Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2009, 16:02   #30
Lavina
 
Lavina's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znanyLavina wkrótce będzie znany
Opuszczenie wieży i spotkanie tej niematerialnej istoty było dla Majolin czymś – nie ubierajmy tego w zbyt wyszukane słowa! – było to po prostu dziwne. Całe lata we dworze i rzadkie obcowanie z magami nie dało jej doświadczyć jeszcze czegoś takiego.

Słowa wypowiadane przez stwora dźwięczały w jej głowie, przyprawiając ją o dreszcze. Krótkie i często pauzowane wypowiedzi tworzyły bardzo upiorny klimat. Cały czas trzymała przed sobą łuk z naciągniętą cięciwą mierząc w ducha. W sumie nie wiedziała jaki byłby efekt, gdyby wystrzeliła strzałę w to 'coś'.
Feliks za to chciał spróbować. Dobył pistoletu i z głupawą miną wycelował lufą w stworzenie, nacisnął spust dwa razy. Jednak nic się nie stało. Najwyraźniej broń się zacięła.

*Kiepski sprzęt* - pomyślała

Zrezygnowany Feliks tylko wrócił wystrzał na pusta komorę i schował broń.

-Cholera prze cholery zawsze cholera przez cholery.

Potem pomachał ręką i odszedł jak gdyby nigdy nic. Odszedł kilka kroków i zanurkował w rynsztoku.Dziewczyna nie wiedziała co myśleć. Kątem oka śledziła każdego z towarzyszy. Feliks – dla niej – był tylko pijakiem, ale jakby urwanym z innego świata. Śmierdział, wyglądał okropnie i gadał nieskładnie, ale czuła, że jest lekko zagubiony w innej rzeczywistości. W każdym razie nikt jakoś się tym nie przejmował, a zwłaszcza Dantlan, który zaczął odpytywać magiczną istotę, będącą dość pokojowo nastawioną do nich.

Byłoby kłopotliwe z nim walczyć, więc chyba dobrze, że nie muszą niczego rozwiązywać siłą. Przynajmniej na razie.
Stojąc tak przysłuchiwała się niezbyt udanej rozmowie Dantlana ze stworem. Przyglądała się okolicy i próbowała ocenić stan rzeczy. Odległość od murów i od wierzy Giheda. Rekonstruowała w wyobraźni miasto, gdy nagle gdzieś z boku dało się słyszeć cichy szelest.

*Czyżby kłótnia Maga z Lenardem przyciągnęła bardziej złowrogie stworzenia z okolicy?*

- Strzeżcie się… - Majolin ze strachem obróciła się kilka razy w koło szukając celu. Nadal była gotowa do strzału w potencjalnego oponenta.

Jednak chwilę później usłyszała inny głos – dominujący i dobitny, jakby samymi słowami starał się jeą sobie podporządkować:

- ŻYWI!

Potem zaskoczył ich promień błękitnego światła. Dziewczyna zasłoniła oczy dłonią. Nie zdążyła w porę zamknąć powiek. Światło ją oślepiło, co nie było najgorsze. Jakaś nieznana jej siła rzuciła nią w dal. Wszystko działo się tak szybko. Nie czuła ziemi pod stopami a powietrze ją ogłuszało, jedyne co mogła zrobić to podciągnąć nogi do siebie i zasłonić rękoma głowę.

Nie widziała w co uderzyła po drodze. Czuła ogromny ból przeszywający plecy i otwierając powoli oczy zauważyła mocno krwawiące przedramię. Nie była jednak sama. Najwidoczniej Feliksa też odrzuciło razem z nią. On niestety miał się gorzej, choć nie sprawiał takiego wrażenia. Chwycił manierkę i upił z niej sporego łyka. Po chwili powstrzymał się zauważając dwie spore zakorkowane beczki. Odkorkował jedną i zaczął pić.

*Ciekawe, czy to co w nich jest, nie jest zatrute tak jak alkohol w jego manierce wcześniej.* – rzuciła spojrzeniem. Feliks podniósł się i wyglądając na nieźle wstawionego ze zdziwieniem zmierzył wzrokiem Majo, którą chyba dopiero teraz zauważył.

-Te żyjesz? Żyjesz.

Nie zdążyła nawet rzucić odpowiedzi, bo ten upił jeszcze z drugiej beczki trochę trunku i rzucił się do przodu człapiąc i bełkocząc coś pod nosem:

-Już przybywam.. na... na..

Majolin wstała, złapała za łuk i podeszła do beczek. Odkręciła kurek i zaciekle wpatrywała się w spływający trunek.

- Śmierdzący alkohol – mruknęła i szybkim ruchem podłożyła rękę pod strumień. Krew spłynęła razem z nim a rana zaczęła potwornie piec. Dziewczyna zaciskając wargi oberwała rękaw koszuli i obwinęła mocno przedramię.

Złapała za strzałę i szybkim krokiem podążyła za Feliksem. Nie uszła kilkunastu kroków a usłyszała krzyk pijaczyny.

-Ratunek. Ratunek mamo!

Ujrzała za nim resztę ludzi z wieży i chyba to co skłoniło Feliksa do wołanie o ratunek.

No i tego się spodziewałam po tej okolicy – powiedziała oblizując wargi. - To by było dziwne, gdyby tu nie było czegoś o wrogich zamiarach.
Dobiegła do reszty i przyglądała się stworowi.

- TYLE… ENERGII DO ZAGARNIĘCIA.


Widać było, że szykował się do ataku, tak jak Feliks, który po chwilowym zamyśleniu, złapał pewniej za rękojeść ostrza i rzucił się w jego stronę.

-Malutki... – usłyszała.

*No to będziemy mieli problem*

Naciągnęła łuk i czekała na odpowiedni moment do strzału.

*Miejmy nadzieję, że to 'gówno' nie jest odporne na strzały.*
 

Ostatnio edytowane przez Lavina : 04-02-2009 o 23:49.
Lavina jest offline