Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2009, 01:30   #43
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
James stał właśnie oparty o reling i raz jeszcze podziwiał rosnący powoli w oczach płaskowyż, kiedy poczuł szarpnięcie. Tym razem nie było to kolejne odchylenie maszyny, było jakieś... miescowe, jakby...

- Volta? - doktor odruchowo rozejrzał się wokół szukając panny Chiary, jednak nigdzie nie mógł jej dostrzec. A wszystko wskazywało na to, że zwierzę chciało gdzieś go zaprowadzić. Po chwili konsternacji ruszył więc za nim - choć żeby nadążyć za najwyraźniej podekscytowaną Voltą musiał truchtać.

Kiedy zobaczył Chiarę prowadzoną przez sir Williama jego wyraz twarzy zesztywniał, a sam doktor skoncentrował się.
"A więc tutaj mamy pierwsze <panie doktorze!>..." - przeszło mu przez myśl.

- Panie doktorze - odezwał się Ellis - Panna Chiara rozbiła sobie głowę i zamroczyło ją na kilka minut.

- Nie jestem pewna czy Volta by pana, drogi Signior Ellis, zaakceptowała. Nie lubi się dzielić. Zresztą by pan ze mną nie wytrzymał. Nawet mnie pan nie lubi.

- Widział pan zajście, czy wnioskuje pan tylko na podstawie tego, co słyszy? - zażartował James, jednak w rzeczywistości wcale mu nie było do śmiechu i liczył, że nie otrzyma odpowiedzi. Trzeba przyznać, że ekscytował się prawie tak jak kilka lat wcześniej, kiedy był na wojnie i tam działał...

- W salonie będzie łatwiej. - stwierdził jeszcze i pomógł wprowadzić pannę Chiarę do pokoju, gdzie natychmiast posadzono ją na fotelu.

Gdy pacjentka była już na miejscu, doktor zrobił kilka kroków dookoła pokoju, wziął głęboki oddech i zajął się Chiarą. Spięty, możliwie delikatnie wyszukał pod włosami ranę i odsłonił ją.

- Przepraszam - powiedział szybko gdy zorientował się, że kiedy westchnął z ulgą lekko naruszył skórę tuż obok zranienia. Zerknął na nią jeszcze raz i powiedział. - Nie ma najmniejszych powodów do obaw, nic panience nie będzie. To tylko powierzchowne nacięcie - opatrzę je, a najdalej za kilka dni nie będzie po nim śladu.

Doktor odrzucił włosy pacjentki na drugą stronę, a duża część z nich przesłoniła Chiarze pole widzenia.
- Jedną chwilę - muszę tylko pójść do swojej kajuty po bandaże.

* * *

Po dłuższej chwili James zjawił się ponownie. W ręku trzymał walizkę, z której zaraz wyjął buteleczkę z wodą utlenioną i bawełniane płócienko. Bez słowa przemył ranę, po czym zabandażował, starając się nie zasłaniać nim oczu. Nie do końca się to udało, a sama panna Wodehouse wolałaby na pewno, by całość wyglądała bardziej dostojnie - musiała się jednak pogodzić z rzeczą jak jest.

- Dzisiaj natomiast muszę prosić, by była panienka wyjątkowo ostrożna. Zwłaszcza biorąc pod uwagę środek transportu jakim się przemieszczamy, niech panienka może, przynajmniej przez kilka godzin, nie chodzi sama. Wygląda na to, że w obecnych warunkach nie będzie to bardzo trudne. - zwrócił się do sir Ellisa - Będzie pan łaskaw zająć się nią w tym momencie?

Uzyskawszy pozytywną odpowiedź, doktor spakował i zamknął walizeczkę po czym szybkim krokiem ruszył w stronę drzwi. Odwrócił się przed nimi jeszcze na chwilkę.

- Jutro natomiast proszę upomnieć się o zmienienie opatrunku.
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!
Diriad jest offline