- Kriepkij, nie Kriepkij trzeba nam panny ratować. Dziwi mnie że jeno ataman z chłopstwem się kuma. Ale jak się kuma, to znak niechybny, że wojna będzie z Rzeczpospolitą.Co wtedy waszeć zamierzasz ? - spojrzał na Dmitrija.
- Pomożesz nam dziewki z pohańbienia i niewoli wyzwolić ? Czy wolisz na Sicz jechać przeciw Ojczyźnie stawać ?
- A tego tu na sznur - dodał zimnym głosem - na niewinnych spokojnych ludzi rękę podniósł z innymi. Nic innego nie może być w tym razie - zastrzegł się jakby przewidywał sprzeciwy.
- Niech go nasi pocztowi obwieszą i ruszajmy. Koni forsować nie ma co, przy dworze rebelianci będą na powrót swoich czekać, a tych dwóch co nam uszło szybko tam na piechotę nie przybieży. Konie zbierzmy co zacniejsze, na zmianę będą, wolno idąc bez jeźdźców odpoczną.
- Niech no ja tego kuternogę w swoje ręce dostane, pasy z niego drzeć każę - dorzucił cicho, widać Bończa pana Wierchuckiego na kieł już wziął i ciężka będzie jego dola, jak w ręce zawziętego Litwina wpadnie.
Bo jeśli pan Jacek miłością do Kozaków i Tatarów nie pałał, to jednak za bitność szanował, ale dla szlachty co stan swój i Rzeczpospolitą zdradza i z rebeliantami pakty zawiera i na swoich prowadzi litości nie miał.
Ostatnio edytowane przez Arango : 09-02-2009 o 13:31.
|