Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2009, 21:00   #39
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Próba była koniecznością, jeśli chcieli uzyskać prawo do pojedynku. Liczył co prawda, że będzie mógł skopać maszkarze tyłek od razu i ruszyć dalej, jednak wyglądało na to że przyjdzie im się tu chwilę zabawić. Nie podobał mu się sposób, w który mieli udowodnić swoją wartość. Węże nie wyglądały na zbyt lekkie, a połączony ciężar zboi i wężowego cielska mógł sprawić, że nie tyle drgnie co po prostu wyląduje na ziemi. Mógł mieć tylko nadzieję, że płyty zbroi oprą się o siebie, uwalniając go od części ciężaru. Jednak jak to mawiają ,,nadzieja jest matką głupich". Widząc węża sunącego w jego stronę, któremu na dodatek miał dobrowolnie pozwolić na owinięcie się wokół niego zdał sobie sprawę, że ci którzy ułożyli to powiedzenie mieli wiecej racji, niż zapewne sami się spodziewali

Odwrócił się w stronę Flafie, by sprawdzić czy w razie potrzeby jest w pobliżu. Na (nie)szczęście nie oddalała się zbyt daleko i mógł być pewien, że w razie odniesienia obrażeń zajmie się nim. To była najlepsza motywacja, by tych obrażeń nie odnieść.

Wąż był już blisko gdy Szamil przemówił. I to nie byle jak, ale sypiąc czystym demonicznym. Gdyby nie fakt, że Kalleh wciąż miał jego halabardę to zastanowiłby się, czy nie pozbawić go głowy celnym ciosem. Tymczasem miał jednak własne zmartwienia, gdyż wąż właśnie zabierał się do wpełzania na niego. Gad piął się coraz wyżej, kolejne sploty zaciskały się na zbroi Uzjela. Ciężar wręcz go przytłaczał, z każdą chwilą coraz trudniej było utrzymać mu się w pionie i nie drgnąć. Zdawało mu się, że nogi zaraz pękną mu w kolanach...

I wtedy rozległ się suchy trzask pękających kości

Uzjel przez krótką chwilę był pewien, że to jego koniec. Jednak ze zdumieniem odkrył, że wciąż stoi. Jednak z Szamilem nie było najlepiej. Wąż najwyraźniej sprowokowany przez elfa zaciskał swoje sploty, grożąc mu śmiercią. Choć jego towarzysz najwyraźniej miał demoniczne zapędy to jednak nie mógł go porzucić w niebezpieczeństwie. Nie wiedział, jak wąż zareaguje na magię, jednak miał tylko jeden sposób by mu pomóc. Zgenerował niewielki ładunek elektryczny i posłał w kierunku gadzich splotów na Szamilu. Jednocześnie przeklinał w duchu warunki, w jakich przychodziło mu wyzwalać energię. Nie dość, że wilgotnie powietrze źle wpływało na celność, to na dodatek nie miał dość czasu by zebrać silniejszą iskrę. Być może to właśnie były powody na tak mierny efekt.

O wiele lepszy efekt miała demoniczna przemiana Szamila. Najwyraźniej elf najpierw działał, a dopiero potem myślał. Gorąco jakie wywołał spłoszyło węża wciąż owiniętego wokół Uzjela prowokując go do zaciśnięcia splotów. Zbroja zazgrzytała z dźwiękiem podobnym do ludzkiego jęku bólu a Uzjel w duchu podziękował ochronie jaką zapewniała. Gdyby nie ona najpewniej nie miałby teraz jednej całej kości. I tak brakowało mu tchu, a wszelkie ruchy były skutecznie ograniczone przez wgniecioną zbroję.

Wokół szalał pożar, a pośród płomieni stał rycerz we wgniecionej zbroi. Znał podobne historie, tyle że z tamtym podróżował nekromanta a nie ta cała... Flafie. Nie można mieć jednak wszystkiego. Uzjel wciąż tkwił bez ruchu w iście bohaterskiej pozie nie ze względu na walory esetyczne jakie dawało to reszcie drużyny. Przyczyna bezruchu była o wiele bardziej prozaiczna - zbroja była wgnieciona do tego stopnia, że nie mógł się zwyczajnie poruszyć. Ignorując ból jaki sprawiała mu własna zbroja powiedział

- Flafie, proszę cię... Zajmij się Szamilem

Cieszył się, że nie będzie musiał na to patrzeć. Miał same najgorsze przeczucia słysząc triumfalny chichot Flafie. Uznał, że to będzie godna zemsta za sprowokowanie węża. Co prawda nie przywykł aż do takiego okrucieństwa, jednak skoro Szamil miał kontakty z demonami to nie należało się nad nim litować

Tym razem to on nawiązał kontakt ze swoim kontraktorem

- Widziałeś?
- Tak. Ot, mały pokaz bezpośredniego kanałowania z demonem.
- Pokaz czego?
- Bezpośredniej łączności z demonem. Dear Chaos, jak można być tak niedoinformowanym. Twój Szamil najwyraźniej jest naczyniem dla demona
- I ten demon w nim mieszka?
- Nie do końca. To zbyt skomplikowane jak na twoją wiedzę. Tobie wystarczy, że musisz na niego uważać
- Jest groźny?
- W teorii tak. Jednak jeśli pamiętasz to, czego uczył cię ojciec to nie powinieneś mieć problemu.
- Masz na myśli to, co przekazał mi pod ścisłym zakazem stosowania? To...
- Tak! Dokładnie to. Nie myśl o tym jednak, bo w twoim otoczeniu mogą być wrażliwi na twoje myśli. W każdym razie tą wiedzę twojemu ojcu przekazał jego ojciec, a twojemu dziadowi przekazałem ją ja. Jeśli pamiętasz z tego wszystko to nie powinieneś mieć problemu z demonem
- O ile będę musiał
- Dokładnie. O ile będziesz musiał... I o ile ci twoi ,,towarzysze" nie zostawią cię na pastwę ognia w twoim ślicznym, stalowym piekarniku


***

Choć Uzjel nie mógł o tym wiedzieć w momencie gdy skończyli rozmowę kontraktor jego rodziny uśmiechnął się. Nie mógł też słyszeć, jak wyszeptał sam do siebie

- Ten, kto walczy z demonami musi jednak uważać, by samemu nie stać się Takim Jak One
 

Ostatnio edytowane przez Blacker : 11-02-2009 o 16:53.
Blacker jest offline