Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2009, 13:19   #12
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
"Pierwszy, drugi, trzeci… sześciu. Gdybym był choć trochę młodszy…"

Ze zdziwieniem poczuł, jak łzy same napływają mu do oczu. Chłodny powiew wiatru od strony nadchodzącego przeciwnika rozwiał jego gęstą siwiejącą brodę gdy zagryzał wargi główkując co zrobić by chociaż Balthas mógł ujść stąd z życiem. Pierwsi w kolejności szli zwiadowcy… Dwie powykrzywiane, szarozielone mordy o nienawistnym uśmiechu hieny ślepiły w ich stronę trzymając się w bezpiecznej odległości i obchodząc z obu stron wycieńczonych krasnoludów…

- Co robisz?
- Piszę.

… wycieńczonych krasnoludów. Dopiero teraz doszli wojownicy. Ich wyraz twarzy nie oznaczał praktycznie niczego. Przyszli tu po nich…. i ich dostali. Teraz…

- A co piszesz? Może pójdziemy do kina? Chciałeś nowego Bonda zobaczyć…
- Już go nie grają… daj mi proszę chwilkę kochanie…
- Zawsze ja coś mogę wybrać. Na pewno znajdzie się coś fajnego.
- Dzisiaj jest sobota. Drogie bilety są.
- Z kartą kinomana mamy za 13 złotych.
- Arghh…. No nie chce mi się no…
- Hmpf… no to powiedz chociaż co tam piszesz…
- Na LastInn siedzę…

… Teraz przyjdzie tylko zapłacić im cenę… a on, Balthim, postara się by cena ta nie była niska…

- Wiesz, że nie lubię jak mi czytasz przez ramię co piszę…
- No przecież mówiłeś, że się nie wstydzisz tych historii…
- Nie wstydzę się! Ale jak Ci mówię, że OK, że możesz przeczytać, to wtedy Ci się nie chce…
- Jakieś ponure to jest… O czym piszesz?
- Eeeeh… mogę se gadać. Woltron założył warsztaty pisarskie. Odradzałem mu, ale sam chciał. I widząc, że niesłusznie mu odradzałem, chciałem na poczet zmiany zdania skrobnąć coś symbolicznie od siebie…
- Ale dlaczego tak ponuro? Zawsze takie smutne rzeczy piszecie?
- Nie. Trzeba opisać śmierć krasnoluda. To raczej musi być ponure…
- Wcale nie.
- Oooo powiedziała ta, która się udziela. Napisz więc tak, żeby nie było ponuro.
- … no dobra.
- Co?
- Powiedziałam, że OK.
- Aśka. Przecież mówiłaś, że Ciebie to w ogóle nie kreci.
- Ale napiszę. Żeby Ci pokazać… i żebyś się tak nie mądrzył.
- Nie mądrze się!
- Dobra, złaź. Ja siadam, a Ty możesz mi plecy pomasować, bo mnie jakoś dziś bolą.
- Już widzę to dzieło… ale niech Ci będzie… AAAAAAAAaaaa! Nie musiałaś tego kasować…
- Ups… przepraszam. Napiszesz sobie jeszcze raz. Gdzie jest wstęp?
- Eeeeh… na górze… przewiń do góry strony…
- O Boże... ale natworzyliście tego... no dobra... mam... pomyślmy...

Pojawienie się wróżki zaskoczyło obu krasnoludów. Obaj opuścili broń i spojrzeli na małą kobietkę, która trzepocząc skrzydełkami podleciała do nich niespiesznie. Pozostawiona w miejscu przelotu smuga migoczących iskierek ginęła bardzo powoli w powietrzu….


- Jaka wróżka??? W górach nie ma wróżek!
- Są. Przecież widzisz, że ta jest w górach…
- Argh….

- Witaj Balthimie. Nazywam się Tęcza i jestem górską wróżką.
Krasnolud patrzył z niedowierzaniem to na nią, to na brata.
- Co robisz w tak niegościnnej części mojego królestwa?
- Eeeee… Idę do Jadeitowych Sztolni. Miałem tam kupić diament na pierścionek zaręczynowy dla mojej ukochanej.


- Co???? Krasnoludy nie uciekają przed orkami po to by kupić pierścionek zaręczynowy!
- Diament jedzie kupić, a nie pierścionek. Widocznie w przeciwieństwie do co poniektórych krasnoludy są romantyczne. Nie przeszkadzaj!

- Naprawdę? Oh Balthimie! To bardzo romantyczne z Twojej strony. Pozwól, że w takim razie Ci pomogę. Przeniosę was magicznie do Jadeitowych Sztolni, a jak już kupisz diament to również z powrotem do domu.
- Słyszysz Balthimie – odezwał się jego uradowany brat – Jesteśmy uratowani!
Nim skończył dopowiadać ostatnie słowo światło rozbłysło wokół nich i pojawili się w sklepie najlepszego jubilera w całych Jadeitowych Sztolniach. Tydzień później Balthim oświadczył się swojej ukochanej i wszyscy żyli długo i szczęśliwie…


- Pomijając już fakt, że to się kupy nie trzyma, Balthim miał zginąć. Masz napisane przecież: „Opisz śmierć krasnoluda.”

… wszyscy z wyjątkiem krasnoluda Marcina, który w przeciwieństwie do Balthima zamiast oświadczyć się swojej ukochanej wolał siedzieć i cały czas pisać jakieś głupoty, przez co w końcu oślepł i spadł w przepaść za kibel robiącą.


- Zadowolony? Jest śmierć, nie jest ponure i nawet morał masz jak na bajkę przystało.
- Nie cierpię Cię.
- Nie cierpieć będziesz mnie dopiero teraz…
- Nie! Nie wrzucaj!!!!
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline