Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2009, 14:21   #20
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Błoto. Tylko tobyło widać zewsząd. Gdzie obrucił głowę było błoto. Okropne. I brudne! Podążali naprzód. Isendir spoglądał na dwójkę przed sobą żelanzym spojrzeniem. Elf który zgrabnie podążał przed siebie po podmokłym terenie to nic nowego. Tym bardziej iż ten podmokły teren znajduje się w lesie. Za to ork zadziwił go. Skakał z jednej kępki trawy na drugą. Stąpał delikatnie jakgdyby ludzka dziewka spacerująca po polu z chęcią nazbierania kilka kwiatków. Wyglądało to komicznie acz Isendir nie zaśmiał się. Lekki uśmiech wpełzł na jego twarz. Jednak nie z tego powodu iż cała ta scena była przezabawna tylko dlatego, że wiedział że może ufać już tym dwojgu z przodu. Byli to przezabawni kompani. Aczkolwiek w odpowiednich chwilach bardzo pomocni i przydatni. Isendir nie wiedział że już niedługo będzie musiał skorzystać z ich pomocy.
Nagle usłyszał głośne plasknięcie. Odwrócił się dotyłu i odskoczył tak daleko, jak pozwalała mu ta wąska ścieżka. To ich wioskowy kompan sunął po ziemi w ich kierunku. Jak nic wpad by do grzęzkiej wody gdyby nie refleks i szybkie myślenie Barbaka. Złapał go w ostatniej chwili. Jędrzej usiadł. Niemiał zamiaru wstać. Isendir zaczął się już dziwić czy aby sobie czegoś nie skręcił. Ten nagle wstał.
Szli dalej. Ten przykry incydent na chwilę zwolnił ich marsz jednak byli już w drodze. Gdzieś zarechotała żaba, gdzie indziej zaś przeleciały znowu te wstrętne komarzyska. Na samym końcu pochodu kroczył drow.
"Gdy zmienimy miejsce zastąpie go na tyle. Pewnie okropnie mu się tam idzie gdyż we wszystkich takich miejscach najpierw napastnicy atakują wpierw tyły"
- Krzyże! - zawołał Ray'gi.
Wszyscy jak na komendę staneli. Isendir spojrzał najpierw na Ray'giego a potem na miejsce które wskazywał.
"Krzyże? Jakie krzyże? Najwidoczniej mu się przewidziało. Albo popił za dużo w karczmie"
Isendir już miał wyrazić swe myśli na głos jednak spojrzał znowu na drowa. Szedł on w kierunku w którym rzekomo dostrzegł krzyże.
"Co on robi? Zmysły postradał?"
Drow najwodoczniej nie wiedział gdzie idzie. Mineła sekunda może dwie a usłyszał chlupot wody. Dostrzegł jak ostatnie kępy jego białch włosów zapadają się pod wodę.
Wszyscy stali jak osłupieni. Ray'gi nie kazał im dłużej czekać. Jegogłowa wynużyłasię na powierzchnie. Jego oddech był cięzki jednak był znakomitym pływakiem. Już był blisko reszty gdy nagle wydął z siebie okrzyk i zniknął. Wszyscy czekali aż znowu wysunie głowę z głębiny. Czekali na próżno.
Isendir usłyszał hałas z tyłu. Nie tylko on. Obrócił się i spostrzegł jak coś przeskakuje z drzewa na drzewo. Nagle usłyszał w głowie głos kruka. Powiadomił go że jest to bestia reagująca na wszelaki dźwięk. Jak na komendę Isendir zaczkał. Zakrył momentalnie usta jednak nie uszło to uwadze owemu monstrum, noriecem nazwanym. Skoczył on na elfa. Chciał podnieść dłoniei napiąć cięciwe jednak zapomniał że w trakcie zatykania ust upuścił swój łuk.
"Już pomnie. Żegnaj Amiro!"
Zamknął oczy. Czekał na śmierć z otwartymi ramionami. Nie przychodziła. Dlaczego nie przychodziła? Czemu zwlekała?
Otworzył powoli delikatnie powieki. Dojrzł Barbaka z młotem w garści. Spojrzał w górę. Noriec opadał bezwładnie na korony drzew. Isendir niekazał sobie czekać. Mimo iż był biały jak płótno szybko chwycił łuk. Napiął cięciwe i posłał kilka strzał do wracającego stworzenia.
- Dzięki.- mruknął w kierunku orka.- Jestem twoim dłużnikiem.
To powiedziawszy posłał jeszcze dwie strzały, zawiesił łuk na ramię i wyciągnął swój miecz. Czekał aż noriec podejdzie bliżej. Czekał również na Ray'giego wyczekując by jegogłowa wycyliła się w toni wodnej.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 04-02-2009 o 14:25.
Faurin jest offline