Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2009, 18:52   #12
Dalakar
 
Dalakar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znanyDalakar wkrótce będzie znany
Decyzja nie należała do łatwych.

Z jednej strony powinien donieść o demonie z lasu przełożonym, zaś z drugiej... po prostu nie wypadało się przyznawać, że najzwyczajniej w świecie zwiał. Co prawda mógł się tłumaczyć tym, że dobro ogółu jest ważniejsze. W końcu, gdyby umarł w chwale obok leśnego domku, nie mógłby wypełnić swojej misji. Nie miałby możliwości poinformowania przełożonych o problemach, które nadchodziły ze wschodu.

Sawin postał jeszcze chwilę bez ruchu, doprowadzając tym samym obydwu strażników do lekkiego zniecierpliwienia:

- Mów, nieznajomy! - rzekł podniesionym głosem jeden z nich – Inaczej możesz zostać do tego zmuszony w nieco mniej grzeczny sposób.

- Ja... - paladyn zaczął niepewnie – Ja, jestem Sawin. Rycerz w służbie Żelaznego Zakonu.

- Tak? Więc dlaczego podchodzisz do obozu jak zwykły złodziej, lub, co gorsza, szpieg? - mówiący skierował ostrze halabardy w kierunku młodzieńca.

- Ależ ja... - oskarżony próbował oponować, lecz pierwszy wartownik przerwał mu w pół słowa.

- To się zaraz okaże. – rzekł, po czym krzyknął – Alarm! Intruz w obozie!

„Zwiewaj co sił w nogach.” - podpowiedziała mu pierwsza myśl.
„Ratuj się.” - zawtórowała jej druga.
„Tylko przed czym? Przecież nic ci nie grozi.” - wtrącił się głos rozsądku.
„Już i tak za późno.” - podsumował rozum. Miał racje. Sawin był otoczony przez kilku rosłych mężczyzn. Nawet gdyby chciał uciec, nie udałoby mu się to.

Po pierwsze, był zmęczony – przecież to, co mu się przytrafiło, wykończyłoby nawet największego paladyna.
Po drugie, musiał wykonać misję, a ucieczka nie ułatwiłaby mu tego. Chociaż z drugiej strony... jako więzień też niczego nie zdziała.
W końcu, po trzecie – właśnie poczuł czyjąś rękę na ramieniu.

Minęło kilka chwil. Jednak paladynowi wydawało się, że obezwładnianie, rozbrajanie i wiązanie trwało dłużej. O wiele dłużej.

Gdy całe zamięszanie skończyło się, leżał skrępowany na środku obozu i zastanawiał się, czy aby dobrze zrobił dając się złapać. Bo to, że mógł odpowiadać sprawniej na pytania wartowników, wiedział aż nazbyt dobrze.

Rozejrzał się. Jego zbroja i miecz leżały kilka metrów od niego, przy jakiejś grupce żołnierzy. To nieco uspokoiło Sawina.
Jednak, gdy przeniósł swój wzrok na stojący w pobliżu namiot, poczuł dziwny niepokój. Jego oczy znów skierowały się w stronę ekwipunku.

„Miecz jest. Zbroja jest. Tarcza... O w mordę! Gdzie tarcza?” - gorączkowo szukał odpowiedzi na zadanie pytanie. Przecież to na niej był wymalowany symbol przynależności do Zakonu.

Nagle zauważył, że ktoś się do niego zbliża. Gdy obejrzał się, zobaczył młodego mężczyznę w kolczudze.

- Kapitan chce cię widzieć. - powiedział żołnierz – Tylko bez żadnych numerów.
 
Dalakar jest offline