Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2009, 21:57   #11
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
„...Nie ma większego szczęścia, niż być wojownikiem takim jak ja. Choć świat odrzuca nas, a cierpienie łamie serce i duszę, mamy siebie nawzajem. Największa męka u boku przyjaciela jest niczym w porównaniu do błahej przykrości jaką musisz znosić w samotności. Nie ma cudowniejszego doznania, niż poczuć dłoń przyjaciela tamującą krwotok z twojej rany, nie ma nic bardziej rozczulającego, niż silne ramię, które przytrzyma cię, kiedy nie masz sił stać na nogach, ani nic słodszego niż oczy wpatrzone w ciebie z troską i lękiem, drżące usta wypowiadające z tęsknotą twoje imię, przywołujące cię z otchłani w jaką się zapadasz. Mam tyle wiernych ostrzy, ile dusz zdołałam ocalić. Wiem, że jeśli zginę, wróg otrzyma tyle śmiertelnych ran, ilu mam przyjaciół. A moim najwspanialszym obowiązkiem jest pomścić każdą ich ranę. Kiedy zamykam oczy, nie mam wyrzutów sumienia i nie boję się; to nic, jeśli już ich nie otworzę. Zanim zasnę, wypowiadam wszystkie niezbędne słowa, te trudne, bolesne, dla mnie, dla innych, te proste, błahe i zapomniane, a tak ważne. Muszą wiedzieć. Teraz. Póki jestem w stanie mówić. Obserwuję, gdyż nawet kiedy milczą, mówią do mnie. A ich oczy widzą nigdy niewypowiedziane słowa w moim sercu, i nie muszę rozmawiać o swym lęku, o chęci wiecznego życia u boku takich jak oni. By ich chronić. Każdy z nas żył inaczej i walczył o co innego, lecz wszyscy potrafimy stanąć w obronie swych towarzyszów broni. Teraz. Póki ich mamy. Póki mamy wiarę, nadzieję, i jesteśmy zdecydowani oddać za nich życie. Nie boję się za nich, ani przy nich umierać. Umierać za coś tak cennego jak ich przyjaźń. Zanim świat ją zniszczy. Wojownicy nie żyją wiecznie. Zanim umrą, tracą siły by dzierżyć miecz. Wtedy, kiedy nie będą już mogli unieść ostrza, wtedy zobaczą, że walka i upór miały sens. Że nie są sami w godzinie śmierci.

Oni prawdopodobnie nie będą mieli tego komfortu...”~ Alm.

* * *
Chwila, w której trzeba było porzucić kufle, niewygodne stołki i zacisze opustoszałej karczmy nadeszła niezapowiedziana. Otoczenie zniknęło, rozwiało się jak mgły.
- Wasze umysły były potężnym narzędziem, kreującym świat, w jakim przyjdzie wam stanąć do walki o życie. Czerpały inspiracje z waszych własnych dusz, z waszych wspomnień, upodobań, marzeń, lęków, z tego, w co wierzycie. Z najpotężniejszego źródła. Wyruszycie teraz. Idźcie i niech wasze wspomnienia, upodobania, marzenia, lęki i wiara was nie opuszczają.
* * *

forest by ~Hanjianhao on deviantART

Bagienko. Hm, pachnie tu dość... bagnisto. Przynajmniej wilgoć robi dobrze na cerę. Ponoć. Spojrzałeś pod nogi. Byle nie zanurzyć się zbyt głęboko w tej grząskiej wilgoci... Trzasnąłeś jakieś owadzie fruwadło podchodzące do lądowania, nim zdążyło na tobie usiąść. Bosko.
- Na pierwszy rzut oka bagna te wyglądają na zwyczajne, podmokłe tereny– usłyszeliście w myślach skrzeczenie Kruka. – Nic bardziej mylnego! Wiele wieków temu była tu równina. Miejsce to było świadkiem ogromnej rzezi. Do dziś w mętnych wodach bagna można dostrzec skłębione ludzkie zwłoki, zdające się wyciągać ręce ku powierzchni jakby w niemym błaganiu o ratunek. Niektórzy umarli nie chcą spokojnie spoczywać w wodzie, jednak to już inna historia...
Bosko...!
- Znajdźcie pobojowisko. Na północ stąd.
Zamilkł.

Jesteście teraz na siebie skazani. Dosłownie. Jeden z was będzie prawdopodobnie tym złym, nie wolno ufać nikomu... Problem w tym, że nie ufając towarzyszom daleko nie zajdziesz. Co za piekielna zmora z najmroczniejszych głębin chaosu was w to wplatała?! Histeria i psychoza polegające na szukaniu zdrajcy to ostatnie czego wam teraz trzeba. Wróg nie pozostanie wrogiem na zawsze. Stanie się przyjacielem kiedy tylko opuścicie to Miejsce.
To jakiś koszmar.
A najlepsze jest to, że za którymś razem to ty, ty sam, będziesz zapewne zmuszony dźgnąć któregoś z towarzyszów w plecy. Oczywiście, zabijanie nie jest absolutnie konieczne. Wprawny manipulator zatopi ten statek jakim jest drużyna idealnie bezkrwawo, kiedy tylko odwrócą wzrok. Nawet się nie zorientują. Jedyna nadzieja w tym, że rozumieją swe, i twoje położenie. Niech wygra lepszy.
Zastanawiasz się, który to. Czujesz na sobie ukradkowe, badawcze spojrzenia.
Sojusz...? Jasne. Ale wystarczy, że jeden się wyłamie i polecą miecze, szable, sztylety, bełty, strzały, kamienie i brokuły. Cóż, tak bywa. Chyba najlepiej będzie po prostu iść na przód, z wiarą i nadzieją. Szybko okaże się co i jak. Lepiej trzymać swych przyjaciół blisko, a nieprzyjaciół jeszcze bliżej. To akurat nie problem tutaj...

Huh...?!
Byłeś pewien... że kątem oka zauważyłeś cień, przemykający po prawej, za pniem wielkiego drzewa...
Gdzie on...?
Cisza.
Pluśnięcie!!!
Obejrzałeś się błyskawicznie, na ropuchę wielkości pięści, siedzącą na kępce roślinności nieopodal. Płazie dziadowski...! Ropucha odpełzła w swoją stronę.

Zerknąłeś na wąski, kręty pasek zieleni – ścieżkę, wystającą ponad wodę, co miejscami miała nie zachęcające, brunatnawe zabarwienie... Taaa... Zmieści się tylko jedna osoba, musicie iść gęsiego...

Znów chlupot! Spojrzałeś dyskretnie na pień wielkiego drzewa. Coś tam, do wszystkich diabłów piekielnych, coś tam... chyba... jest...!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline