Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2009, 00:00   #17
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Prywatny detektyw? No tu już ktoś przesadził. Nie chodziło o maniery, dworską etykietę, nie chodziło nawet o dobry gust. Trochę logiki, konsekwencji? Wszak w tym przedstawieniu brały udział konkretne postacie, bohaterowie ściągnięci z odpowiedniej półki. Nie mogło być mowy o pomyłce. Nie mogło? Pomyłce?

Mr. Smith miał psychikę porąbaną – jak nazwałby to Phil, lub może – ducha opętanego chorobą szaleńczą – stwierdziłby książę. Nieważne. Ważne, że przewidzieć jego ruchy, to nie lada wyzwanie. Można było długo błądzić po omacku, czekając biernie na jego posunięcia i pozwalając mu wodzić się za nos. Można też było spróbować ... Ale do tego trzeba było go bliżej poznać, postarać się zrozumieć, trzeba było najpierw spełnić podstawowy warunek – stwierdzić jego istnienie, nazwać jego byt, zdefiniować... no zagalopowaliśmy się.

Czy w tym szaleństwie była metoda? Czy Mr. Smith wrzucając postać detektywa do kotła, na razie bliżej nieokreślonej potrawy, szkodził im czy pomagał? Królestwo za prawidłową odpowiedź! Najgorsze, że on sam nie wiedział, a może nie chciał wiedzieć?

Szli już dość długo w tym dziwnym orszaku. Książę studiujący uważnie mapę, Szewc drepczący tuż obok niego, od czasu do czasu nieśmiało wymieniający uwagi z arystokratą, zmieniający wciąż miejsce wilk, węszący czujnie, obserwując okolicę i ... mężczyznę, który podążał za nimi i, po niuchu sądząc, wydawał się być takim samym amatorem używek jak on. W sumie – pomyślał - on ma fajki, ja mam buteleczki. Może jakiś barter? Nie miał czasu jednak przelać myśli w słowa, gdyż prowadzący pochód Filip zatrzymał się nagle.

Droga rozwidlała się w trzy odnogi. Książę przestał wpatrywać się w mapę. Chyba nie był zadowolony. Zrozumieli, że już nie będzie im potrzebna. Wszyscy jęli kontemplować niezwykłość przedmiotu tkwiącego przed nimi. Z daleka wyglądał jak zwykły drewniany drogowskaz, z bliska okazał się misternie wyrzeźbioną postacią kobiety. W naturalnym rozmiarze oddano wiernie każdy szczegół. Artysta najpewniej miał przed sobą piękną modelkę. Smukłość ramion podkreślała jędrną i wypukłą pierś przykrytą zwiewną tuniką, w długim rozcięciu odsłaniającą prężący się mięsień szczupłego uda i idealnie zarysowaną łydkę. Kobieta w wyciągniętej prawej dłoni trzymała księgę, w lewej koronę, trzecia ręka przykrywała lewą pierś.

Filip oddałby pół królestwa i rękę każdej księżniczki za to, że tej rzeźby nie było tu wcześniej. Wilk obwąchał starannie całe to drewniane ustrojstwo. Książę i Szewc ostrożnie poddali badaniu strukturę i kształt rzeźby. Po dłuższych oględzinach Filip dostrzegł, że księga, korona i ręka na sercu nie były stałą częścią drogowskazu. Ledwo widoczne, przykryte drogowym kurzem szczeliny wskazywały, że można je nacisnąć. Phil stał zaś z boku, przypatrując się całej scenie i przysłuchując wymienianym uwagom. W pewnym momencie, tknięty nagłym przeczuciem, zaczął szukać wzrokiem mapy. Coś mu tu nie pasowało. W końcu był detektywem... A Filip? A Filip, który wcale nie był detektywem też doświadczył uczucia braku. Ich oczy na moment spotkały się...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline