***
Szamil obejrzał się, ktoś za nim biegł. Około dwieście kilo, żelaza i mięśni pędziło na niego, młot niebezpiecznie szybko zamigał w rękach orka, Szamil tylko patrzył w przerażeniu jak tamten wyprowadza cios. Podmuch powietrza zatargał jego włosami. Młot Barbaka wbił się w drzewo robiąc tam nie małą wyrwę. Sam orka właśnie ciekawie przyglądał się dziurze jaką zrobił, Szamil ciągle w szoku nie próbował nawet tego komentować. Barbak najwyraźniej znudził się oglądaniem dziury w drzewie (dendrofil czy co? Dobrze, że nie gejec, zoofil, morderca i pedofil w jednym) i zaczął oglądać obuch młota. Z miną która wnioskowała, że coś znalazł (a która Szamilowi zawsze kojarzyła się z bolesnym wydalaniem) oderwał ciało jakiegoś robala (trudnego do zindendyfikowania po zabiegu orka) i wręczył je elfowi. Szamil popatrzył na nie a potem wyrzucił je mechanicznie w bagno. Blady na twarzy słuchał orka. -Uważaj Synku na tutejsze komarzyce. Straszne z nich wywłoki. Nigdy nie wiadomo gdzie się taka szlaja, a potem przyczepi się do Ciebie i Światło wie, jaki syfilis jest Ci w stanie sprzedać!
Kolory ciągle nie napływały na twarz elfa, który chciał chyba coś powiedzieć ale ściśnięte przerażeniem gardło nie pozwalało wydobyć żadnego głosu. -Pokaż no ten majcher!
Elf odruchowo podał miecz, rękojeścią do przodu, ork zaczął je oglądać. -Śliczna brzytwa. Naprawdę śliczne ostrze. Bardzo delikatne i powiedział bym subtelne, jednak odpowiada ono właścicielowi. Uważaj na brzeszczot. Zdaje mi się, że w przypadku wyszczerbienia ciężko może być go ponownie, poprawnie naostrzyć?!
Elf w końcu odzyskał zdolność mowy. -Nie martw się nie wyszczerbi się, służy mi od dawna. Dzięki ale taka mała, maciupeńka prośba na przyszłość. Nigdy, przenigdy nie zabijaj tych komarów na mnie.
Szamil wyszczerzył się w bladym uśmiechu do orka. -Ale dzięki.
Odebrał miecz i schował go do pochwy. Gdy ork ruszył poszedł za nim, korzystając z okazji, że nikt go nie słyszał, powiedział coś do orka, ten mu coś odpowiedział. Szybko zaczęli znów iść w milczeniu, Szamil postawił kołnierz kurtki w obawie przed komarzycami.
„Chciał tylko oderwać myśli od jego młota mijającego moją twarz o milimetr czy coś jeszcze? O to jest pytanie.”
***
"No pieknie, drow się topi, chłop tańczy a Barbak bawi sie z tutejszymi zwierzątkami."
Gdy ork zakończył swoje harce Szamil spojrzał na niego. -Zawsze wiedziałem, że kręcą Ciebie dziwne stwory.
Elf podszedł bardzo uważając na podłoże do miejsca gdzie zniknął elf. Spojrzał w wode, gotów w każdej chwili zareagować i to w sposób zabójczy dla tego który będzie próbował go wciągnąć. Wzrokiem szukał drowa i jakiegoś kija, żeby go wyciągnąć w ostateczności był gotów podać mu rekę.
"Miał zwidy, widział krzyże. Omamy które są specyfiką tego miejsca czy iluzja wroga? A może chciał zniknąć." -Idźcie tylko w grubie, nie oddalajcie się od niej, niezależnie co zobaczycie. W okolicy ktoś nałożył silną iluzje.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |