Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2009, 12:35   #6
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
W głowie paladyna mnożyły się pytania, na które nie było sensownej odpowiedzi. Coś chciał sobie przypomnieć, ale nie wiedział co dokładnie. Teraz skupił się jedynie na zadaniu, które otrzymał i z jakiegoś powodu bardzo chciał ukończyć. Elfka wyleczyła jego obrażenia, lecz cierpienie pozostało. Paladyn szedł niepewnie, uginając się przez napływający już mniejszymi falami ból. Dlaczego z nimi idzie?

Szli pomiędzy równinnymi polami uprawnymi. Aż po horyzont rozciągała się kraciasta płachta pofałdowanych pól, na których rosły młode zboża i inne rośliny o różnym przeznaczeniu. Księżyc, choć zakryty przez gęste chmury, niekiedy ukazywał oblicze, zasnuwając krajobraz mdłym światłem. Paladyn łykał ten obraz, gdyż zdawało mu się, że pierwszy raz widzi podobne sceny. Tak nagle otworzyły się jego oczy – jakby nigdy nie miał dość czasu i ochoty, by odpocząć i obserwować.

Grupa przystanęła. Elfka nasłuchiwała czegoś. W tej ciemności nie byli pewni niczego, co czaiło się przed nimi. Dla pewności pół ork chwycił za morgenstern i podobnie uczynił Sawin, chwytając za rękojeść miecza i oczekując wraz z nimi. Dosłyszeli w oddali jednostajny tętent kopyt. Na szczycie wzniesienia, do którego zmierzali, pojawiła się sylwetka jeźdźca, który zbliżał się w ich stronę.

- Odłóżcie broń, chyba wiem kim on jest – szepnęła w ich kierunku Ellitre.

Jeździec z niebywałą prędkością znalazł się w ich pobliżu. Paladyn nie potrafił rozpoznać twarzy. Rycerz pochłonięty był wręcz przez ciemność – zarówno symbolu rodowego jak i wyglądu, nie można było zidentyfikować. Jednak gdy tak spojrzał na Sawina, ten uczuł jakiś wewnętrzny lęk. Od przybysza bił zapach zgnilizny. Wierzchowiec również był niepokojący. Rumak stał prawie bez ruchu, bez oddechu. Nagle wydali się paladynowi martwi, już dawno nienależący do tego świata.

- Czeka... – powiedział krótko jeździec w stronę elfki.

Po czym ruszył w dalszą drogę. Ellitre i Thok również zdawali się być poruszeni spotkaniem. Iluzjonistka jedynie wskazała ręką by szli dalej. Wędrowali w stronę wzniesienia. W połowie drogi paladyn dojrzał wąski słup dymu, a po chwili również komin i strzechy małego domku. Budynek znajdował się na środku wzniesienia. Był niewielki, raczej skromny, nie wyróżniający się niczym szczególnym. W oknach widać było światło. Zbliżyli się do wejścia, gdy drzwi nagle się otworzyły. W progu stał uśmiechnięty staruszek. Łysy, z długimi, białymi wąsami zakrywającymi usta. Na sobie miał lniane ubranie charakterystyczne dla zwykłych chłopów. Czego mogą szukać u takiego człowieka?

- Zapraszam, czekałem! – zaśmiał się starzec.

I paladyn ignorując alarm zdrowego rozsądku, wszedł wraz z elfką oraz pół orkiem, do środka.
 
Terrapodian jest offline