym spokojnym uśmiechu. Więc Inglorin nie mógł stwierdzić, jakie wrażenie zrobił na rektorze.
- Ambicje to dobra rzecz chłopcze. Mogą cię doprowadzić na szczyt.- rzekł rektor, kilka chwili po zakończeniu przez półelfa przemowy.- Jest pewna sprawa. Wymaga jednak dyskrecji i samodzielności. Jeśli się jej podejmiesz, nie możesz jednak liczyć na oficjalne poparcie z uczelni. Ja oficjalnie nic o tym wiedzieć nie będę.
Karzoug odchylił się i złożył dłonie razem.- Otóż, na każdej uczelni magicznej istnieją tajne bractwa uczniowskie. Także i u nas...Niemniej ostatnio powstało nowe, a jego działalność...Podejrzewany, że jest bardzo...wywrotowa. Mówimy tu o przewrocie, być może inspirowanym przez potężne siły z poza uczelni. Co prawda można użyć magii wieszczącej do uzyskania informacji. Ale obecna sytuacja w mieście skupia cały wysiłek Rady. Poza tym, ucierpiałby prestiż uczelni, gdyby się rozniosło iż uczniowie są szpiegowani przez wykładowców. Najlepszą osobą do takich działań byłby ktoś spoza uczelni...Ktoś w ogóle z nią niezwiązany. Ktoś taki jak...ty.
Karzoug wstał i chodząc po pokoju mówił.-Sytuacja wymaga delikatności i co tu dużo mówić...Dyskrecji. Inicjatywa, jeśli się podejmiesz, będzie leżała po twojej stronie, a pomocy ze strony uczelni nie otrzymasz...Układ , jeśli zamierzasz go zawrzeć ze mną, pozostanie tylko miedzy nami...Dopóki swej misji nie zakończysz sukcesem. Innych warunków ofiarować ci nie mogę.
Po tych słowach usiadł z powrotem za biurkiem i spoglądał wyczekująco na półelfa.

Dzielnica Reprezentacyjna, Kanały



- Nie mam pojęcia, kim jesteś, ani skąd się tutaj wzięłaś. Pracuję przy oczyszczaniu kanałów i znalazłem cię przypadkiem. Niemniej za pomoc w powrocie do domu mogę przyjąć nagrodę, o której mówiłaś – słuchając słów siva, kobieta wzięła od niego naszyjnik, po chwili jej oczy się rozszerzyły i krzyknęła.- Gdzie my jesteśmy?! To niemożliwe! To się nie dzieje! Kobieta o mojej pozycji, w kanałach ktoś mi za to odpowie! Powieszę ich za...kobieta z mojej klasy społecznej nie używa tak wulgarnych słów. Ale wiesz co im zrobię.
-Jestem Raisa...D...D..D..- kobiece zombi próbowało skupić swe myśli, a po chwili dodało.- A jak ciebie zwą żabko?
Zanim jednak Maahr zdążył odpowiedzieć Raisa dodała.- Zresztą nieważne... pewnie jakoś pospolicie. Benek, albo Dirk. Masz mnie żabko zaraz doprowadzić do jakieś lokum godnego mej szlachetnej osoby. Bym mogła w spokoju sobie przypomnieć moją przeszłość.-
Po tych słowach założyła kolię, zdrętwiała i bezwładnie wpadła w ścieki stając się z powrotem martwymi zwłokami...Przy okazji rozchlapała ścieki, a fale przez nią wywołane doprowadziły siva do utraty równowagi i w również wpadnięcie w ścieki...
Tak więc biedny siv wylądował z ciałem w ściekach, z zombie, w którego stanie „martwoty” utrzymywał ów naszyjnik. Jak na pierwszy dzień pracy, Maahr otrzymał sporą dawkę „wrażeń”...Tyle, że nie były to wrażenia, o jakich chciałoby się pamiętać.

Targowisko, Karczma Szczurza Nora


Rankiem Kris obudził się z potwornym bólem głowy...I dość późno. Grok spoglądał na Krisa z drugiego siennika. Jego spojrzenie było już przenikliwe i wyraźne.
-Co się stać...Jak my znaleźć się tutaj? Co z jaszczurami?- wydyszał jednocześnie zaciskając dłoń na kosturze. Wyczekiwał odpowiedzi, które miały mu rozjaśnić sytuację...I ustalić czy Kris to przyjaciel...czy wróg.

