Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2009, 12:32   #10
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
No dobrze, widzę że tutaj się zaraz wojna zacznie między mną a AC. Proszę wyprowadzić stąd kobiety i dzieci, bo się krew zaraz poleje

Cytat:
Napisał AC.
Nie wiem gdzie nie widziałeś sensu: przez las przechodził Człowiek-Paladyn, Elfka-Czarodziejka (specjalistka iluzji) i Półork-Wojownik - wszyscy o dobrym charakterze. Po kolei wpadali pod plugawy czar dominacji, który nieoddziaływał do końca na ich umysły, ale lepiej lub gorzej kontrolował ich działania. Za wszystkim stał niewidzialny sługa demona. Sługa demona dopadł na początku Elfkę, potem Półorka i w końcu Człowieka. Każdego z nich musiał najpierw zmęczyć fizycznie - stąd scena walki Paladyna z duetem Półork-Elfka.
Fajnie, pięknie, cudownie.
Tylko powiedz mi, gdzie to jest zawarte w opowiadaniu?

Słowem tam nie wspomniałeś o jakimś demonie, czy dominacji. U mnie paladyna zauroczyła elfka (patrz jej pierścień) a nie jakieś mistyczne siły zła.
Także charakter elfki i orka jest nam bliżej nieznany, bo nigdzie nie został opisany.

Problem tutaj polega na tym, że masz koncepcję i dla Ciebie ten fragment opowiadania jest jak najbardziej przejrzysty - bo przecież wszystko możesz sobie wytłumaczyć. Jednak dla osoby postronnej, która to czyta, taka wypowiedź jest pozbawiona... jakby to powiedzieć... sensu.

Cytat:
Napisał AC.
Wszystko jest doskonale zgrane. Nie wiem czemu napisałeś, że śmierć staruszka i półorka nie miała sensu
Yyy... Wchodzą sobie do chatki, stają na środku... i zaczynają się zabijać? To jest fabuła rodem z kiepskiej gry akcji/strzelaniny.

Cytat:
Napisał AC.
Złego? Byli pod wpływem czaru. To po prostu był sześciokrotny blef:
1. Półork chroniony przez iluzję orków i niewidzialność.
2. Elfka potrafiąca rzucać czar zauroczenia.
3. Zachowanie półorka sugerujące, że to on kontroluje elfkę.
4. Paladyn będący pod niepełną kontrolą.
5. Spotkanie "staruszka", który w rzeczywistości łaził za wszystkimi od samego początku i kontrolował całą trójkę.
6. "staruszek" również stał się ofiarą zauroczenia demona, któremu służył.
To ja sobie też taki plan napiszę, ok?
1. Paladyn w następnej kolejce nabieże sił i rozmiarów giganta.
2. Zniszczy całą wioskę mordując kobiety i dzieci.
3. Wtedy nadleci Wielki Złoty Jaszczur by go pokonać.
4. Rozegra się epicka bitwa, po której Paladyn i Jaszczur zostaną najlepszymi przyjaciółmi.
5. A wszystko to dlatego, że bardzo potężne bóstwo wpłynęło na nich ze swojego planu i tak im kazało.

No przecież to ma tyle sensu, że o więcej nie można prosić, prawda? Problem polega na tym, że Ty to wszystko widzisz - oczami wyobraźni i w ogóle, ale nigdzie w opowiadaniu słowem o tym nie wspomniałeś.

Cytat:
Napisał AC.
Nawet jeśli sam by nie został zauroczony to niby czemu miałby cokolwiek wyjaśniać? Popsułby tylko rytuał, bo rytuał lepiej działa gdy ofiary są jak najbardziej dobrowolne.
Pomyśl. On się nawet słowem nie odezwał! A dla takiego staruszka-zuego kapłana, moment poświęcenia siebie i innych dla swojego bożka to moment największej eksytacji i ekstazy (czy coś). Mógł przynajmniej wykrzyczeć swoją radość ze złożenia ofiar - już by było wiadomo o co chodzi w tym zabijaniu i postać staruszka by była bardziej realistyczna.

PS. Znasz takie powiedzonko "Tylko winny się tłumaczy"? Jak dotąd tylko Ty próbowałeś mi wyperswadować słuszność swojego fragmentu.

Terrapodian:

Scena może i bardzo "fantasy" ale też bardzo mało przekonująca pod względem prawdopodobieństwa.
Bo akurat paladyn sobie szedł laskiem, spotkał elfkę i orka z którymi poszedł do pobliskiego ściśle tajnego ośrodku kultu zuego boga.
Zastanawiające, nieprawdaż?

Cytat:
Napisał Terrapodian
Po drugie; może inaczej pojmujemy urok, ale jak dla mnie sam fakt, że lazł za dwójką nietypowych osobników, wydaje się dostatecznym argumentem. Mógł myśleć co chciał, jednak mimo wszystko podążał.
No ewidentnie mamy różne pojęcia uroków. Zauroczenie, prawie że z definicji, polega na zafascynowaniu osobą, która urok rzuciła. Czasami zauroczenie jest tak silne, że dla tej osoby zrobimy wszystko.
Zaś to co Ty opisałeś - mógł myśleć co chciał, ale robił co mu kazała, to już nie jest zauroczenie. To jest przejęcie kontroli nad ciałem (ona - lalkarz, on - marionetka).
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 07-02-2009 o 12:37.
Gettor jest offline