Osobnik, który nagle wyszedł spomiędzy krzaków, z bliżej nieznanego nikomu powodu nie spodobał się Filipowi. Podobnie jak i wilkowi, choć może ten ostatni widział w owym człowieku konkurenta do aktualnie posiadanych oraz przyszłych zapasów alkoholu.
Filip miał wrażenie, nie wiedzieć czemu, że od Phila, bo tak się on przedstawił, zalatuje trunkiem z gatunku tak zwanych wysoko procentowych. Nie mówiąc już o tym, że biała, dymiąca pałeczka, którą tamten trzymał w dłoni, straszliwie śmierdziała.
- Filip - przedstawił się. Niechętnie, lecz zgodnie z wpajanymi mu zasadami konwersacji.
- Nie sądziłem, że w naszej bajce - odrobinę zaakcentował ostatnie słowo, które w ustach Phila zabrzmiało jak szyderstwo - jest potrzebny jakiś detektyw.
Słowo to, o czym nie zamierzał owego mężczyzny informować, było mu całkiem nieznane. Kojarzyło mu się to z detektorem, oraz - ale już znacznie mniej - z dedukcją. Jednak osobnik, który ich zaczepił, w niczym nie przypominał jakiejkolwiek machiny służącej do czegokolwiek. Jego wygląd sugerował również, że może mieć pewne trudności w wyciąganiem jakichkolwiek wniosków, o logicznych nie wspominając.
- Ale życzę panu wielu sukcesów w pracy - powiedział uprzejmie. - Miło mi było - skłamał równie uprzejmie. - Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
Zgodnie z prawdą nie wyraził życzenia, by tak się stało naprawdę.
- Miłego dnia - dodał.
Ukłonił się i ruszył dalej. |