Targowisko, Karczma „Pod Pijanym Satyrem”, pokój Vanyreda


-Chciałbym jeszcze dowiedzieć się jak wygląda sprawa ogrodzenia a dokładniej z czego jest zbudowane, jak wysokie i jak grube. Chciałbym dowiedzieć się, ile jest wyjść z posesji, nie ważne jak małych czy starych a także, za co została zwolniona tamta trójka, gdzie pracowali i czy mieli tu rodziny? Może Milady ma wrogów? Albo ktoś chce się z nią ożenić zaś ona odmawia? Czy w mieście jest jakiś przybytek gdzie można podziwiać niezwykłe zwierzęta i potwory? Nawiasem mówiąc czyż nie przerażająca jest myśl, że skoro komuś udało się wyprowadzić niezauważenie dużego kota to równie dobrze mogłaby to być sama Milady albo ktoś lub coś mogło zostać na teren posesji wniesione na przykład trucizna…? Będą mi potrzebne rysopisy tej trójki albo portrety. Koniecznie muszę się dowiedzieć czy są jakieś tunele lub podziemia pod posesją, czy ktoś chciał kupić Pimpusia dodatkowo musze wiedzieć ilu strażników było wtedy na warcie, jeżeli dobrze zrozumiałem nie mogę ich przesłuchać? W takim razie proszę, aby zrobił to wasz „Mistrz Tajemnic”. Bo przecież macie kogoś takiego? W razie zabicia przeze mnie lub kogoś z moich współpracowników któregoś z porywaczy lub ich ochrony i złapania nas proszę o wstawienie się za nami przed sądem, jako służącymi broniącymi dóbr pana. Oczywiście mówię tu o sytuacji, w której porwany zostanie przez nas uwolniony. Zachowanie tajemnicy nie będzie już wtedy konieczne a wręcz przysłuży się reputacji Milady, jako osoby posiadające gotowych na wszystko ludzi w swej służbie. Można to również załatwić za kulisami tak, aby uniknąć rozgłosu, jeżeli takie będzie życzenie Milady. W razie potrzeby kontaktu, na przykład po dodatkowe informacje mam zgłosić się jak mniemam do restauracji „złoty lotos”?- wyłożył swe pytania elf.

-Wyjść z posesji jest cztery...płot z żelaznych prętów ciasno rozmieszczonych i ostro zakończonych otacza posesję. Są tam jeszcze magiczne zabezpieczenia i pułapki, o których jednak sam nic nie wiem. Tuneli nie ma...poza przewodami kanalizacyjnymi, oczywiście.- Harvis Mongstroom szybko wypowiedział te słowa, po czym milczał długi czas zanim rzekł.- Cóż...Nie mam pojęcia o wrogach milady. Dobry sługa nie wpycha się w sprawy prywatne swego pracodawcy, ani tym bardziej nie plotkuje o nich...Bez względu na sytuację. Przybytku pokazującego zwierzęta nie ma, lecz na targu da się kupić zwierzęta żywe, zwłaszcza z Bagna. A Pimpusia kupić?...Dobre żarty. Mówimy tu o arystokracji miasta. Nie zadaje się ona z byle handlarzyną. Portrety, rysopisy? A skąd niby miałbym je wziąć...To tylko pospolici służący, dobrze że pamiętam ich imiona. I proszę pamiętać, że Milady jest szanowaną obywatelką miasta...Nie wysługuje się kruczopiórymi.
- Kim?-
zdziwił się Vanyred.
-Kruczopiórzy...tutejsza gildia zabójców. Oficjalnie nie istnieje...ale...- mówiąc te słowa Harvis ściszył głos.- Wiadomo, że jest, i jeśli się ma odpowiednie dojścia, można złożyć u nich zlecenie. Ponoć są powiązani z uczelnia magiczną.
Po czym głośniej dodał.
-Milady jest szanowaną osobą i nie zniża się do takich metod...Zaś straż naszej posiadłości już była przesłuchana, nikt nic nie widział...Nikt niczego podejrzanego nie zauważyli. Co do negocjacji warunków, to ja miałem tylko powiedzieć co wiem. Negocjacje uprawiaj z właścicielem „Złotego Lotosu. Ja jestem tylko majordomusem. – po tych słowach wstał.- Na mnie już czas. Jutro jednak zjawię się tu taj gdybyś miał jakieś pytania.I skierował się do wyjścia mówiąc.- Do widzenia.
Po tych słowach wyszedł.

Targowisko, Karczma „Pod Pijanym Satyrem”, jadalnia.


Na dole Vanyred znalazł wiele potencjalnych kandydatów na pomocników. Wybrał jednak dwójkę...Potężnie zbudowanego kapłana i delikatną elfią czarodziejkę. Przysiadł się do nich i zaczął przekonywać do nawiązania współpracy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 02-04-2009 o 17:09.
abishai jest offline