Ork dopadł kogoś w jaksini. Choć wyciągnięcie go było ciężkim zadaniem udało mu się to. Chwycił go za barki uniósł w górę i rzekł:
-"Mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia. Powiesz mi gdzie są moje rzeczy a skróce twój żywot szybko i być może bezboleśnie, lecz jeśli nie powiesz mi tego czego chce to wyciągne to z Ciebie i gwarantuje że nie będzie to przyjemne dla Ciebie."
Człowiek nic nie odpowiedział wyciągnął sztylet i dźgnął orka w ręke. Garluk wypuścił go z rąk. Człowiek odskoczył i spojrzał na orka szyderczym wzrokiem.
-"A więc wybrał smierć przez męke."-pomyślał ork-"Ale co go tak bawi? Coś tu nie gra."-dodał szybko
Ork ujrzał szybko poruszający się cień. Z twarzy człowieka zniknął usmiech, twarz stała się sztywna jak kamień. Bandyta osunął się na ziemię, a w jego ciele spoczywał bełt.
-"Czy to było celowane we mnie?? Nie to niemozliwe bełt trafił prosto w serce. Ale kto...kto to zrobił?"
Rozmyślania orka przerwały głosy, głosy które nawołują go oraz innego człowieka. Z tych słów ork wyraźnie mógł usłyszeć zdanie: "Wiem gdzie jest nasz ekwipunek"
Garluk miał zamiar ruszyć w kierunku człwieka i odebrać swój ekwipunek.
-"Kto pozabijał tych bandytów?"- zadał sobie pytanie po czym spojrzał na człowieka-"To nie mogłbyć on... a więc kto??"-zadał sobie kolejne pytanie
__________________ " Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic." GG 3797824 |