Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2009, 19:10   #8
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
"Uciekaj!"...

Sawinowi wciąż brzmiało w uszach echo przedśmiertnego ryku pół-orka.

"Uciekaj!"...

Przed oczyma miał obraz krwawej piany, wraz z rozpaczliwym krzykiem buchającej z ust i otwartej rany ziejącej na jego gardle.
Wyważył barkiem skrzydło zamkniętych drzwi i wypadł na zewnątrz z przeklętej chaty, przyciskając osłabłe ręce do piersi, niemal zmiażdżonej siłą uderzenia orczego buzdygana. Zahaczył ramieniem o futrynę i tracąc na chwilę równowagę upadł, staczając się z pagórka.

"Uciekać!"...


W panice zerwał się z murawy, dysząc ciężko, jak ryba wyjęta z wody. Skąd wzięło się tam tyle krwi? Po wejściu do izby z ołtarzem nie widział żadnych zwłok. Mimo to brodzili w niej po kostki. Z odrazą spojrzał na swoje stopy, umazane ciemnymi, gęstymi skrzepami. Dłonie odruchowo szukały miecza, którego zimny dotyk, zawsze dodawał mu sił i wsparcia.

Nie było go! Wielki Boże!
Został wewnątrz splugawionej krwią ohydnej, demonicznej ofiary, chaty.

Czy on, Sawin -paladyn, miał uciec, jak pospolity tchórz, porzucając ostrze ze szlachetnej stali, którego nigdy nie zhańbiło przelanie niewinnej krwi? Co z jego powołaniem?
Z własnej, nieprzymuszonej woli poświęcił swoje życie tępieniu zła. Czy teraz, w godzinie próby, mógł zostawić bezbronną kobietę w jego mocy i uciec? Skazać ją na zagładę ciała i duszy?

Możliwe, że bawiła się nim dotąd. Jaką jednak mógł mieć pewność, iż nie była taką samą bezwolną ofiarą, jak on sam jeszcze przed chwilą zaledwie? Czy miałby okazać się bardziej nikczemny od Thoka, którym śmiał pogardzać, a który w szlachetnym odruchu ocalił mu życie? Czyż nie jest winien tego samego Ellitre, która być może tam przy czarnym ołtarzu, rozpruwała ofiarnym sztyletem swoją białą szyję?

-Niech będę przeklęty, jeśli miałbym Was porzucić na pastwę demonów, Orku. Nawet gdybym mógł już tylko pogrzebać Wasze ciała -wysyczał przez zęby w stronę otwartych na oścież, ziejących złem i ciemnością drzwi. Pokonując opór własnego instynktu samozachowawczego, biegiem ruszył z powrotem ku chacie. Zatrzymał się tuż za drzwiami, przy wejściu. Zza ściany doszedł go żałosny jęk i rozpaczliwe kobiece zawodzenie. Ostrożnie zajrzał do ciemnego wnętrza.

Wyglądało to tak, jak gdyby próbowała się bronić przed własną ręką, uzbrojoną w zakrzywioną klingę, coraz głębiej i głębiej rozcinającą jej delikatne gardło. Ręka ślizgała się na mokrej od krwi rękojeści, a sączące się strumyczki z powiększającego się nacięcia zdobiły już dekolt kobiety, niczym kolia purpurowych korali. Rzucił się ku niej jednym skokiem, chwytając za nadgarstek dłoni dzierżącej nóż. Spojrzała mu w oczy z bezbrzeżną rozpaczą i przerażeniem, niemo błagając o ratunek.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline