Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2009, 15:05   #8
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Thorn nie przejął się zbytnio słowami Nessona. Od kiedy wszedł do budynku Militechu na umówione przez Raven spotkanie w sprawie doboru członków ekipy poszukiwawczej, podświadomie czuł, że gdzieś tu śmierdzi.

"W coś ty mnie wpieprzyła, Raven?..." - zadawał sobie pytanie, na które raczej od razu nie pozna odpowiedzi. Ale, że ją pozna - tego był pewien. Zastanawiał się również co jeszcze, poza neurotoksyną, czy innym badziewiem, przygotował Militech.

"Kurwa, trzeba było działać na własną rękę..." - przeklął w myślach swoją głupotę.

Był pewien tylko jednego - za nic nie pozwoli tym skurwielom traktować go, jakby był ich pieskiem. W dupie miał konsekwencje. Poza tym, dlaczego miałby wierzyć temu korpowi?
"Trzeba być w pobliżu tego palanta. Dobra. Ciekawe jak daleko można odejść? Wypytam jakoś Stephens. Kolejna sprawa, to jakiś nadajnik, czy coś, co posiada Nesson. Zewnętrzny, czy wszczep? A może on też jest zainfekowany jakimś nanotechnicznym wirusem, który w ograniczonym zasięgu komunikuje się z innymi organizmami? Zabicie profesorka pewnie nie rozwiąże sprawy. Ale uśpienie go, czy też sztuczne podtrzymanie funkcji życiowych możliwe, że tak..." - analizował na chłodno sytuację.
"Ciekawe, czy urwanie mu ręki i przechowanie jej w jakimś żelu medycznym, czy innym paskudztwie powstrzyma neurotoksynę przed działaniem? Przynajmniej do czasu powrotu do NC lub innego miasta" - dodał, rzucając wrogie spojrzenie Nessonowi.

"Poza tym, dlaczego wszczepili to gówno nawet swoim ludziom?" - pomyślał na koniec.
- Nie szkoda wam było helikoptera? - spytał beznamiętnym głosem. - Zajebista organizacja, nie ma co. Jeżeli ktoś wam sprzątnął tego Fishera, to nie musi się martwić o rescue-team - Militech sam go rozpieprzy w drobny mak... - zakończył z mściwą satysfakcją.

- Skoro nigdzie nie można się ruszać bez pana, profesorze, to proszę przodem. Będę tuż za panem - zmrużył oczy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline