Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2009, 16:31   #104
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Póki, co imć Głodowski z boku się przypatrywał temu, co miało miejsce na polanie wsparty o konar brzózki. Jeniec został wzięty w obroty przez Nuszyk przy niemałym udziale Litwina i gołowąsa. Aż nad to jak na jednego już złamanego zaporożca. Lecz nie to najbardziej interesowało pana Jerzego. Zastanawiał się nad tą zbieraniną jaką się stali. Jeżeli łatwo mu było określić rolę Tatarki i Bończy do co do reszty niczego nie mógł być pewnym.

Łapski, z nikąd się tu zjawił w całą imprezę się mieszając. Ale czego sam w stepie szukał lubo, kto zacz nie wiadomo. Chociaż jak przyjdzie do sprawy z kozakami prędzej rejteradą się będzie salwował niż nóż w plecy wbije.

Panna, za którą to hultajstwo w pogoń ruszyło cenną im była zdobyczą z jakiegoś powodu. Ale bądź, co bądź to jeno niewiasta i pewnikiem za chwil parę na nogach słaniać się zacznie. Tedy mają pannę, co to by ją trza gdzieś odstawić a i jej pachołek wiele krwi stracił tedy podróż z nimi wielce utrudniona być może.

Popatrzył na Jurija, co to siedział na pieńku niczym, jaki statysta wszystko obserwując. Z lica jego niczego wyczytać można nie było. Co inszego jego rękodajny, co to aż rwał się jak na jeńca nastawali. Oni najbardziej martwili Głodowskiego, bo to ni jak nie wiedział, za kim staną jak przyjdzie, co, do czego. Czy jak sprawy zły obrót przybiorą do kozaków im bliżej nie będzie?

Z zadumy skomlenie jeńca go wyrwało, co to w nim nie wiedzieć czemu swego obrońcy się upatrywał. Kozaczyna dwoił się i troił jak tu życie ratować jakby jeszcze nie wiedział, że jedynie boleści może sobie zaoszczędzić. Rychło jednak pan Bończa za niego się zabrał tedy i co języka mu nie było, co strzępić.

- A ty, co o tym wszystkim Waszmość sądzisz? Zwrócił się do Dymitrija. Może słyszałeś o tym Kozaku, który ich prowadził?

Po czym w stronę jeńca, co to na klęczkach przed Litwinem wzrok obrócił.

- Przypomnij mi jak się zwał ten, co was tu prowadził?

- Prowadził nas batko Krepkij, pane… wystękał
 

Ostatnio edytowane przez baltazar : 06-02-2009 o 09:21.
baltazar jest offline