Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2009, 18:41   #3
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Beczki dzięki którym jego upadek został zamortyzowany leżały dookoła niego w postaci kupy klepek i powyginanych obręczy. Ostro zacinający deszcz i pomruki burzy dawały gwarancję, że za szybko nie natknie się na patrol straży miejskiej, ale i tak należałoby jak najszybciej się stąd ruszyć.

Naciągając głębiej na czoło kaptur ciemnoszarego płaszcza Bern ruszył przed siebie.
Podczas szybkiego marszu przez przemoknięte uliczki Altdorfu, kiedy jego nogi prowadziły go do celu praktycznie same z siebie w jego głowie zaczęło się z przeraźliwą jasnością kształtować to, jak przez biegłych śledczych jacy na pewno w przypadku nagłego, a drastycznego pożegnania się z życiem jego byłego pracodawcy zostaną powołani zostanie zinterpretowana sytuacja w kancelarii Goethego.

Zapewne zostanie uznany za wspólnika osobnika z mieczem. Niechęć do podziału ewentualnego łupu- i śmierć domniemanego wspólnika. Gdyż przecież po cóż w innym wypadku miałby uciekać, i to tak gwałtownie, przez okno. Przecież mógłby zdać się na łaskę kapłanów Vereny, Pani Wiedzy i Tajemnic.
Tak, mógłby, lecz teraz i tak było na to za późno.
Teraz mógł tylko w cichości ducha prosić o wsparcie Ranalda, gdyż powodowany dziwnym impulsem stał się wyjętym spod prawa, a na takich często właśnie Pan Oszustów lubił spoglądać przychylnym okiem.

Skręcił w zaułek, mimo mocnego deszczu wydzielający mało ciekawe zapachy.
Stanął przez wysoką, z pozoru ledwo trzymającą się kamienicą, której okna dawno zostały pozabijane grubymi deskami, resztki tynków zdawały się cudem jeszcze czepiać ścian.

Trzykrotnie mocno zastukał w odrzwia. Po chwili zrobił to jeszcze cztery razy.
Gdy w drzwiach odchyliła się maleńka klapka wyszeptał prawie bezgłośnie kilka słów.
Wejście do Błękitnej Róży stanęło przed nim otworem.
Wnętrze niczym nie przypominało obskurnego frontu.
Cóż w mieście pełnym kapłanów Sigmara było lepiej miejsca w których można było doświadczyć pewnych zbyt …egzotycznych przyjemności trzymać ukryte.
Berna szczerze nie interesowało, czy zgodnie z miejską legendą znajduje się tu utajona kaplica Slaanesha czy nie. Interesowało go to, że w tym, ponoć jednym z lepszych burdeli w miesicie pracuje Redgarth.
Kiedyś, przy jednej z rzadkich okazji do żartów Niziołek stwierdził, że gdyby w miesicie była jakaś kaplica Slaanesha ukryta w burdelu, to dawno Sigmaryci puścili by ją z dymem, a tak tylko Błękitna Róża zapewnia sobie klientów którzy szukają surowo zakazanych podniet.

Czemu tak dobry fałszerz, żywe źródło informacji, i jak Bern mógł tylko podejrzewać, szpieg obrał sobie za siedzibę zaplecze Róży nikt nie wiedział. Chyba że ten zamtuz w całości był czymś więcej niż tylko zamtuzem. Chodź wyobraźnia buntowała się przeciwko wizji słodkiej jak miód Mariki w roli bezdusznej zabójczyni czy wywiadowczyni. Dziewczyna miała piękne ciało, talent do tego by go używać i ani krzty rozumu.
Ehh, a talent miała, oj miała…
Bern otrząsnął się z rozmarzenia zbliżając się do drzwi za jakimi rozciągało się królestwo Niziołka.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem