Wynik walki był już przesądzony. Dwoje dobrych szermierzy miało wielką przewagę nad jednym „czymś”. Cięcia szły raz za razem wydobywając resztki życia z potwora. Po kilku kolejnych ciosach Cień zadał ostateczny cios który dokończył działa. Kiedy walka ucichła spojrzał w oczy cienia pytająco.
-Też to czujesz? Jakby brzemię tego miasta spadło nagle w przepaść.
Patrząc w oczy cienia obraz nagle zaczął się rozmywać. Stawał się coraz bardziej niewyraźny. Najprawdopodobniej dopadła ich choroba. Przelotne uczucie wolności było tylko złudzeniem, by ten jad uderzył z zdwojoną siłą. Lecz podejrzenia były błędne. Obraz powoli stawał się coraz bardziej ostry, coraz bardziej wyraźny. Miasto ogarnięte walkami znikło a pojawiło się inne, o wiele piękniejsze. Naprzeciwko stal elf. Najwidoczniej to nie był sen ani omam choroby. Ktoś go tu przeniósł, ale najwidoczniej nie tylko jego. Obok stało jeszcze kilku innych ludzi i … ork?!
Odruchowo zrobił krok do tyłu spuszczając swobodnie ręce. Od zarania dziejów jest wiadome, że elfy nienawidzą orków. Utożsamiają ich z przejawem chaosu. Ta brzydota i ten smród jest wprost obrzydliwy. Ci ludzie są zapewne jego właścicielami, lecz nie widział nigdzie smyczy. Może kontrolują go magicznie.
Miecze miał tak jak zwykle za pasem trochę bardziej z tyłu. Lepiej na razie nie prowokować ataku gdyż sytuacja może się jeszcze wyjaśnić. Ni stąd ni z owąd w miejscu gdzie przed chwilą stał spadł … fortepian? Nieszczęśnicy którzy nie mieli tyle szczęścia zginęli marnie na bruku. Sytuacja robiła się naprawdę nieciekawa. Na szczęście znał cienia i tylko jego. W razie czego mógł liczyć na jego pomoc. Wyczekiwał cierpliwie, gdyż ten tajemniczy elf może coś wyjaśni. Nie pochodził z jego ludu co widać od razu. Ale tak czy owak darzył do szacunkiem jak brata. Mimo że wieki temu elfy podzieliły się, to więzy krwi dalej pozostały.
__________________ "Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki" Sztuka Wojny |