Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2009, 22:31   #32
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Każdy tu chciał wygrać, osiągnąć cel jaki sobie zamierzył gdy tylko wyruszyli z karczmy. Choć tak po prawdzie gdy wyteleportowanych ich stamtąd wbrew ich woli. No i oczywiście bez zapasu gorzałki. Półgarniec tylko na początku oglądał się na resztę drużyny. Dość szybko doszedł do wniosku że taka banda indywidualistów i bohaterów da sobie radę poczwarą czy niedoszłym topielcem.

Gdy po wstępnych poszukiwaniach doszedł do wniosku że te krzyże musiały być Iluzjami dla Ray'gi. Że omamiły go i sprowadziły na pechową drogę. W sumie to dla Jędrzeja był to chyba największy zawód. Po raz pierwszy podjął działanie i okazało się że było błędne w swym zamierzeniu. Gdy rozejrzał się wokół sytuacja wyprostowała się. Poczwara nie żyła a drow już był wśród nich. Trochę się trząsł z zimna ale był już nad wodą. A to mogło prognozować dodatkowe kilka chwil życia. Zbadał swoje zasoby. Nie miał nic czym mógł poczęstować Elfa dlatego tylko klepnął go w ramię i dodał.
-Nicz się nie bój. Łachy najlepiej schno gdy sie pieszo do domu wraca.. Znaczy sie gdy ruszymy stad to w marszu cieplej bedzie

Jędrzej raz jeszcze obejrzał swój wisiorek. Postać węża na bagnach była czymś oczywistym. Sam pamiętał żmijowe uroczysko na zachód od Męczyworów. Jagody były wielkości pięści ale takiej ilości gadziny to chyba nigdzie na świecie nie było. Teraz natomiast mógł iść o zakład że nim ta przygoda dobiegnie końca również będą mieli żmije na swym sumieniu. Lub na odwrót...

Prowadząc pochód bardziej chyba dzięki szczęściu i piątemu zmysłowi odkrył drogę do... no tego nie był pewien ale autochtoni byli wyjątkowo paskudni. I śmierdzieli. Okazało się na czym będzie polegać ich zadanie. Pańszczyźnianemu chłopu było to naprawdę wszystko jedno, w sumie to wolał to niż byka wyciąganie z obory. Oczywiście został zakwalifikowany do tych co tym razem to nie ale może później. To było oczywiste tylko elfy i bohaterowie mogą brać czynny udział w wypełnianiu misji a on. On miał stać z boku i nie przeszkadzać.
-Owa, tak ze mną nie będzie. Jak wszyscy to wszyscy. Ja też idę na tę próbę. Poza tym co mnie może czekać zginę???

Nim odszedł postanowił zachaczyć o najbliższego gadziego adwersarza. Wyciągnął i owinął swój wisiorek. Tak by móc go pokazać ale w razie czego też można było go i zacisnąć w pięści. A nią kogoś grzmotnąć jakby coś.
-Te żmijoludziu, szprechen zi po ludzki. Ty rozumieć co ja mówić do Ciebie?

-Znalazłem to na bagnach. Wiesz czyje to jest, może skąd to jest?


Nie wiedział co z tego wyjdzie ale postanowił się rozpytać. To nie boli a zawsze można się coś dowiedzieć...

Potem ruszył na próbę kirenny
 
Vireless jest offline