Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2009, 15:11   #31
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Keith był wściekły.
Mieli w rękach stwora, który chciał z nimi iść, i to dobrowolnie, a Dantlan nagle wymyślił sobie poszukiwanie tajemniczego przedmiotu. Całkiem jakby to nie on protestował w głos przeciwko takiemu postępowaniu wówczas, gdy byli w wieży. A teraz nic innego, tylko "Chodźmy w stronę fontanny!".
Jakby nigdy fontanny nie widział.

Nie da się ukryć, że niektórzy, na pozór mądrzy ludzie, mają czasami wielkie klapki na oczach. Całkiem jakby mózg im się wyłączył.

- Chodźmy lepiej - powiedział w pewnym momencie, popierając Lenarda. - I tak dużo czasu zajmie nam wymanewrowanie tamtych potworów, które okupują wejście do wieży. Nasz potencjalny towarzysz może się rozmyślić. Zróbmy to, co do nas należy, potem możemy się rozglądać...

Wywabienie potworów spod wieży nie powinno być aż tak trudne. Wystarczyłoby się ukryć w pobliżu wejścia, a potem zwabić potwory. Używając magii lub wysyłając kogoś na wabia. Kogoś, kto umie dobrze biegać, rzecz jasna.

*Szkoda, że nie mamy królika* - pomyślał, uśmiechając się mimo woli.

Uśmiech znikł jednak, gdy spór, miast ustać, coraz bardziej się zaogniał. A było jasne, że ów nieumarły stwór nie pójdzie z nim, dopóki nie wyruszą wszyscy. Jeśli w ogóle pójdzie, patrząc na zgodę i harmonię panującą w ich malutkiej drużynie.


Ostrzeżenie, jakie nadeszło ze strony ich rozmówcy, nie na wiele się zdało.
Chociaż i tak wszyscy wcześniej zorientowali się, że ktoś się zbliża, to nikt nie był przygotowany na atak magiczny o takiej sile...

Błysk przerażająco zimnej energii sprawił, że Keith na moment przestał widzieć. Zanim zdolność widzenia wróciła już trzymał w rękach kuszę. Lata ćwiczeń się przydały.
Gdy odzyskał wzrok odrobinę tego pożałował. Miał wrażenie, że wolałby nie oglądać tego stworzenia, które w tym momencie wyłoniło się zza gruzów.

- Tyle energii do zagarnięcia...

Gdyby ktoś z nich miał jakiekolwiek wątpliwości co do intencji stwora, to z pewnością w tej chwili pozbyłby się tych wątpliwości. A Keith nie mógł się oprzeć wrażeniu, że chodzi tylko i wyłącznie o ich energię życiową.
Czyżby potworek chciał się ożywić ich kosztem? A może dzięki nim stanie się jeszcze potężniejszy? Jakby w tej chwili nie był...
Ilość energii używanej przez potwora była przerażająca i Keith nie sądził, by jakakolwiek tarcza zdołała odbić taki promień. Oprócz osłon wieży. Może łatwiej byłoby zmienić tor takiej ilości energii.
W głowie Keitha pojawił się nawet pomysł, jak można by to zrobić, ale nie był pewien, czy nawet mag klasy Giheda zdołałby coś takiego stworzyć. A szkoda, bo Keith z przyjemnością zobaczyłby minę potwora, gdy trafiłby go jego własny pocisk...

Jednak teraz nie było czasu na snucie marzeń. Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna.
Feliks szarżował jak głupek na stwora pełnego magicznej energii, wrzeszcząc przy tym wniebogłosy. Albo chciał dodać sobie odwagi, albo zwrócić na siebie uwagę potwora, co było posunięciem średnio inteligentnym, acz korzystnym dla innych.
Keith starannie wymierzył i nie czekając na efekt szarży, ani tym bardziej na kolejny atak potwora, strzelił, celując w coś co wyglądało na głowę potwora. Na tle reszty ciała wyróżniały się tam dwa małe obłoczki, przypominające jakby oczy.

- Padnij - zawołał, skierowana wprost w jeden tych obłoczków, była jeszcze w powietrzu.

Przede wszystkim miał zamiar zdekoncentrować potwora.
Oczywiście mogło mu się nie udać. Oczywiście mógł tylko stwora rozwścieczyć. Ale stać i czekać, aż potwór ich wykończy? To nie było w jego stylu.

Skoczył w bok, by zejść potworowi z oczu. Albo z jednego oka, jeśli jego strzał się powiedzie.
 
Kerm jest offline