Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2009, 20:31   #32
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Lenard nie miał zamiaru brnąć przez tą magiczną mgłę ani chwili dłużej, poczuł się nieco pewniej, gdy Keith poparł jego tok rozumowania. Skoro mieli już potwora w garści bez sensu było dalej ryzykować.

-Zresztą rób jak chcesz, ja nie mam zamiaru tutaj zginąć - rzekł na koniec Spoon.

Uwagę najemnika odwrócił jakiś dźwięk dobiegający z niedaleka, spojrzał podejrzliwie na ich dziwnego towarzysza sprawdzając czy ten niczego nie kombinuje. Stwór powiedział coś do grupy, lecz Lenard kompletnie go zignorował, bowiem jego uwagę przykuł głos o wiele silniejszy, straszniejszy i dobitniejszy.

-ŻYWI!

Nagle w ich kierunku pomknęła wiązka magicznej energii, nie było już czasu by się uchylić, najemnik był przygotowany na najgorsze. Błysk towarzyszący temu wydarzeniu na moment go oślepił. Kiedy Spoon w końcu otworzył oczy, zorientował się, iż jakimś cudem magiczny pocisk nie trafił go, lecz wśród jego towarzyszy brakowało tego pijaka Feliksa oraz Majolin. Gdy zobaczył jakie szkody wyrządził ten atak zaczął wątpić czy jeszcze zobaczy ich żywych. Jednak nawet jego dosięgło zaklęcie, bowiem czuł w całym ciele straszliwy chłód. Nim zobaczył swojego napastnika zdołał już dojść do siebie.

- TYLE… ENERGII DO ZAGARNIĘCIA.

Nie było już czasu na myślenie, gdyż stwór zaczął już szykować dla nich kolejną porcję energii. Nagle zobaczył biegnącego w kierunku potwora Feliksa, pijak wrzeszczał coś o ratunku i niczym szaleniec popędził do ataku.

*A więc jednak żyjesz... taki to ma zawsze szczęście.*

Także Keith nie pozostawał bierny, chwycił swoją kuszę, a po chwili jeden z bełtów pofrunął w kierunku przeciwnika. Najemnik ustawił się w pozycji bojowej i czekał na dalszy ciąg wydarzeń. Wtem przypomniał sobie o Dantlanie, młody mag najwyraźniej nie miał zamiaru uczestniczyć w starciu, lecz Lenard dostrzegł coś dziwnego, czarodziej wyglądał dość słabo i wciąż dygotał, najwyraźniej nie doszedł jeszcze do siebie po ataku stwora.

-Na co czekasz głupcze! - krzyknął, potwór tymczasem wciąż zbierał siły, lecz kolejny atak mógł nastąpić lada chwila - Niech to szlag!

Chwycił Dantlana za rękaw i pociągnął go za sobą do najbliższej osłony. Nie czekał na to co zrobi młody mag i pobiegł dalej, chciał okrążyć potwora i uderzyć go z zaskoczenia, atak Feliksa i Keitha mógł mu to bardzo ułatwić. Miał przynajmniej taką nadzieję.

Spojrzał jeszcze na swoje dwa krótkie miecz, nabrał nieco pewności i zaczął się przekradać na tyły wroga.
 
__________________
See You Space Cowboy...

Ostatnio edytowane przez Bebop : 07-02-2009 o 12:24. Powód: Niech to SZLAK xD
Bebop jest offline