Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2009, 20:32   #13
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Drzwi do windy otworzyły się i Kalista weszła do środka.
- Dobry wieczór. – Młoda Amerykanka odezwała się pierwsza.
- Dobry wieczór – odparła jej z uśmiechem elegancka kobieta, którą Kalista widywała prawie co wieczór, odkąd zamieszkała w tym hotelu.
- Cóż za przepiękny naszyjnik. – Ornella zaczęła rozmowę. Kalista dotknęła bezwiednie jednej z nielicznych pamiątek, jakie zostały jej po matce.
- Dziękuję – dziewczyna odparła nieśmiało i uśmiechnęła się.
- Rodzinna pamiątka? Staranna robota. Teraz niewielu złotników potrafi wykonać coś takiego. – Złotników? Takie słowa pojawiały się raczej w rozprawach o średniowieczu, nie w codziennych rozmowach. Pani Angiolini spojrzała w oczy Kalisty i uśmiechnęła się do niej.
- To... to pamiątka po mojej mamie. – Amerykanka sama nawet nie wiedziała, dlaczego zdobyła się na taką wylewność wobec obcej osoby (1) .
- Gdybyś chciała sprzedać to cacko… - Kalista cofnęła się trochę z lekkim przerażeniem na twarzy, a Włoszka uśmiechnęła się jeszcze słodziej. - … żartowałam. Gdybyś chciała dokupić sobie coś równie pięknego, to zapraszam. – Wręczyła dziewczynie swoją wizytówkę.


Diamenty są wieczne S.r.l.
Ornella Angiolini

Viale Giovanni Milton 90
50129 Firenze


- Przyjdź koniecznie. – Ornella popatrzyła głęboko w oczy Kaliście, a dziewczyna poczuła niewytłumaczalną i nieodpartą chęć odwiedzenia tego miejsca (2) .
Winda zatrzymała się i Włoszka wyszła, a młoda Amerykanka stała jeszcze dłuższą chwilę, wpatrując się w ozdobny kartonik papieru.


Tydzień później Kalista wracała wieczorem do hotelu. Był piękny wieczór, więc dziewczyna postanowiła się przejść piechotą. Stojąc na przejściu dla pieszych czytała nazwy ulic. Viale Giovanni Milton zabrzmiało w jej umyśle. Gdzieś już słyszała tę nazwę. Bezwiednie sięgnęła po wizytówkę, którą dała jej ta elegancka Włoszka. Spojrzała na litery umieszczone na kartoniku. Coś kazało jej pójść tam. Sama nawet nie wiedziała, dlaczego poczuła taką nieodpartą chęć odwiedzenia tego miejsca.



Stała przed dłuższą chwilę przed wejściem. O dziwo, mimo dość później pory w sklepie było sporo osób. W końcu Kalista postanowiła wejść i rozejrzała się.



Diamenty, rubiny, szmaragdy. Perły we wszystkich możliwych kolorach, ze wszystkich mórz świata. Doskonałe, zimne piękno, wyniesione do perfekcji dzięki pracy ludzkich rąk i tchnieniu geniuszu.
- W czym mogę pomóc? - Przywitał ją uśmiechnięty pan w średnim wieku.
- Eeee? – Kalista sama właściwie nie wiedziała, po co tu przyszła.
- Ja się zajmę to panią. – Za plecami mężczyzny pojawiła się Ornella. – Podaj mam kawę, Giacomo. Chodź, moja droga. Porozmawiamy w spokoju.

Podano kawę i kobiety rozpoczęły rozmowę. Ornella pokazywał Kaliście biżuterię, szczegółowo opisując każdy element z najdrobniejszymi detalami. Mówiła z pasją i uczuciem, cały czas uważnie przypatrując się swej towarzyszce. Co jakiś czas zadawała dziewczynie jakieś osobiste pytanie. Amerykanka sama do końca nie była pewna, dlaczego rozmawia z obcą osobą na takie tematy, ale coś mówiło jej, że Włoszka jest osobą godną zaufania (3) . Kalista nic nie nabyła w sklepie, ale kobiety umówiły się na kawę następnego wieczoru w apartamencie dziewczyny.
Kalista poddała się tej dziwnej aurze, którą roztaczała wokół siebie dużo od niej starsza kobieta. Wyczekiwała na każde ich spotkanie z niecierpliwością, czerpiąc radość z przebywania w towarzystwie eleganckiej i kulturalnej Włoszki.

- Już czas, aby oszlifować ten diament – pomyślała Ornella, przykładając kolejne kolczyki do twarzy. Dzisiaj chciała wybrać coś szczególnego, na szczególną i wyjątkową okazję. Wreszcie zdecydowała się na rubiny, ujęte w maleńkie, złote koszyczki.
Kalista właśnie wróciła z opery. Była trochę zmęczona, ale nagle poczuła nieodpartą chęć odwiedzenia przyjaciółki (4) .
Wyszła więc z pokoju i wjechała na najwyższe piętro budynku.
- Czekałam na ciebie. – Ornella już stała w drzwiach. Rubiny w jej kolczykach rzucały na wypielęgnowaną twarz Włoszki krwawe blaski. – Wejdź, proszę. Dziś jest wyjątkowy dzień, a właściwie noc. Chodź ze mną.
Pociągnęła dziewczynę za sobą i wręczyła jej małe pudełeczko. Gdy Kalista otworzyła je, ujrzała przepiękny naszyjnik z brylantem.
- To prezent dla ciebie. Na nową drogę życia. - Ornella zaśmiała się dźwięcznie i swobodnie, z dowcipu, który rozumiała tylko ona. - Jak to brzmi, życia. – Kalista popatrzyła ze zdziwieniem na swoją gospodynię, która uśmiechnęła się tylko i ruchem głowy nakazała stanąć przed lustrem.
– Przymierz – poleciła dziewczynie, stając za nią i zakładając jej naszyjnik.
- Opowiadałaś mi, że przyjechałaś tu do Włoch, do Florencji, aby uciec od tamtego życia. Aby uwolnić się od przeszłości. Ja ofiaruję ci nowe życie. Wieczne życie – dodała już ciszej i zatopiła swe zęby w szyi kobiety.
Czy istnieje większy ból niż ten, którego w tej chwili doświadczyła Kalista? Być może. A być może nie. W tej chwili liczyło się tylko to, że obietnica dana jej przez przyjaciółkę okazała się najgorszą torturą. Gdyby Kalista miała siłę, by walczyć, z pewnością uczyniłaby to. Ale jej słabnące ciało już dawno odmówiło posłuszeństwa.

Czy powinna widzieć światełko w tunelu? Tak mówią ci, co wracają z martwych, tak jak ona teraz powracała. Nowa, odrodzona.

- Jak diamenty są wieczne, tak i ty dzięki mnie stałaś się wieczna – miękki głos Ornelli przywrócił Kalistę do rzeczywistości. Włoszka właśnie zalizywała ranę na nadgarstku.
- Cii… - położyła rękę na ustach młodej Amerykanki gdy ta chciała coś powiedzieć. – Będzie jeszcze czas na pytania.





1) Pierwsza kropka Prezencji
2) Druga kropka Dominacji.
3) Trzecia kropka Prezencji.
4) Czwarta kropka Prezencji.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline